Ruch na półmetku przygotowań. „Chcemy wiosną realizować nasze małe cele”

10.02.2020

Już od miesiąca przygotowują się do rundy wiosennej piłkarze Ruchu Chorzów. Niebiescy mają już za sobą zgrupowanie w Rybniku, jak i pięć sparingów. Są także na ostatniej prostej, jeżeli chodzi o formowanie kadry na wiosnę. - Teraz będziemy już schodzić z obciążeń, skupiamy się na taktyce - mówi trener Łukasz Bereta, który sprawdzi drużynę jeszcze w czterech sparingach.

Łukasz Sobala/PressFocus

Tadeusz Danisz: Porażka z GKS Tychy, remis z Hutnikiem Kraków... Zwracacie jednak w ogóle uwagę na wyniki sparingów rozgrywanych w trakcie obozu przygotowawczego?
Łukasz Bereta:
Graliśmy z bardzo fajnymi rywalami, ale dla nas najważniejsza była nasza praca, którą w ostatnich dniach musieliśmy wykonać. To był cel nadrzędny, bo forma ma przyjść w lidze, a nie teraz. Ciężko pracowaliśmy, więc zawodnicy zawsze czują się gorzej motorycznie, jak i mentalnie. W takich sytuacjach podejmujemy gorsze decyzje na boisku. Ale liczyliśmy się z tym. Po to jest okres przygotowawczy, czas na treningi, by się jak najlepiej przygotować. Próbujemy różne warianty, sprawdzamy, tak do tego podchodzimy.

Ten miniony tydzień faktycznie był taki ciężki?
Tak mówią zawodnicy (śmiech). Ja mogę powiedzieć, że obóz był zaplanowany pod kątem mocnej pracy i siły, i to był ostatni taki tydzień, w trakcie którego tak pracowaliśmy. Liczyliśmy się z tym, że w sparingach może być ciężko, tym bardziej, że GKS Tychy schodził z obciążeń, Hutnik z kolei grał na dwa składy, ale ten mocniejszy z nami. Możemy więc być z niektórych elementów zadowoleni, tym bardziej, że jeszcze w piątek mieliśmy mocny trening siłowy, zawodnicy mówili, że są zmęczeni, a intensywności narastały. Udało się jednak w Rybniku zrealizować to, co chcieliśmy. Mieliśmy dobre warunki do pracy, główny nacisk kładliśmy na akcenty siłowe i motoryczne. Teraz schodzimy z obciążeń, taktycznie przygotowanie będzie ważne, liczymy również, że trójka kontuzjowanych zawodników do nas dołączy.

No właśnie, co z nimi? Pewnie ta sytuacja wzbudza trenera niepokój.
Duży niepokój. Denerwuję się tym, bo rywalizacja w środku pola wydawała się być największa, a teraz ta alternatywa jest mniejsza. Patryk Sikora jesienią grał bardzo dobrze, Mateusz Duchowski dawał także bardzo dobre zmiany, potem jak grywał od pierwszej minuty to też zaliczał dobre występy. Konrad Kasolik to podstawowy obrońca, więc mówimy o ważnych ogniwach. Długo już jednak nie trenują. Mocno naciskam na lekarza, żeby podjął jakieś decyzje i kroki, by ci zawodnicy byli gotowi do treningu.

Kiedy to może nastąpić?
Mamy diagnozy. Kasolik ponownie podkręcił kostkę, źle stanął przy prostym ćwiczeniu, przy podaniach. Sikora podjął już treningi, ale ponownie poczuł ból, Duchowski to samo. Niby jest już wszystko ok, ale jest to tak na 70-80 procent. Nie mogą wejść na 100% w kontakt, bo gdzieś ten ból się pojawia i doskwiera.

