Ruch na „piątkę”. Czy Niebiescy właśnie odskakują rywalom?

18.10.2020

Piąte zwycięstwo z rzędu odniósł Ruch. Niebiescy zwłaszcza w pierwszej połowie mieli trochę problemów ze Stalą Brzeg, odnieśli jednak bardzo cenne zwycięstwo. Ten wynik może mieć podwójne znaczenie, gdy w środę chorzowianie w zaległym spotkaniu pokonają rezerwy Zagłębia Lubin. Ale miedziowi pokazali już w tym sezonie, że faworytom lubią utrudniać życie.

Norbert Barczyk/PressFocus

Pierwsza połowa w meczu ze Stalą Brzeg przypominała scenariusz z poprzednich domowych spotkań. Pomiędzy faworytem do awansu a solidnym trzecioligowcem nie było widać różnicy. Niebiescy w pewnym momencie nawet przegrywali. Wyrównali w ostatniej akcji pierwszej połowy po dokładnym podaniu Tomasza Foszmańczyka i wykończeniu Mariusza Idzika. I był to chyba kluczowy moment tego spotkania. - Nie szło nam w pierwszej połowie. Ta druga bramka tuż przed przerwą dodała nam sił, a rywali może stłamsiła. Pierwsza połowa w każdym razie lepsza w wykonaniu Stali, ale gra się cały mecz. W drugiej odsłonie dominowaliśmy. Zasłużone trzy punkty z przebiegu meczu – mówił po meczu Foszmańczyk.

W drugiej odsłonie chorzowianie dominowali, ale o zwycięstwie przesądziło jedno trafienie i akcja zmienników: Tomasza Neugebauera i Daniela Paszka. - W przerwie chłopaki powiedzieli sobie kilka słów i udało się wygrać ten mecz – mówił skromnie 27-letni pomocnik, dla którego gol w sobotnim pojedynku był pierwszym trafieniem w meczu ligowym w barwach Ruchu. - Szkoda tylko, że to wszystko przy pustych trybunach – żałował po spotkaniu Konrad Kasolik, który otworzył wynik meczu. Obecnie, wraz z Łukaszem Janoszką i Michałem Mokrzyckim, jest drugim najlepszym strzelcem drużyny – wszyscy mają po trzy trafienia.

Zwycięstwo kibiców Ruchu musi szczególnie cieszyć, także w kontekście sytuacji w kraju. Niepewność jutra w rozgrywkach powoduje, że chorzowianie chcą usadowić się samodzielnie na pozycji lidera. - Nie chcemy dopuścić do sytuacji, jaka była rok temu, że nie było nam dane dokończyć sezonu i wtedy zabrakło nam kilku punktów i kilku meczów. Mamy nadzieję, że teraz to my będziemy na pierwszym miejscu – mówi kapitan Ruchu.

Mieszane uczucia po ostatnim tygodniu mogą mieć natomiast kibice Polonii. Bytomianie mają za sobą jedno z największych zwycięstw w historii klubu i siedem bramek zdobytych w 30 minut. W końcowym rozrachunku efektowna wygrana z Gwarkiem Tarnowskie Góry może jednak niewiele dać, skoro w międzyczasie poloniści przegrali dwa spotkania: najpierw ze Ślęzą Wrocław, a w sobotę na wyjeździe z rezerwami Zagłębia Lubin. Poloniści mieli szansę wskoczyć po wizycie w Lubinie nawet na pierwsze miejsce, co prawda tylko do czasu wieczornego meczu Niebieskich, teraz natomiast tracą do chorzowian pięć punktów.

Wpływ na końcowy wynik meczu w Lubinie miał z pewnością fakt, że Polonia przez blisko godzinę musiała sobie radzić w dziesiątkę, po tym jak czerwoną kartkę, po faulu poza polem karnym, ujrzał bramkarz Dominik Brzozowski. Polonia grając w osłabieniu miała jednak swoje sytuacje – dwukrotnie gospodarzy ratowała poprzeczka. W meczu rozgrywanym na głównym stadionie Zagłębia lubinianie mogli liczyć na młodzieżowych reprezentantów Polski, i to właśnie oni zdobywali bramki: Daniel Dudziński i Bartosz Zynek.

Miedziowi w tym sezonie zatrzymali już Ślęzę, remisując we Wrocławiu, teraz Polonię Bytom, w środę natomiast zawitają do Chorzowa.

autor: Tadeusz Danisz

Przeczytaj również