Skoki ponownie opanowały Wisłę. A Polacy zaimponowali formą

22.07.2019

W miniony weekend Wisła ponownie stała się areną zmagań najlepszych skoczków narciarskich świata. Na obiekcie im. Adama Małysza odbył się bowiem pierwszy weekend zmagań w ramach Letniego Grand Prix. Polacy, w tym reprezentanci naszego regionu, odegrali w obu konkursach ważne role udowadniając, że ani zmiana na stanowisku trenera, ani nietypowa jak na skoki narciarskie pora roku nie spowodowała spadku ich formy.

Marcin Bulanda/PressFocus

Dolezal gwarantem sukcesów?

Pierwsze letnie konkursy PŚ były dla polskich kibiców swoistą niewiadomą. W końcu po trzech latach z funkcją  trenera naszej reprezentacji pożegnał się Stefan Horngacher, a zawody w Wiśle miały być debiutem dla nowego szkoleniowca, Michala Dolezala. Do tej pory Czech był asystentem wspomnianego Hornagchera, więc można było uznać za pewniak, że dotychczasowa filozofia pracy zostanie podtrzymana, a nawet ulepszona. W końcu kilka dni temu prezes Polskiego Związku Narciarskiego zaczął już zapewniać, że zaistniała zmiana wyszła wszystkim na dobre, a dzięki Dolezalowi przestano już tęsknić za szkoleniowcem Polaków w latach 2016-2019. 

- Jest bliższa współpraca z trzema grupami. Kadry A i B w tym momencie stanowią zgrany zespół. Jeśli są kłopoty, wymieniają ze sobą wnioski. Jest już lipiec, a warto przypomnieć, że po zakończeniu zimowego sezonu Polacy mieli trochę więcej wolnego. Treningi były rozpisane, ale nie potrzeba było pojawiać się na zgrupowaniach. Po dwóch i pół roku ze Stefanem Horngacherem troszeczkę odpoczęli. Wcześniej nie było o tym mowy. Trening był układany bez przerw. Sytuacja ze Stefanem bardzo się przeciągała. Wszyscy wiedzieliśmy, jak to się skończy. Nie było to potrzebne. Niesmak pozostał. Nikt nie miałby do niego pretensji, gdyby zakomunikował o decyzji wcześniej. Nawet mi nie żal, że odszedł. Michal Doleżal od początku był gotowy, by zająć jego miejsce. Posiada najwyższe kwalifikacje trenerskie – przyznawał prezes Tajner na łamach TVP Sport.

Szumne zapowiedzi okazały się być sprawdzone. Choć zawody na igelicie są przede wszystkim wstępną formą przygotowań do sezonu zimowego, biało-czerwoni spisali się w miniony weekend naprawdę dobrze i dostarczyli licznie zgromadzonej publiczności sporo emocji. Po udanych kwalifikacjach, których nie udało się przebrnąć jedynie Stefanowi Huli, trener Dolezal musiał wybrać czworo reprezentantów na sobotni konkurs drużynowy. O ile silna pozycja Kubackiego, Żyły i Stocha nie podlegała dyskusji, tak wybór „czwartego do brydża” był sporym orzechem do zgryzienia. Choć w piątek świetny rezultat uzyskał Jakub Wolny (4. miejsce i skok na 130 metr i 50 centymetr), trener Dolezal postanowił postawić na jednego z reprezentantów kadry B, Aleksandra Zniszczoła.

Drużynowa dominacja. Ważna rola dwóch reprezentantów regionu

Wiślanin od początku zmagań „u siebie” prezentował równiejszą formę od Wolnego, a dobre skoki w miniony weekend sprawiły, że reprezentanta naszego regionu śmiało można uznać za jednego z największych wygranych w stawce. 25-latek, który ostatni raz w drużynówce pojawił się w marcu 2015 roku, zdołał bezproblemowo znieść nałożoną presję i wydatnie przyczynił się do zwycięstwa polskiej drużyny w sobotę. - Wiedziałem, że skaczę równo i stabilnie. Musiałem pokazać w skokach kwalifikacyjnych i treningowych, że stać mnie na osiąganie dobrych wyników. Dziękuje za okazane mi zaufanie – przyznawał Zniszczoł tuż po konkursie drużynowym. 

