Rekord pokonał Concordię w Pucharze Polski. Arbiter pokazał trzy czerwone kartki

25.09.2019

BTS Rekord Bielsko-Biała zwyciężył z Concordią Elbląg 2:1, a wygraną zapewnił sobie w doliczonym czasie gry. Biało-zieloni objęli prowadzenie po tym, jak sędzia ukarał jednego z zawodników gości czerwoną kartką. Po drugim golu dla gospodarzy arbiter pokazał jeszcze dwa czerwone kartoniki elblążanom. Dzięki zwycięstwu "Rekordziści" po raz pierwszy w historii klubu zameldowali się w 1/16 finału Pucharu Polski. 

Norbert Barczyk/PressFocus

Przed pierwszym gwizdkiem arbitra starcie bielszczan z Concordią Elbląg zapowiadało się wyjątkowo ciekawie, z racji, iż dla obu drużyn awans do kolejnej fazy Pucharu Polski był możliwością zapisania się na kartach historii swojego klubu. Elblążanie próbowali tej sztuki dwukrotnie, lecz za każdym razem uznawać musieli wyższość rywali z południa Polski (za pierwszym podejściem powstrzymało ich Zagłębie Sosnowiec, a za drugim Stal Rzeszów). Natomiast „Rekordziści” do rywalizacji o 1/16 finału stawali tylko raz, choć ich szansa również zakończyła się fiaskiem i porażką 2:6 z GKS-em Bełchatów.

Analizując drogę bielszczan do ogólnopolskiej rywalizacji, szczególną uwagę przyciąga ofensywna siła rażenia „Rekordzistów”. W fazie organizowanej przez okręg Bielsko-Biała, "biało-zieloni" zdobyli dwadzieścia goli, tracąc wyłącznie jednego. O ile ta statystyka nikogo nie powinna dziwić, mając na uwadze poziom rywali, z którymi trzecioligowcom przyszło się na tym etapie mierzyć, o tyle imponować może stosunek 17:3 w rywalizacji z najlepszymi śląskimi drużynami poza szczeblem centralnym. Co więcej, w finale Rekord rozgromił rezerwy Górnika Zabrze aż 7:1, a zarówno w tym, jak i wszystkich pozostałych spotkaniach gola zanotował Marcin Wróbel. Bramkostrzelny napastnik miał jednak utrudnione podtrzymanie godnej podziwu serii, gdyż występ od pierwszej minuty w środowym pojedynku uniemożliwiła mu kontuzja kolana.

Wspólnym mianownikiem zespołów z dwóch krańców Polski jest również poziom rozgrywkowy, w którym obie drużyny rywalizują „na co dzień”. Rekord oraz Concordia to dwa kluby spośród szesnastu reprezentantów III ligi w tegorocznej edycji Pucharu Polski. Warto natomiast podkreślić, że elblążanie występują w tym sezonie w roli beniaminka swoich rozgrywek, a prawo do udziału w turnieju udało im się osiągnąć jako zespół z piątej klasy rozgrywkowej. Kolejnym podobieństwem bez wątpienia jest… nienajlepsza forma obu ekip. Piłkarze z miasta położonego blisko Zalewu Wiślany zajmują obecnie jedenastą lokatę w I grupie III ligi, a bielszczanie zaledwie o trzy pozycje wyższą w lidze obejmującej południowo-zachodnią część naszego kraju. „Rekordziści” po obiecującym początku sezonu znacznie obniżyli swoje loty, w wyniku czego odnieśli aż trzy porażki w ostatnich czterech konfrontacjach. Przed spotkaniem nie można jednak było nikogo spisywać na straty, bowiem jako się rzekło: „Puchar rządzi się swoimi prawami”.

Ranga spotkania spowodowała, że w pierwszej odsłonie meczu żadna drużyna nie ruszyła zdecydowanie na rywala, gdyż zawodnicy przede wszystkim koncentrowali się na obronie dostępu do własnej bramki. W związku z tym, emocje kibicom przy Startowej 13 dostarczały głównie strzały z dystansu, których więcej oglądać było można po akcjach gospodarzy. Wyjątkowo aktywny w działaniach ofensywnych „Rekordzistów” był 18-letni Marcin Kozina, który kilkukrotnie próbował pokonać golkipera przyjezdnych. W drużynie Concordii przed najlepszą szansą stanął Konrad Wira, lecz po wymanewrowaniu bielskich defensorów oddał zbyt słabe uderzenie, by zaskoczyć Krzysztofa Żerdkę.

Wynik spotkania otworzył się na początku drugiej połowy, bowiem już w 53. minucie arbiter wskazał na jedenasty metr po nieprzepisowym wślizgu w polu karnym jednego z defensorów gości. Do piłki ustawionej „na wapnie” podszedł Szymon Szymański, który pewnym strzałem umieścił futbolówkę w bramce Concordii.

Pomimo, iż bramkarz gospodarzy fenomenalnie odpierał ataki elblążan, m. in. popisując się skuteczną interwencją w sytuacji sam na sam z napastnikiem, nie ustrzegł się on straty gola. Żerdkę zaskoczył własny kolega, który po silnym podaniu z bocznego sektora boiska, pomylił się przy wybijaniu piłki wślizgiem i skierował futbolówkę do swojej bramki.

Bielszczanie szansę na ponowne wyjście na prowadzenie dostrzegli po tym, gdy sędzia napomniał Adama Skierkowskiego drugą żółtą kartką, w konsekwencji czego pokazał mu czerwony kartonik. W doliczonym czasie gry rewelacyjną akcję przeprowadził wcześniej wspomniany Marcin Wróbel, który na boisku zameldował się w drugiej połowie. Napastnik wymanewrował dwóch defensorów oraz bramkarza gości, po czym dograł do Kamila Żołny. Doświadczony skrzydłowy nie pomylił się w najprostszej z możliwych sytuacji i umieścił piłkę w pustej bramce. Kilka chwil później sędzia zakończył mecz, a BTS Rekord Bielsko-Biała po raz pierwszy w historii awansował do II rundy Pucharu Polski.

Rekord Bielsko – Biała – Concordia Elbląg 2:1 (0:0)

1:0 – Szymon Szymański (k.) 54’
1:1 – Konrad Kareta (sam.) 82’
2:1 – Kamil Żołna 90+2’

Rekord: Żerdka – Gaudyn, Rucki, Kareta, Caputa – Szymański, Czernek (71’ Wyroba) – Żołna, Czaicki, Sobik (79’ Waliczek) – Kozina (74’ Wróbel).
Trener: Szymon Niemczyk (w zastępstwie za pauzującego Piotra Jaroszka)

Concordia: Szawaryn – Bukacki, Kopeć, Szawara, Tomczuk – Maciejewski (46’ Lisiecki), Maciążek (67’ Danowski) - Lenart, Skierkowski, Pawłowski – Wira (57’ Goliasz).
Trener: Łukasz Nadolny

Sędzia: Marek Śliwa (Kielce)
Żółte kartki: Szymański (Rekord) - Szawara, Skierkowski, Pawłowski (Concordia)
Czerwone kartki: Skierkowski, Lisiecki, Szawara (Concordia)

Widzów: 160

autor: Mateusz Antczak

Przeczytaj również