Polonia W. - Górnik 2-0

22.11.2008
Górnik miał w starciu z Polonią Warszawa kilka dogodnych okazji, ale po raz kolejny wraca z obcego terenu z niczym. Zabrzanie kończyli w dziesiątkę po czerwonej kartce Tomasza Hajty.
Od początku meczu bardzo aktywny był ustawiony na lewym skrzydle Przemysław Pitry. Napastnik zabrzan uderzał jednak zbyt słabo lub niecelnie. Po upływie nieco ponad dwudziestu minut inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze. Najpierw w wyniku nieporozumienia defensorów Górnika w sytuacji sam na sam z Sebastianem Nowakiem znalazł się Filip Ivanovski. Tym razem golkiper przyjezdnych zdołał jeszcze zażegnać niebezpieczeństwo, ale chwilę później prowadzenie Polonii stało się faktem. Radek Mynar ograł Pitrego i dośrodkował na nogę Ivanovskiego. Macedończyk strzałem z kilku metrów pokonał Nowaka.

Druga połowa solidnie rozgrzała miejscowych kibiców. Już pierwsza akcja mogła przynieść jedenastce z Warszawy podwyższenie rezultatu. Jarosław Lato wbiegł z piłką w pole karne gości, wycofał do Radosława Majewskiego, a jego strzał znalazł się po rykoszecie w rękach Nowaka. Odpowiedź zabrzan była natychmiastowa. Dariusz Kołodziej dośrodkował na długi słupek do Tomasza Bonina, a piłka po jego uderzeniu głową przeszła wzdłuż linii bramkowej i opuściła plac gry. Chwilę później Zahorski zgrał do Mariusa Kiżysa, ale bramkarz stołecznego zespołu sparował jego próbę.

Podopieczni Henryka Kasperczaka nie ustawali w wysiłkach. Bardzo groźnie z 18 metrów huknął Tomasz Hajto, ale piłka nieznacznie przeleciała obok spojenia słupka z poprzeczką. Były reprezentant kraju chwilę potem w bezpardonowy sposób sfaulował Ivanovskiego, za co ujrzał czerwoną kartkę. Grający w osłabieniu piłkarze z Zabrza stracili drugiego gola, przy czym... strzelili go sobie sami. Maris Smirnovs tak niefortunnie interweniował po dośrodkowaniu Ivanovskiego, że skierował piłkę do własnej siatki. Górnik po raz kolejny wraca z obcego terenu z niczym, choć przy odrobinie szczęścia mógł pokusić się o coś więcej.
źródło: własne

Przeczytaj również