Jodłowiec w Piaście, czyli szansa na odbudowę bądź pogrążenie się

24.01.2018
Piast Gliwice dokonał dziś piątego wzmocnienia, jednak kto wie, czy nie najważniejszego i najbardziej efektownego w całym okienku transferowym. Do klubu dołączył bowiem Tomasz Jodłowiec, który jeszcze niecałe 2 lata temu reprezentował Polskę na Euro 2016, a jego ówczesny trener w Legii Warszawa, Stanisław Czerczesow, przewidywał jego transfer do zagranicznego klubu za 15 milionów euro.
Paweł Andrachiewicz/Pressfocus
Trudno jednoznacznie stwierdzić, co stało się przez ostatnie 1,5 roku z urodzonym w Żywcu piłkarzem. W końcu do Mistrzostw Europy we Francji Jodłowiec był kluczowym piłkarzem w układance trenerów Legii i regularnie pojawiał się na zgrupowaniach kadry narodowej. Do 2016 roku pobyt Jodłowca w Warszawie można uznać za jedno wielkie pasmo sukcesów – w końcu przez 3,5 roku w swoje CV mógł wpisać zdobycie 3 tytułów mistrzowskich i 3 krajowych pucharów. Zdarzyło się także, że w jednym sezonie Ekstraklasy 32-latkowi udało się zdobyć aż 6 bramek, co jak na środkowego pomocnika jest wynikiem naprawdę dobrym.
 
Niezłą dyspozycję zawodnik potwierdził także na Mistrzostwach Europy, w których wystąpił we wszystkich spotkaniach, jednak tylko w ostatnim meczu grupowym z Ukrainą w pełnym wymiarze czasowym. Niestety po Euro, cytując klasyka, coś się popsuło.  
 
O ile jego słabą formę podczas kadencji Besnika Hasiego da się wytłumaczyć, bowiem wówczas w Legii każdy rozczarowywał, to za trenera Jacka Magiery wcale nie wyglądało to lepiej. Jodłowca ze składu wygryzł młody Michał Kopczyński, który do momentu rozpoczęcia sezonu 2016/2017 miał rozegranych zaledwie 5 meczów w Ekstraklasie, w których na placu gry spędził dokładnie 52 minuty. Trener Magiera odsunął Jodłowca na boczny tor, bo np. w rewanżowym meczu z Realem Madryt w Lidze Mistrzów wolał postawić na wspomnianego Kopczyńskiego, który kilka dni wcześniej rozegrał 90 minut w przegranym spotkaniu trzecioligowej drużyny rezerw.
 
Słaba forma pomocnika nie umknęła także selekcjonerowi Adamowi Nawałce, który ostatni raz wysłał Jodłowca na boisko w ćwierćfinałowym pojedynku Euro z Portugalią. Co prawda opiekun reprezentacji Polski wysyłał powołania zawodnikowi Legii jeszcze do końca 2016 roku, jednak od pamiętnego meczu z obecnymi mistrzami Europy piłkarz nie przywdział już biało-czerwonych barw. Nawet w towarzyskim pojedynku ze Słowenią, w którym swoją szanse otrzymali piłkarze rezerwowi, tacy jak np. Jacek Góralski, Paweł Wszołek czy Damian Dąbrowski.
 
Obecny sezon jest jedynie potwierdzeniem degrengolady Jodłowca, który rozegrał zaledwie 9 spotkań ligowych, 2 mecze w Pucharze Polski oraz 75 minut w rewanżowym pojedynku IV rundy eliminacji Ligi Europy z Sheriffem Tiraspol. Zapewne jeszcze kilka lat temu nikt by się nie spodziewał, że 32-letni pomocnik przejdzie do ekipy ze strefy spadkowej Ekstraklasy z powodu chęci odbudowania swojej formy. Wydaje się, że dla Jodłowca to ostatnia szansa ratowania kariery. W zespole trenera Fornalika zawodnik z Żywca powinien mieć niemal pewne miejsce w składzie, a i młody Patryk Dziczek będzie miał się od kogo uczyć. 
 
Czy ewentualna dobra gra pomocnika pomoże nie tylko Piastowi w walce o utrzymanie, a także samemu piłkarzowi w kontekście jego odbudowy? Przekonamy się w czerwcu, kiedy wypożyczenie Jodłowca będzie się już miało ku końcowi.
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również