Polonia Bytom z nadzieją na przełamanie. "Trzeba uderzyć pięścią w stół"

27.08.2021

Fatalna inauguracja sprawiła, że Polonia Bytom znalazła się tuż nad strefą spadkową trzeciej ligi. W klubie nikt nie załamuje rąk – wręcz przeciwnie, niedługo w Bytomiu powinniśmy zobaczyć konkretne zmiany.

Marcin Bulanda/ PressFocus

Nie takiego początku sezonu spodziewali się kibice Polonii Bytom. Zespół typowany przez wielu na głównego faworyta do mistrzostwa w trzeciej grupie trzeciej ligi w sezon wszedł co najmniej rozczarowująco. Poza zwycięstwem w Gorzowie Wielkopolskim drużyna z Bytomia zremisowała spotkanie w Legnicy, tracąc bramkę w 96. minucie, a w ostatnich dwóch kolejkach poniosła dwie porażki, w tym jedną przeciwko beniaminkowi z Gubina.

Główni rywale Polonii w walce o awans, a zatem Ślęza Wrocław oraz LKS Goczałkowice-Zdrój, do tej pory radzą sobie doskonale. Walkower na korzyść LKS-u w bezpośrednim spotkaniu dwóch wyżej wymienionych drużyn sprawił, że to klub z Goczałkowic, z zaledwie jednym straconym golem na swoim koncie, okupuje miejsce lidera. Choć za nami dopiero cztery ligowe kolejki, bytomianie do Ślęzy i LKS-u tracą już kolejno pięć oraz sześć punktów.

Dyrektor sportowy klubu Tomasz Stefankiewicz wierzy, że w zespół z Bytomia nie zdążył jeszcze pokazać tego, na co faktycznie stać jego drużynę. – Na pewno zaliczyliśmy falstart. Do tej pory tylko pierwsze 45 minut w Legnicy zagraliśmy na takim poziomie, jaki chcemy prezentować. Od tego momentu nasza gra nie wygląda tak, jakbyśmy tego oczekiwali – mówi nasz rozmówca.

Bytomianie mają ogromny problem z kreowaniem sytuacji ofensywnych, co pokazali między innymi w Goczałkowicach. Na tle silnego rywala zespół prowadzony przez trenera Rakoczego, który tego dnia akurat obserwował całość z wysokości trybun, wyglądał mizernie. Podczas potyczki w Gubinie bytomianie wyglądali nieco lepiej. Mimo to z postawy piłkarzy nie można być zadowolonym, bo drużyna do Bytomia wróciła na tarczy.

– Utrzymujemy się przy piłce, staramy się kreować sytuację, ale co z tego, jeżeli nie przekłada się to na zdobyczy punktowe, czy też bramkowe. Liczymy w następnych kolejkach na powrót do korzeni, większą liczbę wykreowanych sytuacji. W Gubinie będąc praktycznie cały mecz przy piłce, w ostatecznym rozrachunku zrobiliśmy za mało, aby wygrać. Takie sytuacje nie mogą nam się już przydarzyć – odpowiada dyrektor.

To, że Polonia jako zespół nie kreuje sytuacji podbramkowych, bezpośrednio wpływa także na liczby napastników, które obecnie są bardzo słabe. Damian Celuch oraz młodzieżowiec Grzegorz Ochwat, dwie główne „armaty” zespołu, w tym sezonie nie zdobywali jeszcze żadnego gola, a Polonia jako zespół w dwóch poprzednich kolejkach w ogóle nie trafiała do siatki przeciwników. – Trzeba nazywać rzeczy po imieniu, ofensywnych zawodników stać na dużo więcej i tego sztab oraz kibice oczekują. Po meczu w Gubinie każdy kto w sercu nosi Polonię Bytom mógł poczuć się mocno podrażniony, mogło pojawić się nawet uczucie upokorzenia, gdy beniaminek rozgrywek naszym kosztem cieszył się ze zwycięstwa – mówi dalej nasz rozmówca.

Słabszy start naturalnie przełożył się na nerwową atmosferę w klubie czy w szatni. Zarówno zawodnicy jak i sztab sportową złość starają się przełożyć na siłę do działania, aby w końcu przełamać złą passę. – Jest niezadowolenie w drużynie, bo taka postawa musi być po dwóch porażkach. Rozmawiałem z zawodnikami oraz sztabem, który wiec co zmienić, aby wrócić do seryjnego punktowania. Wierzę w ten potencjał ludzki, który posiadamy przy Olimpijskiej a mocne słowa i podrażniona duma mogą jedynie pchnąć nas do przodu w kolejnych spotkaniach – komentuje Stefankiewicz.

Przed zespołem kolejne trudne spotkanie, bo tym razem drużyna z Bytomia uda się na wyjazd do Zabrza. Mecze przeciwko rezerwom Górnika kibice i piłkarze Polonii traktują jako małe derby. Na zespole ciąży ogromna presja, a fakt, że w przypadku ewentualnej porażki bytomianie mogą znaleźć się w strefie spadkowej, tylko dodaje do pieca. Pojedynek z Górnikiem odbędzie się jednak za zamkniętymi drzwiami. Na trybunach zabraknie kibiców gospodarzy, którzy z pewnością uczyniliby tę przeprawę jeszcze trudniejszą, przynajmniej dla zespołu z Bytomia.

W kontekście Polonii warto zaznaczyć, że drużyna ta jak na razie rozgrywa swoje mecze tylko na wyjazdach. Obecnie drużyna z Bytomia nie zgłosiła jeszcze odpowiedniego obiektu, na którym mogłaby rozgrywać spotkania domowe. – Mam nadzieję, że już niedługo uda się zdradzić więcej informacji. Liczę na to, że uda nam się wrócić na boisko w Szombierkach, lub nawet na Olimpijską i w końcu zagrać u siebie. Cotygodniowe wyjazdy nie pozwalają zbudować pewności siebie. Jednak nie ma co szukać usprawiedliwień – przyszła pora, aby uderzyć pięścią w stół i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Teraz nadszedł czas, aby charakteryzowały nas czyny i poczynania boiskowa, a nie słowa – kończy Tomasz Stefankiewicz. Pierwsze efekty będziemy mogli zobaczyć w najbliższą niedzielę.

autor: Antoni Majewski

Przeczytaj również