FELIETON: Kryzys w górnictwie… ktoś będzie miał duże kłopoty

09.01.2015
O tym, że branża górnicza wpadła w kryzys wielkości kuli ziemskiej, wszyscy wiedzą. Niestety, może ona - choć pośrednio - mieć ogromny wpływ na śląski futbol.
W czasach, gdy piłka nożna kojarzyła mi się tylko i wyłącznie z czymś, co przyklejało do telewizora mojego tatę (i nie miałam pojęcia, że kilka lat później spotka mnie to samo), sport na Śląsku, a zwłaszcza kluby piłkarskie, utrzymywały wielkie zakłady pracy. Wszyscy pewnie znacie te historie o piłkarzach zatrudnionych na etatach w kopalniach czy hutach, którzy nigdy nie zaliczyli nawet jednej dniówki ale odbierali wypłaty, jak zwykli pracownicy. Był to swoisty sponsoring, trochę inny niż dzisiaj.

Dzisiaj kopalnie - choć w dużo mniejszym stopniu - nadal wspierają śląski futbol. W chwili obecnej, gdy pani premier Ewa Kopacz szykuje się do zamknięcia kilku kopalń, a Kompania Węglowa walczy o przetrwanie, kilka klubów ma poważne powody do zmartwienia…

Kogo mam na myśli? W pierwszej kolejności katowicki Rozwój. Klub z ulicy Zgody korzysta od lat z pomocy kopalni „Wujek” i choć ta nie znalazła się na czarnej liście, to tak jak cała branża, może mieć kłopoty. Byłaby wielka szkoda, bo wicelider drugiej ligi jest pewnością jednym z głównych kandydatów do awansu na zaplecze ekstraklasy, ale bez stabilnej sytuacji finansowej wszelkie marzenia o pierwszej lidze mogą się rozwiać…

Rozwój nie zalicza się do ligowych potentatów i przy Zgody uważnie oglądają każdą złotówkę, ale ewentualne problemy katowiczan mogą ostatecznie zatopić inny zespół, którego kłopoty nie są tylko ewentualne. Chodzi o Górnika i sprawę transferu Milika. Zabrzanie są winni Rozwojowi jeszcze jakiś milion złotych… ile znaczy milion dla takiego klubu łatwo się domyślić. Zwłaszcza w obecnej sytuacji. Do tej pory działacze ze Zgody szli zabrzanom na rękę - porozumienia, spłata w ratach, długie miesiące oczekiwania  itp. Dziś nie ma o tym mowy - bez tych pieniędzy Rozwój sam może mieć problemy z bieżącą działalnością i utrzymaniem obranego kursu.

Górnik tego miliona nie ma. Ale jeśli nie spłaci Rozwoju, nie ma nawet co marzyć o licencji na przyszły sezon. Pewnie tak czy inaczej miałby problem z jej uzyskaniem, ale teraz gdy dodatkowo skończyła się cierpliwość działaczy ze Zgody… przy Roosevelta szykuje się naprawdę trudny styczeń.

Zabrzanie już wcześniej padli ofiarą kryzysu górniczej branży. Jeszcze pół roku temu Kompania Węglowa była sponsorem strategicznym Górnika, dokładając od 2011 roku trzy miliony złotych rocznie. Od tego sezonu muszą sobie radzić bez „węglowych” pieniędzy i to również odbiło się na sytuacji klubu, która ze złej stała się bardzo zła lub - jak kto woli - tragiczna…

To wcale nie oznacza, że zabrzanie są w jakikolwiek sposób usprawiedliwieni. Wręcz przeciwnie - sami są sobie winni. Otrzymali pieniądze od Bayeru i zobowiązani byli określoną część przekazać Rozwojowi. Dziś o pomyślny finał tej sprawy będzie równie trudno, jak o uratowanie przeznaczonych do wygaszenia kopalń…


Olga Rybicka
Reporterka sportowa
TVP Katowice

 

Przeczytaj również