Odra traci trenera i stoi nad przepaścią. „Jesteśmy w dramatycznej sytuacji ekonomicznej”

09.10.2021

Choć pod względami stricte sportowymi, Odra Wodzisław dobrze weszła w rozgrywki III Ligi i wciąż plasuje się w górnej połowie tabeli, w przypadku kwestii organizacyjno-finansowych kłopoty beniaminka zaczynają się tylko nawarstwiać. Sytuacja przy Bogumińskiej robi się o tyle kryzysowa, że na dzień przed ligowym meczem z posady trenera zrezygnował Damian Nowak, a włodarze niedawnego ekstraklasowicza muszą zmierzyć się z koniecznością spłaty długów.

Piotr Porębski

Problemy finansowe Odry, która w dobrym stylu awansowała do III ligi, były jawnym tematem właściwie od kilku dobrych miesięcy. Co po niektórzy zaczęli się nawet zastanawiać, czy mający na swoim koncie 14-letni pobyt w Ekstraklasie klub w ogóle zdecyduje się w ogóle przystąpić do nowych rozgrywek, już na wyższym poziomie rozgrywkowym. Ostatecznie wodzisławianie zdecydowali się podjąć wyzwanie i absolutnie nie można powiedzieć, że podopieczni Damiana Nowaka znacząco odstawali od reszty stawki.

Wręcz przeciwnie, po 11. kolejkach beniaminek zajmuje w stawce niezłe ósme miejsce, a satysfakcji z uzyskanego dorobku (pomijając może siedmiobramkową porażkę z rezerwami Zagłębia Lubin) nie ukrywał choćby opiekun zespołu. Warto jednak wspomnieć, że Odra wciąż pozostaje jedynym zespołem z całej trzeciej grupy III Ligi, która nie tylko urwała punkty hegemonowi - LKS-owi Goczałkowice-Zdrój, ale także jako jedyni zdobyli w meczu z nimi gola (nie wliczając w tym gronie Ślęzy Wrocław, których wynik w bezpośrednim pojedynku z LKS-em został zweryfikowany jako walkower 3:0). Wyniki Odry mogły również robić o tyle wrażenie, że klub musiał zmierzyć się latem z koniecznością odmłodzenia swojej kadry oraz załatania ubytków w postaci odejścia absolutnie kluczowych elementów ofensywy - Niko Abuladze i Adriana Tabali.

Na beniaminka czeka teraz seria bardzo ciekawie zapowiadających się pojedynków - odpowiednio z Gwarkiem Tarnowskie Góry oraz Pniówkiem Pawłowice, tracących obecnie do Odry jeden oraz dwa punkty. Obecnie jednak, zamiast skupić się na obronie miejsca w górnej połowie tabeli, włodarze III-ligowca muszą stawić czoła powiększającemu się kryzysowi. Zaległości finansowe, sięgające nawet około 3-4 miesięcy oraz brak gwarancji na poprawę tej sytuacji spowodował, że po niemal półrocznym pobycie przy Bogumińskiej, z posady trenera zrezygnował trener Damian Nowak.

– O jego decyzji wiedziałem od kilku dni, jednak codziennie rozmawialiśmy i szukaliśmy jeszcze takiego rozwiązania, by trener kontynuował pracę. Prawdą jest to, że klub ma zobowiązania wobec byłego już trenera - tak decyzję 33-latka skomentował dyrektor Odry Wodzisław Damian Wróbel. Mimo dość niesprzyjających okoliczności trzeba przyznać, że szkoleniowiec "na dorobku” opuszcza Bogumińską z podniesionym czołem. W końcu pochodzący z Częstochowy trener, dla którego praca z Wodzisławiu była z pewnością największym wyzwaniem w dotychczasowej karierze, utrzymał z Odrą w IV Lidze przewagę nad grupą pościgową czy też wyeliminował w barażu faworyzowane rezerwy Rakowa. Łącznie bilans zakończonej już przez niego pracy zamknął się na 22 meczach, zakończonych aż 14 zwycięstwami „niebiesko-czerwonych”.

Jego następcą został dotychczasowy członek sztabu szkoleniowego Odry - Mieczysław Jakubowski, ostatnio zatrudniony w podobnej roli w IV-ligowej Unii Książenice. Praca Jakubowskiego przy Bogumińskiej nie będzie jednak tymczasowa, co oczywiście wynika z aktualnej sytuacji klubu i faktem, że na zatrudnienie nowego trenera klubu po prostu nie stać. Los jednokrotnego medalisty Ekstraklasy jest o tyle ciężki, że w kuluarach przewija się groźba niedokończenia rozgrywek. A boli to tym bardziej, ze pod względem sportowym klub zaczął wychodzić na prostą. W końcu po aż siedmiu latach przerwy zespół powrócił w szeregi III-ligowców, a ponadto kilka miesięcy temu doszło do przerwania impasu i nawiązania długo oczekiwanej współpracy z Odrą Centrum. 

– Klub ma zobowiązania wobec kilku podmiotów i ja nigdy tego nie ukrywałem. Oczywiście to nie znaczy, że będę odpowiadał na komentarze z takimi pytaniami, które podobno pojawiały się w mediach społecznościowych. Niestety nie mogę też ujawnić dokładnej sumy zadłużenia klubu - przyznał na łamach oficjalnej strony klubowej dyrektor Wróbel, omawiając również m.in. aktualne stosunki pomiędzy drużyna a Urzędem Miasta. A właściwie ich brak, bo aktualnie klub nie ma podpisanej umowy z miastem na promocję poprzez sport i nie otrzymuje od niego żadnych pieniędzy. Być może ten stan rzeczy zmieni się na początku przyszłego roku, ale można zadać sobie pytanie - czy nie będzie już na to za późno?

Bierni na aktualny los Odry nie pozostają także piłkarze, którzy na wrześniowy mecz z rezerwami Górnika Zabrze wyszli z blisko 10-minutowym opóźnieniem, chcąc wyrazić swój sprzeciw wobec nawarstwiających się finansowych zaległości, zarzucając przy okazji bierność udziałowcom i miastu, które miało nie wypłacić ostatniej transzy z tytułu umowy promocyjnej i nie rozpisało przetargu na kolejne świadczenia, wytykając klubowi niedopełnienie formalności. – Jesteśmy w dramatycznej sytuacji ekonomicznej i chciałem zwrócić na to uwagę. Nie chciałem w nikogo uderzyć, tylko zwrócić uwagę na fakty. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale z tego na co się umawiałem, nie zastałem w klubie nawet 50% i nie mówię o finansach, bo to zupełnie inny temat - dodaje bez ogródek Damian Wróbel. W 2021 roku zrealizowano jedną umowę na wspomnianą promocję przez piłkę nożną – o wartości 200 tysięcy złotych. Według zapewnień dyrektora, umowa ta została już prawidłowo rozliczona. 

Biorąc zatem pod uwagę te aspekty, dzisiejszy mecz z Gwarkiem zdecydowanie zaczyna schodzić na dalszy plan, a odejście trenera Nowaka wydaje się być tylko wierzchołkiem góry lodowej. Czy kibice „niebiesko-czerwonych” przeżyją swoiste deja vu i 10 lat po finansowym krachu i wycofaniu się klubu z rozgrywek, będą mieli do czynienia z tą samą sytuacją? Przy Bogumińskiej wszyscy chcą uniknąć najgorszego z możliwych scenariuszy, ale część fanów przyznaje jednomyślnie, że przy tej trumnie zaczyna brakować już gwoździ.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również