GKS Jastrzębie - Wigry 1:2. Marzenia o półfinale oddalają się!
25.10.2016
Wydarzenie
Po ponad trzydziestu latach przed piłkarzami GKS-u 1962 Jastrzębie otwarła się szansa na uzyskanie promocji do półfinału Pucharu Polski. Ostatni raz jastrzębianie dokonali tego w sezonie 1975/1976 co było jednym z największych, jak nie największym sukcesem w historii klubu. Za zawodnikami z Jastrzębia jeden z najważniejszych meczów w karierze sportowej, niestety dla nich...przegrany. Ale nie zapominajmy o rewanżu!
Bohater
Pojawił się na boisku pod koniec pierwszej połowy i co najważniejsze dla Wigier zdobył gola decydującego o wygranej na boisku przeciwnika. Mowa tu oczywiście o Kamilu Adamku, który rozegrał bardzo dobre zawody. I nie chodzi tu tylko o strzeloną bramkę, ale również o bardzo dobrą grę z przodu - odegranie, utrzymanie się przy piłce czy przerywanie kontrataków. Gdy gra się w osłabieniu taki zawodnik na pewno przyda się drużynie.
Rozczarowanie
Postawa gospodarzy w drugiej części gry wołała o pomstę do nieba. Zawodnicy GKS-u całą drugą połowę grali z przewagą jednego zawodnika i tego nie wykorzystali. Gorsze jest chyba to, że najwidoczniej nie chcieli tego faktu wykorzystać, gdyż zagrali bardzo statycznie i przewidywalnie, bez animuszu. Tak jakby byli zadowoleni z remisu, co jak to często w piłce bywa zemściło się na gospodarzach.
Co ciekawego
Po ponad trzydziestu latach przed piłkarzami GKS-u 1962 Jastrzębie otwarła się szansa na uzyskanie promocji do półfinału Pucharu Polski. Ostatni raz jastrzębianie dokonali tego w sezonie 1975/1976 co było jednym z największych, jak nie największym sukcesem w historii klubu. Za zawodnikami z Jastrzębia jeden z najważniejszych meczów w karierze sportowej, niestety dla nich...przegrany. Ale nie zapominajmy o rewanżu!
Bohater
Pojawił się na boisku pod koniec pierwszej połowy i co najważniejsze dla Wigier zdobył gola decydującego o wygranej na boisku przeciwnika. Mowa tu oczywiście o Kamilu Adamku, który rozegrał bardzo dobre zawody. I nie chodzi tu tylko o strzeloną bramkę, ale również o bardzo dobrą grę z przodu - odegranie, utrzymanie się przy piłce czy przerywanie kontrataków. Gdy gra się w osłabieniu taki zawodnik na pewno przyda się drużynie.
Rozczarowanie
Postawa gospodarzy w drugiej części gry wołała o pomstę do nieba. Zawodnicy GKS-u całą drugą połowę grali z przewagą jednego zawodnika i tego nie wykorzystali. Gorsze jest chyba to, że najwidoczniej nie chcieli tego faktu wykorzystać, gdyż zagrali bardzo statycznie i przewidywalnie, bez animuszu. Tak jakby byli zadowoleni z remisu, co jak to często w piłce bywa zemściło się na gospodarzach.
Co ciekawego
- Sędziom głównym spotkania był arbiter z okręgu wrocławskiego - Kornel Paszkiewicz, który w tym sezonie prowadził pięć meczów I ligi oraz jeden Pucharu Polski, gdzie łącznie pokazał 25 żółtych kartek i jedną czerwoną oraz podyktował 5 rzutów karnych.
- Również w tym spotkaniu arbiter pokazał sporo kartek, bo aż dziewięć żółtych oraz jedną czerwoną, którą pod koniec pierwszej połowy obejrzał Mateusz Radecki.
- Od początku spotkania przewagę mieli goście, którzy szybko ją udokumentowali - gola po świetnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył głową Kamil Zapolnik. Piłka przeleciała nad Drazikiem i wpadła do siatki przy dalszym słupku.
- Gdy wydawało się, że kolejne bramki dla gości z Suwałk są tylko formalnością, gospodarze przebudzili się i zaczęli grać ofensywniej, a także odważniej.
- Sędzia Paszkiewicz podyktował także rzut karny, który pewnym strzałem pod koniec pierwszej połowy wykorzystał Wojciech Caniboł, doprowadzając do remisu. Tyle tylko jak pokazały powtórki jedenastka nie należała się gospodarzom!
- Piłkarze do szatni schodzili przy wyniku 1:1, za to miejscowi kibice liczyli, że po przerwie ich ulubieńcy zagrają jeszcze lepiej i wykorzystają przewagę liczebną. Nic bardziej mylnego, gospodarze grali słabo, bez pomysłu oraz bardzo zachowawczo.
- Taka postawa zawodników GKS-u zemściła się na nich. Na kwadrans przed końcem spotkania Janusz Bucholc zagrał z pierwszej piłki do Kamila Adamka, a ten bez przyjęcia uderzył na bramkę gospodarzy, pokonując Drazika.
- Przed końcem regulaminowego czasu gry piłkę meczową na stopie miał Dzida, ale Jastrzębianin z pięciu metrów uderzył wprost w bramkarza gości! W tym momencie bezapelacyjnie powinien być remis!
- Dramatyczna sytuacja kadrowa jastrzębian w tym meczu była bardzo widoczna. Trener gospodarzy Jarosław Skrobacz dokonał tylko jednej zmiany.
GKS Jastrzębie - Wigry Suwałki 1:2 (1:1)
0:1 - Zapolnik, 12'
1:1 - Caniboł, k.47'
1:2 - Adamek, 72'
GKS: Drazik - Zajączkowski, Kawula, Kulawiak, Kopacz - Szepeta, Tront - Szczęch, Jadach, Weis (77. Dzida) - Caniboł
Wigry: Salik - Bucholc, Jarzębowski, Wichtowski, Bartkowski - Karankiewicz - Gąska (83. Kozak), Radecki, Kądzior (85. Remisz) - Zapolnik, Danjo (44. Adamek)
Żółte kartki: Weis, Szepeta, Kawula - Radecki (dwie), Bucholc, Salik, Gąska, Kądzior.
Czerwona Kartka: Radecki (43') - za dwie żółte
Sędzia: Kornel Paszkiewicz
Żółte kartki: Weis, Szepeta, Kawula - Radecki (dwie), Bucholc, Salik, Gąska, Kądzior.
Czerwona Kartka: Radecki (43') - za dwie żółte
Sędzia: Kornel Paszkiewicz
Polecane
Ekstraklasa
Przeczytaj również
07.08.2022
07.08.2022
Główka Paluszka metodą na wicemistrzów
05.08.2022
05.08.2022
Bez gola, bez błysku, bez punktów