Odpaleni ex-legioniści. Defensywny... lepszy w ofensywie

23.07.2016
Jeszcze nie tak dawno temu grali w jednym zespole, w niedzielę staną po przeciwnych stronach barykady. Michał Masłowski i Dominik Furman mają być kluczowymi postaciami w swoich drużynach, jednak po 1. kolejce Lotto Ekstraklasy zadowolony z siebie i drużyny może być tylko jeden z nich.
Rafał Rusek/Press Focus
Wiosną 2015 roku Michał Masłowski trafił do Legii Warszawa z Zawiszy Bydgoszcz, w którym był wyróżniającą się postacią, dzięki której klub zdobył Puchar Polski. W stolicy poprzeczka była jednak zawieszona znacznie wyżej, konkurencja była mocniejsza i pomocnik miał problemy z regularną grą. W poprzednim sezonie zagrał w 10 spotkaniach ligowych, ale tylko 4 razy biegał po boisku od pierwszej minuty. Tuż przed rozpoczęciem rozgrywek Lotto Ekstraklasy trafił do Piasta Gliwice.

Dominik Furman również wiosną 2015 założył koszulkę Legii, ale był to dla niego początek drugiej przygody ze stołeczną drużyną - to z niej trafił do Toulouse FC, w której jednak odgrywał marginalną rolę. Wrócił więc do Warszawy na wypożyczenie. Miał grać do końca poprzedniego sezonu, jednak w styczniu klub poinformował o skróceniu wypożyczenia. Wiosną zanotował jeden występ w Hellasie Verona. Teraz odbudowuje się w Wiśle Płock.



Z debiutu w nowych barwach zdecydowanie bardziej zadowolony może być Furman. Po pierwsze - jego zespół wygrał z Lechią Gdańsk. Po drugie - przy jego bardzo dużym udziale. To on dośrodkował na głowę Przemysława Szymińskiego przy golu na 1:1, a na niespełna kwadrans przed końcem spotkania w efektowny sposób (podcinką) zdobył bramkę z rzutu karnego.

Masłowski wyszedł w podstawowym składzie, ale był znacznie mniej widoczny w meczu Piasta z Cracovią niż "Furmi" w starciu płocczan z Lechią. Nie tylko bramka i asysta przemawiają na korzyść zawodnika Wisły - mimo że jest bardziej defensywnie usposobionym pomocnikiem, to aż dziewięciokrotnie posyłał piłkę w pole karne. Sześć takich podań doszło do celu. Masłowski? Zaledwie dwie próby i ani jedna nie była udana. Furman znacznie częściej celnie podawał (84% z 38 podań przy 63% z 35 Masłowskiego) i zdecydowanie lepiej radził sobie w pojedynkach z rywalami (64% z 14 przy 27% z 11).

W porównaniu ex-legionistów zdecydowanie korzystniej wypadł Furman. O ile nie dziwi jego dominacja w statystykach defensywnych, tak w tych ofensywnych już tak. Na pocieszenie Masłowskiego - i gliwiczan - w niedzielnym spotkaniu Piast nie powinien być już tak stłamszony i może mieć więcej okazji do zaprezentowania się na połowie przeciwnika. Pamiętać jednak trzeba o Furmanie i jego 88% skutecznych odbiorów w obronie...
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również