Górnik sięgnie po Francuzów?

26.09.2008
Umówiliśmy się z trenerem Henrykiem Kasperczykiem, że do końca rundy jesiennej nie robimy żadnych zakupów - powtarzają od kilku dni prezesi firmy Allianz, która jest sponsorem strategicznym Górnika Zabrze.
Szkoleniowiec nie marnuje jednak czasu, bo chce być bardzo dobrze przygotowany na dzień, w którym będzie mógł ruszyć w wir zakupów. Dlatego bacznie przygląda się zawodnikom, wyciąga wnioski i już podejmuje pierwsze personalne decyzje. To nie tak, że kogoś odsuwa na boczny tor. Pilnie obserwuje piłkarzy, tak by za dwa miesiące wiedzieć, który z nich będzie mu pasował do konkretnego systemu gry. Drużyna o tym wie, dlatego w szatni panuje nastrój mobilizacji. Zawodnicy pracują na treningach aż miło, ale między sobą szepczą, że w grudniu nawet dziesięciu z nich będzie musiało się rozstać z klubem. Oczywiście nie ma żadnej konkretnej listy, ale pogłoski o przyjściu na Roosevelta byłych gwiazd reprezentacji zrobiły swoje.

A telefon Kasperczaka ostatnio bardzo często dzwoni. Menedżerowie polecają konkretnych zawodników. Kazimierz Fliśnik, który pośredniczył w transferze Łukasza Piszczka do Herthy Berlin, osobiście pofatygował się na stadion, by zaoferować piłkarzy z Argentyny i Brazylii.

Wydaje się jednak, że w tym momencie Ameryka Południowa źle się w Górniku kojarzy. W końcu Brazylijczyk Leo i Peruwiańczyk Willy Rias dotąd niczym nie zaimponowali. Obaj, w tym momencie, są bezproduktywni. Dlatego bardziej prawdopodobne wydaje się, że w Zabrzu pojawią się raczej piłkarze z Francji. Jest taka opcja, by poszukać wzmocnień w Ligue 1. Piłkarzy znad Sekwany mają przyciągnąć zarobki na poziomie minimum 200 tys. euro rocznie. Zresztą podobne pieniądze klub chce zaoferować Kamilowi Kosowskiemu, Maciejowi Żurawskiemu, Rafałowi Grzelakowi, Przemysławowi Kaźmierczakowi i Tomaszowi Frankowskiemu.

Więcej w Przeglądzie Sportowym
źródło: Przegląd Sportowy

Przeczytaj również