Ruch w obliczu pandemii. "Osobno możemy dużo, razem wszystko"

05.04.2020

Kryzys dotyka wszystkie gałęzie gospodarki, wyjątkiem nie mogą być kluby piłkarskie. Ruch Chorzów nie dość jednak, że z trudnym temat uporał się błyskawicznie, to na dodatek stawia na stabilizację i przedłuża kontrakty ze swoimi wychowankami. O tym, ale także o wielu innych sprawach związanych z Ruchem, rozmawiamy ze sternikiem Niebieskich, Sewerynem Siemianowskim.

Marcin Bulanda/PressFocus

Tadeusz Danisz: W momencie, gdy inni szukają oszczędności i tną koszta w Chorzowie przedłużają kontrakty. Maciek Grygierczyk z katowickiego Sportu zasugerował na twitterze, że w Chorzowie trysnęła ropa.
Seweryn Siemianowski:
Tylko tak delikatnie (śmiech). A tak poważnie, niektóre prolongaty to nie są duże podwyżki, a w niektórych przypadkach nawet obniżki. Są też takie przypadki, że dopiero z czasem kwoty się zwiększą. Chcemy, by wszystko było racjonalne w naszych finansach. Chcemy inwestować w naszych chłopaków, bo to się opłaci. Jedną z przyczyn tego, że dzisiaj Ruch jest tu, gdzie jest, było to, że zawodnicy przy krótkich kontraktach odchodzili, a klub nic z tego nie miał. My chcemy by w takich sytuacjach w klubie zostawał po nich ślad. Mamy dzisiaj światowy kryzys, ale musimy patrzeć perspektywicznie. Trzeba się porozumiewać, tak by klub nie wydawał z czasem dodatkowych pieniędzy.

Kolejne przedłużenia się szykują?
Będzie jeszcze Jakub Rudek, to już na dniach. Jest także Kamil Lech, jesteśmy z nim już po pierwszych rozmowach, to są wychowankowie, więc zawsze łatwiej znaleźć wspólny język. Jest także Patryk Sikora, ale tutaj jeszcze jest trochę czasu. Jego prowadziłem jako trener również przez 3-4 lata. Nie są to w żadnym wypadku bardzo drogie kontrakty, opieramy klub na naszych chłopakach, dla dobra Ruchu.

Odnośnie kryzysu i młodych zawodników. Spodziewa się prezes, że po zakończeniu pandemii, gdy ruszy piłkarska i transferowa karuzela, młodzież Ruchu może się cieszyć większym zainteresowaniem?
To jest logiczne. Jeżeli z wyższych lig poznikają obcokrajowcy, a w pewnym stopniu to będzie naturalny ruch, a w całym tym garnku piłkarskim będzie mniej pieniędzy, bo sponsorzy też ucierpią, to w pierwszej kolejności będzie popyt na rodzimych młodych zawodników. My jednak mamy dobrą szkółkę, nawet jeżeli ktoś odejdzie, to mamy kolejnych, których możemy ogrywać i możemy zrobić dzięki nim krok do przodu.

Obniżenie płac przebiegło dość szybko?
Tak, zawodnicy sami wyszli z inicjatywą. To jest korzystne dla wszystkich. Dla samych zawodników, bo też nie są to takie obniżki, jak w innych klubach, a dla Ruchu jest to pomocna dłoń i budujące dla całego środowiska. Nie chcemy mówić oficjalnie o kwotach, by nie porównywać się z innymi ekipami. Najważniejsze, że klub jest zadowolony i wszyscy zyskali.

W której lidze jesienią Ruch zagra?
Wariantów jest kilka. Mnie w głowie najmocniej siedzi pomysł z utworzeniem drugiej grupy drugiej ligi i dokooptowaniem czterech drużyn z każdej grupy trzeciej ligi. Może byłby to awans nie w pełni sportowy, ale jednak poszlibyśmy w górę i fajny moment na stulecie klubu. Każdy wariant jednak jest możliwy, równie dobrze sezon może zostać anulowany.

Pandemia mocno popsuła plany jubileuszowe?
Już prawie wszystko było zaplanowane. W jubileuszowym roku prowadzić taki klub, jak Ruch, to tak jakby prowadzić trzy dodatkowe kluby. Niebagatelna ilość spotkań, rzeczy. Wszystko pod kątem naszych planów, wystawy muzealnej, gali, wypuszczanych gadżetów i pamiątek. Te ostatnie sukcesywnie się pojawiają. Gala była już na końcowym etapie, chcemy ją zorganizować jesienią. 20 kwietnia przeprowadzimy być może przez internet mszę świętą, ale to jest jeszcze do ustalenia. Turniej z udziałem Ruchu, Elany, Widzewa i Wisły być może zrobimy w formie komputerowej, bo nawet jak za chwilę wrócimy do grania, to i tak będzie brakować terminów. Wszystkie mniejsze turnieje i pikniki również stoją pod znakiem zapytania. Na szczęście halowe turnieje Stanisława Penara, Gerarda Cieślika i Jerzego Wyrobka już zostały zorganizowane.

