"W finale Górnik Zabrze byłby faworytem"

19.04.2018
- Straciliśmy niepowtarzalną okazję, by awansować do finału Pucharu Polski, w którym - tak myślę - Górnik byłby faworytem - powiedział po przegranym półfinale w Warszawie Stanisław Oślizło.
Rafał Rusek/Press Focus
Mimo że po pierwszym meczu w lepszej sytuacji była Legia Warszawa, to Górnik Zabrze nie stał na straconej pozycji przed rewanżowym spotkaniem półfinału Pucharu Polski. Aktualny mistrz Polski jest w słabej formie, co potwierdziło się na boisku - mimo że śląski zespół nie grał wielkiej piłki, to i tak w drugiej połowie wyszedł na prowadzenie po samobójczym trafieniu Adama Hlouska. Później jednak wszystko się odmieniło - po czerwonej kartce dla Tomasza Loski. Gospodarze strzelili dwa gole i to oni zagrają 2 maja w finale z Arką Gdynia.

Straciliśmy niepowtarzalną okazję, by awansować do finału Pucharu Polski, w którym - tak myślę - Górnik byłby faworytem - uważa legenda zabrzańskiej drużyny, Stanisław Oślizło. - Legia zagrała w środę o klasę gorzej niż w Zabrzu w pierwszym meczu. Prowadziliśmy 1:0, czas też działał na naszą korzyść. Absolutnie kluczowa była sytuacja z czerwoną kartką i gol, który padł w konsekwencji tej sytuacji. Czy sędzia musiał pokazywać czerwień? Przepisy się zmieniają, może taka jest dziś wykładnia. Ewidentnie jednak piłka trafiła najpierw w udo Loski, a potem odbiła się od ręki. To było pierwsze nieszczęście - komentuje sześciokrotny zdobywca Pucharu Polski.

Po czerwonej kartce dla Loski, do bramki wszedł Wojciech Pawłowski. Ten już po pierwszym strzale musiał wyjmować piłkę z siatki. Uderzeniem z rzutu wolnego pokonał go Michał Kucharczyk, który... uderzył prosto w mur. - Mur dlatego nazywa się murem, bo nic nie może przez niego przelecieć. Obok, nad… Na to nie mamy wpływu, ale między dwoma wielkimi facetami? Nigdy. Jak ustawiałem mur, to trzymaliśmy się razem, nikt nie mógł odpuścić. Prawda jest taka, że tą akcją i bramką Legia dostała tlenu - ocenia Oślizło.

Drugie trafienie Legia zanotowała w siódmej doliczonej minucie. - Można mieć uwagi do ustawienia, braku krycia, ale też bierzmy pod uwagę, że było nas mniej, a w 97. minucie każdy jest zmęczony i może zabraknąć jednego-dwóch metrów. Zastanawiam się jednak, czy w końcówce nie było faulu na Żurkowskim w polu karnym Legii. Niestety, w telewizji niewiele było powtórek tej sytuacji - mówi były obrońca Górnika.

- Gra była dobra. W pierwszej połowie w defensywie niemal bezbłędna. Trzeba pochwalić młodych, czyli Gryszkiewicza i Hajdę. Nastolatkowie na trudnym terenie zdali egzamin. Hajda podejmował odważne decyzje, nie bał się odpowiedzialności, a Gryszkiewicz miał po swojej stronie Kucharczyka, który nie mógł sobie z nim poradzić. To jest kapitał Górnika - kończy Oślizło.
źródło: gornikzabrze.pl / SportSlaski.pl

Przeczytaj również