(Prawie) wszyscy zadowoleni

08.09.2008
Nauka, doświadczenie - te słowa najczęściej powtarzali piłkarze PA Novej po odpadnięciu z Pucharu Europy.
Gdyby ktoś zobaczył samo zakończenie turnieju rundy głównej Pucharu Europy, który odbywał się przez ostatnie dni w Gliwicach, mógłby pomyśleć, że właśnie oto koronowany jest nowy klubowy mistrz Europy.

Gospodarze turnieju zadbali bowiem o to, by zwycięzca imprezy, ale także pozostałe trzy zespoły, zostały w należyty sposób docenione za czterodniowe (licząc z sobotnią przerwą) zmagania.

I tak piłkarze Luparense otrzymali ogromnych rozmiarów puchar, prawdopodobnie większy i okazalszy (!) niż ten, o które walczą mistrzowie poszczególnych krajów. Pozostałe ekipy także dostały trofea. A każdy z piłkarzy - wszystkich drużyn - kończył turniej z pamiątkowym medalem i dyplomem.

- Chcieliśmy, by w jakiś sposób nas pozytywnie zapamiętano. I chyba się udało. Nikt nie zgłaszał żadnych uwag. Ba, wszyscy byli zadowoleni. Łotyszom, mimo zajęcia ostatniego miejsca, bardzo się podobało. Także Serbom i Włochom - mówił Roman Sowiński, prezes i trener PA Novej Gliwice.

Wszyscy zadowoleni? No właśnie... - Prawie wszyscy - Roman Sowiński miał na myśli swój zespół.

Gospodarze gorszą różnicą bramek odpadli z rozgrywek. Zgromadzili cztery punkty, podobnie jak sersbki Ekonomac Kragujevac. Ale drużyna z Bałkanów zdołała pokonać Łotyszy różnicą trzech bramek. PA Nova - po meczu-horrorze, którzy przejdzie z pewnością do historii klubu - tylko jedną.

W ostatnim meczu trzeba więc było gliwiczanom zremisować z włoskim Luparense. - Już przed turniejem mówiłem, że na 10 meczów z Włochami jesteśmy w stanie wygrać jeden. Liczyłem, że to będzie właśnie ten. Niestety nie udało się. Przeciwnik był zdecydowanie lepszy - mówił po porażce 2-6 Błażej Korczyński, piłkarz PA Novej.

Wspomniał on o potencjale ludzkim zespołu z Gliwic. - Mamy potencjał taki, jaki mamy. Przydałoby nam się jeszcze ze dwóch doświadczonych zawodników - dodał Korczyński, uśmiechając się porozumiewawczo do prezesa klubu Romana Sowińskiego. Ten zaś korspondencyjnie "przekazał" prośbę do szefowej spółki PA Nova, Ewy Bobkowskiej, która była na ostatnim meczu turnieju. - To pytanie i prośba do niej - powiedział Sowiński.

Brak doświadczonych zmienników to jedno. Inna sprawa to fatalne losowanie. - Teraz już wiem, że trafiliśmy najgorzej, jak mogliśmy. Włosi - wiadomo. Serbowie - to był najwyżej sklasyfikowany zespół z drugiego koszyka. A Łotysze byli chyba najsilniejszą ekipą z preeliminacji. Odpadliśmy, ale miejmy nadzieję, że nauka nie pójdzie w las - dodał Sowiński.

Na pocieszenie pozostały mu słowa Jesusa Velasco, trenera Luparense, który stwierdził, że Serbowie, jak i Polacy byli na równym poziomie. A Vampeta, napastnik mistrza Włoch, najlepszy strzelec turnieju (5 goli) poszedł nawet dalej. - Najtrudniejszym przeciwnikiem była dla nas PA Nova. Niestety nie zawsze lepsza drużyna przechodzi dalej - powiedział Jairo Manoel Dos Santos, bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko.

Cóż, gliwiczanom pozostaje zmobilizować się na ligę, walczyć o obronę mistrzostwa i ewentualnie za rok szukać szansy w UEFA Futsal Cup. Błażeja Korczyńskiego - w niedzielę obchodził 30. urodziny - "dopadły" wprawdzie czarne wizje ("Jestem już dosyć stary i nie wiem, czy jeszcze kiedyś zagram w Pucharze Europy"), ale wytłumaczyć to można pomeczową frustracją.

Na tym turnieju świat się nie skończył. A futsalowcy śmiało mogą grać do 35. roku życia, a nawet dłużej. W tym kontekście PA Nova może jeszcze sporo osiągnąć - wszak w zespole jest wielu młodych zawodników. Franz, Cygnarowski, Pawlak, Dewucki - dla nich ten turniej może być wyjątkowo cennym kapitałem.

W niedzielę gliwiczanie mają szansę na poprawienie sobie humorów. W 1. kolejce ekstraklasy zmierzą się na wyjeździe z beniaminkiem, Gwiazdą Ruda Śląska.
autor: Michał Fabian

Przeczytaj również