W obu meczach w Rybniku zagraliście w podobnych zestawieniach wyjściowych. Czy to może być wskazówka odnośnie składu na ligę?
Chyba to jeszcze zbyt daleki wniosek, chcemy by się zawodnicy zgrywali. Mamy kilku zawodników, którzy grają na podobnych pozycjach, ale nigdy nie wiadomo, jak to będzie wyglądało w lidze. Najlepszym przykładem jest chociażby Tomasz Nowak. Myśleliśmy początkowo, że będzie trzecim bramkarzem, a pod koniec rundy był pierwszym. Musimy się w sparingach przygotować na to, że ktoś może wypaść.

Zmiany w drużynie są jeszcze możliwe?
Kadra jest zamykana. Temat Kacpra Kawuli jest znany, natomiast co do młodego Mateusza Gajdy to się jeszcze zastanawiamy. Bardziej jednak pod kątem inwestycji w przyszłość. Może jeszcze wróci do Śląska Świętochłowice, żeby tam pograć. Będziemy go mieli na pewno pod okiem, ale zobaczymy jeszcze jakie podejmiemy decyzje.

Patrząc wyłącznie na transfery, wiosną największe zmiany mogą dotknąć chyba defensywę.
Jesienią mieliśmy kilka problemów, dziury musieliśmy łatać z konieczności zawodnikami nie grającymi na swoich pozycjach, jak Marcinem Kowalskim na prawej obronie, czy Michałem Mokrzyckim w środku obrony. Chcieliśmy to zmienić. Teraz, gdy już mamy problemy ze zdrowiem Kasolika czy Sikory i szkielet drużyny trochę nam się posypał, widać, że rywalizacja jest bardzo potrzebna, a zawodnicy sami się w ten sposób napędzają.

W bramce rywalizacja chyba podobna. W dwóch sparingach każdy z trzech golkiperów zagrał po 60 minut.
Taki był plan. Kamil Lech jest już całkowicie zdrowy, więc zapowiada się rywalizacja do ostatniej chwili o to, kto będzie bramkarzem numer jeden w pierwszym meczu o punkty.

Łukasz Janoszka na „dziesiątce”. To ma być jego pozycja, czy jesteście jeszcze na etapie poszukiwań?
Ecik, jak sam mówi, jest uniwersalnym zawodnikiem. Może grać na 9, na 10, lub też na skrzydłach. Próbujemy mu dobrać pozycję pod kątem kolegów, tak by całość funkcjonowała jak najlepiej. Teraz pasuje by grał za napastnikiem, więc tam go wystawiamy.

Jesienią głośno było o młodzieżowcach takich, jak Tomasz Nowak, Mateusz Winciersz czy Jakub Rudek. Teraz ich śladami mogą pójść Jakub Słota, Wiktor Cioch czy Jakub Siwek?
Słota już wcześniej grał w Pucharze Polski, Cioch też już debiutował w meczach pucharowych, a Siwek zagrał w meczu z UKS Ruch. Słota z całej trójki ma najdłuższy staż w pierwszej drużynie, ale miał zabieg, więc przesunęliśmy go do juniorów, żeby ponownie wdrożył się w treningi. Cioch i Siwek myślę, że zostaną z nami i będą w tej kadrze. Czy mają szansę wiosną? Wszystko zależy od nich, od tego jak będą się prezentować na treningach, jak będą walczyć. Jeżeli będą lepsi od rywali, to oczywiście nie będzie żadnego problemu by na nich postawić.

Presja związana z wiosną, pragnieniem awansu, jest odczuwalna?
Każdy sparing, informacja czy nawet wypowiedź pokazuje, że Ruch to jest zdecydowanie inny klub niż pozostali trzecioligowcy czy nawet większość klubów w Polsce. Ogrom kibiców powoduje, że ta presja jest odczuwalna, każdy drobny gest to właściwie presja. Ale w sporcie każdy chce wygrywać. My musimy się przygotować jak najlepiej do tego, by zrealizować nasz cel. A chcemy wiosną zdobyć jak najwięcej punktów i stracić jak najmniej bramek. To są takie nasze małe cele. A jak się nam to uda i czy doprowadzi nas to do większego celu, to zobaczymy w czerwcu.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również