Aleksander Zniszczoł zasłużył sobie na miano jednego z największych wygranych weekendu w Wiśle (fot: Rafał Rusek/PressFocus)

Reprezentacja Polski nie pozostawiła rywalom złudzeń, wyprzedzając drugą w stawce Słowenię o blisko 60 punktów. Najdłuższy skok z naszych oddał Kamil Stoch, przekraczając o pół metra rozmiar obiektu w Wiśle. Po zawodach trzykrotny mistrz olimpijski nie ukrywał satysfakcji z tej próby, ale przede wszystkim był zadowolony z osiąganych przez siebie prędkości najazdowych. Właśnie ten element był główną bolączką skoczka w minionym sezonie. Radości z wygranej nie ukrywał również drugi z reprezentantów naszego regionu w składzie, Piotr Żyła. Wiślanin, który w konkursie lądował odpowiednio na 128 i 130 metrze, skwitował występ w swoim stylu: - Dzisiejsze skoki były dosyć dobre, ale wczorajsze też nie były złe. 

Biało-czerwoni wygrali trzeci z rzędu drużynowy konkurs w Wiśle w ramach LGP. Dodatkowo Polacy zapewnili sobie pierwszą pozycję w Pucharze Narodów, na której po niedzielnych zawodach tylko się umocnili. 

A po burzy zawsze wychodzi słońce

Po udanej pod wszystkimi względami sobocie wiele wskazywało na to, że niedzielny konkurs nie obędzie się  bez perturbacji. We wczesnych godzinach popołudniowych, przez Wisłę przeszła bowiem silna ulewa, ale organizatorzy ani myśleli o odwołaniu imprezy. Dodatkowo zamierzali oni błyskawicznie przeprowadzić zawody, by uniknąć zapowiadanej na godziny wieczorne burzy. Okazało się jednak, że prognozy synoptyków okazały się niesprawdzone, a zawodnikom przyszło skakać w dość sprzyjających warunkach. Za gwiazdy weekendu, poza biało-czerwonymi, można było uznać Timi Zajca i Jewgienija Klimowa – obaj skoczkowie dobrze spisywali się już w kwalifikacjach i drużynówce, a w pierwszej serii konkursu indywidualnego zdołali przekroczyć barierę 130 metra. Rosjaninowi, jako jedynemu z całej stawki, udało się nawet przeskoczyć rozmiar wiślańskiego obiektu. 

W drugiej serii 19-letni Słoweniec okazał się jednak nie do zatrzymania i skokiem na 128,5 metra przypieczętował swoje pierwsze zwycięstwo w Letnim Grand Prix. Nieco słabiej spisał się za to Klimow, który w porównaniu z pierwszą serią skoczył o 10,5 metra bliżej i spadł z drugiej na trzecią pozycję. Problemy Rosjanina udało się za to wykorzystać Dawidowi Kubackiemu – Polak w swojej drugiej próbie oddał skok aż na 131 metr i 50 centymetr i zdołał awansować z czwartej na drugą lokatę.

Pozostali Polacy także pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Łącznie do „30” udało się awansować aż ośmiu biało-czerwonym, w tym trzem reprezentantom naszego województwa. Podobnie jak w sobotę, dobre wrażenie pozostawili po sobie pochodzący z Wisły Żyła i Zniszczoł. Pierwszy z wymienionych skoczków zajął 5. pozycję (uzyskane 127 i 126,5 metra), a do zajęcia miejsca na podium zabrakło mu 6,8 punktu. Zniszczoł z kolei uplasował się siedem lokat niżej – niemniej dla 25-latka i tak był to najlepszy start w LGP od 2013 roku. W drugiej serii pojawili się jeszcze Maciej Kot (15. miejsce), słabiej spisujący się niż w sobotę Kamil Stoch (19. pozycja), Andrzej Stękała (21. miejsce), bielszczanin Jakub Wolny (do drugiej serii załapał się „rzutem na taśmę” jako trzydziesty zawodnik, gdyż skaczący z numerem 50. Stefan Kraft zepsuł swoją próbę) oraz Klemens Murańka. Na pierwszej serii swoje zmagania zakończyło trzech młodych przedstawicieli klubu WSS Wisła w Wiśle – Paweł Wąsek, Tomasz Pilch i debiutujący w zawodach Letniego Grand Prix Kacper Juroszek. 

