"Skręcanie" Trzeciaka w toku

24.11.2008
Jacek Trzeciak z Polonii Bytom przeszedł dziś badania nogi, która została poważnie poturbowana w meczu z ŁKS-em Łódź. - Do miękkich nie należę. "Poskręcamy" co trzeba i będę do produkcji - śmieje się kapitan bytomian.
Okazało się, że uraz nie jest tak poważny, jak pierwotnie sądzono. Niemniej na dziś Trzeciak nie może zagrać w sobotnim meczu ligowym. - Do środy mam się oszczędzać. Na razie o bieganiu i nawrotach nie ma mowy - zaznacza 37-letni pomocnik, który ma uszkodzoną torebkę stawową. Na ogół leczenie takiego urazu trwa 2-3 tygodnie. - Spokojnie. Do miękkich nie należę. "Poskręcamy" co trzeba i będę do produkcji - śmieje się piłkarz, który jeszcze w piątek był w iście minorowym nastroju.

Ze stadionu przy Olimpijskiej odjeżdżał przy stanie 2-1 dla Polonii. - Sądziłem, że urwało mi nogę. Kiedy lekarze uspokoili mnie w szpitalu, że nie wygląda to tak źle, odebrałem telefon od żony. Powiedziała, że przegraliśmy 2-3. To było jak strzał z bejsbola w tył głowy. Odechciało mi się wszystkiego - przyznaje.

Ostatnia dłuższa kontuzja Trzeciaka miała miejsce aż kilka lat temu, po awansie Polonii do ówczesnej II ligi. - I co ciekawe był to bardzo podobny uraz. Dotyczył jednak lewej nogi - dodał Trzeciak.
autor: Krzysztof Kubicki

Przeczytaj również