Nie tak dawno została podpisana umowa z Albą na trzy miesiące, do końca czerwca. Może się zdarzyć tak, że w tym okresie nie zagracie ani jednego meczu.
Sytuacja faktycznie pod tym względem jest niecodzienna, my staramy się natomiast przy wirtualnych akcjach reklamować naszego sponsora, a tych przecież nie brakuje. Mam nadzieję, że wkrótce sytuacja na świecie się uspokoi, a również nasz partner wygra przetarg na wywóz śmieci w Chorzowie i będziemy mogli kontynuować współpracę.

Przetarg na promocję przez sport z miasta jest już rozpisany i „wisi”?
Miasto chce udzielić środków, ale tu dojdzie do pewnych zmian. Musi się zmienić charakter konkursu promocyjnego, chociażby z tego powodu, że dzisiaj nie są rozgrywane mecze, nie ma możliwości wizyt piłkarzy w szkołach itd. Dlatego promocja ma dotyczyć głównie przestrzeni wirtualnej, w której obecnie wszyscy się poruszamy. Dobrze nam to idzie, wizerunkowo miasto i sponsorów promujemy. Ale też kwota w tym postępowaniu jest mniejsza.

Czyli de facto obecnej promocji na dwa miliony złotych brutto teraz nie ma?
Dlatego, że jest ona niemożliwa do wykonania. A przecież trzeba rozliczyć się z wszystkich punktów. Promocja w Internecie ma być krótkoterminowa. Jesienią, pod warunkiem, że uda się do tego czasu wrócić do gry, konkurs na promocję powinien odbyć się już w pełnym zakresie.

Jesienią, gdy ta fala kryzysowa po pandemii będzie zapewne najbardziej odczuwalna, budżet nie będzie problemem?
Jeżeli uwzględnimy środki z miasta i Alby oraz dodatkowe pomniejsze wsparcia, to budżet się zamyka. Sytuacja nie jest kolorowa, ale powinniśmy być na bieżąco z opłatami i być przygotowani do spłaty raty układowej. Powinniśmy się zmieścić. To wariant optymistyczny, ale liczymy, że się spełni.

No właśnie... Raty układu restrukturyzacyjnego mają „ruszyć” jeszcze w tym roku. W obecnej sytuacji kryzysu to obciążenie spędza sen z powiek?
Jesteśmy do tego przygotowani, ale wszystko się przeciągnie zapewne, chociażby ze względu na pandemię. Chcemy być jednak rzetelnym płatnikiem i wiarygodnym partnerem. Wiadomo, że w pół roku się tego nie zrobi, ale jeżeli chodzi o naszą wiarygodność, to jest to bardzo istotny element.

Kryzys odbija się także na udziałowcach Ruchu. Dają Wam to odczuć?
Pandemia dotknęła lub dotknie wszystkich. Grupa kapitałowa Fasing prezesa Zdzisława Bika również zapewne to odczuwa, ale to potężna i stabilna firma, na pewno sobie poradzi z ogólnoświatowym kryzysem. Miasto również pokazuje, że chce nam pomóc i pomaga. Już na ostatnim spotkaniu, jeszcze przed pandemią. z udziałem pana Bika, prezydenta Andrzeja Kotali i kibiców dało się wyczuć pozytywną atmosferę do współpracy. My też dużo robimy, by coś od siebie dać, by pokazać, że chcemy. Nie oczekujemy jedynie na wsparcie, ale jesteśmy zaradni, jako środowisko. To też jest sygnał dla udziałowców, zwłaszcza w tych trudnych momentach, że nie tylko liczymy na nich, ale chcemy pozyskiwać z każdej strony. Codziennie w klubie coś się dzieje, szukamy, rozmawiamy. Tylko wtedy może się udać.

Jaki procent do tego budżetu wnoszą obecnie kibice, poprzez wszelaką działalność i akcje?
Ciężko mówić o liczbach. Mam nadzieję, że wraz z kolejnymi akcjami będziemy pobijać następne rekordy. Jest to duży zastrzyk finansowy, ale także pozytywnej energii. Pomaga załatać pomniejsze problemy, z którymi zmagamy się na co dzień, to bardzo ważny element budżetu klubowego. W skali roku zakładaliśmy, że kibice „wypracują” dla Ruchu milion złotych. To naprawdę duży wkład, może 1/4, może 1/5 budżetu. Dzisiaj wszyscy pomagają, to jest nieocenione wsparcie. Nikt się nie spodziewał, że tak to będzie wyglądało. Za każdą złotówkę dziękujemy, za każdą formę pomocy również. Kibice to siła tego klubu i zawsze powtarzam: osobno możemy dużo, a razem możemy wszystko.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również