- Wiemy, że mamy jeszcze rezerwy, dlatego będziemy dalej pracować według wyznaczonego planu. Obraliśmy naprawdę bardzo dobrą drogę, a najlepszym dowodem na to jest to, że w niedzielę w serii finałowej mieliśmy aż ośmiu skoczków. To świetny wynik, który pokazuje, że jesteśmy mocni - przyznał niedzielnych zawodach Michal Doleżal, który swój oficjalny debiut w roli pierwszego trenera Polaków na pewno zapisze do udanych. Choć filozofia pracy Czecha może nie będzie znacząco różnić się od jego poprzednika, w jednym obaj szkoleniowcy na pewno już się różnią. Obecny trener zapewnił, że jego kadra będzie składała się z liczniejszej grupy zawodników, a o ich przydatności w zespole decydować ma przede wszystkim bieżąca forma. Co prawda w miniony weekend dało się zauważyć popełniane błędy, ale stabilizacja formy ma przyjść dopiero na sezon zimowy.

Obcokrajowcy doceniają Wisłę i Polaków

Poza zawodnikami z kadry A oraz jej zaplecza, znakomite wrażenie sprawili również kibice. Widać było, że fani zdążyli już po czterech miesiącach przerwy stęsknić się za swoją ulubioną zimową dyscypliną, szczelnie zapełniając trybuny i teren przy skoczni im. Adama Małysza. Po zawodach żywiołowy doping oraz stworzoną atmosferę doceniali nie tylko nasi reprezentanci. - Atmosfera w Wiśle była bardzo fajna i podoba mi się tutaj. Dla nas, Słoweńców, przypomina to Planicę, jest bardzo dużo kibiców i lubię tu skakać – przyznał tuż po niedzielnych zawodach ich triumfator, Słoweniec Timi Zajc. W podobnym tonie na zorganizowanej konferencji prasowej wypowiadał się również trzeci zawodnik konkursu, Jewgienij Klimow. - Chciałbym podziękować polskim kibicom za stworzenie niesamowitej atmosfery na skoczni. Cieszymy się, że możemy tutaj skakać.

Prognozowana pogoda nie zniechęciła licznej grupy kibiców, która pojawiła się pod skocznią w Wiśle (fot: Rafał Rusek/PressFocus)

Po bardzo udanej rywalizacji w naszym kraju, rywalizacja w Letnim Grand Prix zaczyna nabierać tempa. Już za tydzień skoczkowie zmierzą się z sobą niemieckim Hinterzarten, a łącznie w całym cyklu odbędzie się jeszcze siedem konkursów indywidualnych, jedna drużynówka oraz zmagania mikstów.

Wyniki konkursu drużynowego na skoczni w Wiśle-Malince:

1.    Polska            1094.1
Piotr Żyła             128m    130m        272.1
Aleksander Zniszczoł    125.5m 124.5m    252.5
Kamil Stoch            128.5m 134.5m     281.7
Dawid Kubacki        131.5m 128.5m    287.8

2.    Słowenia        1035.7
3.    Norwegia       1029.2
4.    Niemcy          1028.5
5.    Japonia         1015.2
6.    Austria           984.3
7.    Rosja             958.0
8.    Czechy          885.3

Wyniki konkursu indywidualnego na skoczni w Wiśle-Malince:

1.    Timi Zajc        133.5m 128.5m    277.9
2.    Dawid Kubacki    128m    131m        271.3
3.    Jewgienij Klimow    135m    124.5m    266.8
4.    Markus Eisenbichler    129.5m 126m        262.1
5.    Piotr Żyła        127m    126.5m    262.0

12.    Aleksander Zniszczoł 128m    122m        250.0
15.    Maciej Kot        122.5m 126m        246.8
19.    Kamil Stoch        124.5m 121.5m    243.8
21.     Andrzej Stękała    124m    129m        241.3
26.    Jakub Wolny        120m    126m        235.3
30.    Klemens Murańka    122m    123m        231.2
32.    Paweł Wąsek        123m    -        115.0
45.    Tomasz Pilch        116m    -        103.7
46.    Kacper Juroszek    116.5    -        103.6

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również