Podsumowujemy ligę: "Kosmiczne" liczby lidera i metamorfoza za jego plecami

20.11.2018

Jesień w IV lidze śląskie, grupie 2 należała do beskidzkich drużyn. Rewelacyjnie spisujący się LKS Czaniec jest zdecydowanym liderem. Kuźnia Ustroń, która była po zakończeniu poprzedniego sezonu jedną nogą w „okręgówce”, zajmuje na półmetku obecnego trzecie miejsce. Tuż za podium sklasyfikowany jest Drzewiarz Jasienica, tuż za nim czechowicki MRKS.

Lider z zapasem
Końcówka rundy dostarczyła osobom związanym z czanieckim futbolem emocji pozasportowych. Nie doszedł bowiem do skutku w wyznaczonym terminie (28.10) wyjazdowy mecz drużyny prowadzonej przez Macieja Żaka z GKS II Tychy. Arbiter tuż przed pierwszym gwizdkiem podjął decyzję o jego odwołaniu ze względu na zły stan boiska. Zdaniem przedstawicieli beskidzkiego zespołu murawa nadawała się do gry, a spotkanie anulowano, ponieważ rywal miał przystąpić do niego w młodzieżowo-juniorskim składzie, bowiem pierwszy zespół GKS-u rozgrywał mecz w tym samym dniu. Wydział Gier Śląskiego ZPN-u pierwotnie minioną sobotę wskazał jako nowy termin rozegrania zaległego pojedynku. Następnie zadecydował, że odbędzie się on w marcu przyszłego roku. – Nie chciałbym wracać do tego tematu. Byliśmy przygotowani do rywalizacji w sobotę. My jesteśmy od grania i trenowania. Musimy dostosować się do decyzji działaczy związkowych – komentuje trener Żak.

LKS Czaniec przegrał jesienią tylko jeden mecz, stracił najmniej bramek w stawce – 7, zdobył 28, co stanowi trzeci wynik. Zgromadził 35 punktów i o pięć wyprzedza wicelidera z Bełku. – Czapki z głów przed drużyną. Końcowy wynik i statystyki mówią same za siebie. Myślę, że trudno byłoby znaleźć w naszym kraju inny zespół, grający przynajmniej w IV lidze, który mógłby się pochwalić podobnymi rezultatami. Dodać muszę, że nasza liga jest wymagająca, a poziom drużyn wyrównany – zaznacza opiekun czanieckiego LKS-u.

Nasz rozmówca jest grającym trenerem lidera, z boiska kieruje defensywą, jak na środkowego obrońcę przystało. Tylko siedem straconych goli to powód do własnej satysfakcji? – Bardzo mnie to cieszy. Dobra gra w obronie to klucz do realizacji celów długofalowych. W latach poprzednich również traciliśmy mało bramek. Natomiast wynik z jesieni to kosmos! Defensywa to podstawa, ale mecze wygrywa się postawą w ofensywie. Sporo goli zdobyliśmy, dlatego jesteśmy na pierwszy miejscu – klaruje szkoleniowiec LKS-u Czaniec, w szeregach którego jesienią nie było słabych punktów. – Łukasz Zakrzewski dawał jakość w defensywie oraz zawsze „dorzucał” coś w ataku. Maciej Stróżak zdobył sześć goli. Kamil Karcz był liderem drugiej linii, a Piotr Świerczyński sercem drużyny. Grajac jako defensywny pomocnik zdobył pięć goli, zanotował kilka asyst. Dobrą rundę, premierową w seniorskiej piłce, zaliczył Miłosz Stawowy. Młodzieżowcy często mają wahania formy, Miłosz była natomiast naszym pewnym punktem – wylicza Żak.


Po tak udanej rundzie nie sposób uciec od tematu mistrzostwa, które nie gwarantuje jednak awansu do III ligi. – Nie jestem zwolennikiem regulaminu dotyczącego rozgrywek IV-ligowych, ale nie mam na to wpływu. Czy mówimy w klubie o mistrzostwie i awansie? Twardo stąpamy po ziemi, bo za nami dopiero połowa sezonu, ale musimy stawiać sobie ambitne cele. Jesteśmy mistrzem jesieni, mamy za sobą bardzo udaną rundę, zatem nie może być inaczej. Zawodnicy, ja, zarząd i działacze, wszyscy zmierzamy w wspólnie wyznaczonym kierunku – podkreśla grający trener LKS-u Czaniec.

Byli jedną nogą w "okrgówce"! Dzisiaj są na podium
Kuźnia do samego końca poprzedniego sezonu liczyła się w grze o pozostanie, jako beniaminek, w IV-ligowym gronie. Nie udało się podopiecznym Mateusza Żebrowskiego wywalczyć bezpiecznego miejsca, ponieważ zostali sklasyfikowani na 14. pozycji oznaczającej spadek, ale uśmiechnęło się do nich szczęście, wynikające z nieszczęścia innego zespołu. Ostatecznie przystąpili do zwycięskiego barażu ze Szczakowianką Jaworzno (14. miejsce w IV lidze, grupie 1) i uniknęli degradacji. Przez kilka kolejnych miesięcy drużyna z Ustronia pracowała na miano rewelacji jesieni. Wszak Kuźnia na półmetku rywalizacji znajduje się na najniższym stopniu podium. Jak do tego doszło? – Taki jest sport, momentami nieprzewidywalny. Granica między sukcesem a porażką czasami jest bardzo cienka – mówi trener Żebrowski. – Wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniego sezonu. Przeanalizowaliśmy sytuację z prezesem. Stwierdziliśmy, że kadrę mieliśmy zbyt wąską, jak na ten poziom. Gdy pojawiały się kontuzje i kartki zdarzały się mecze, na które jechaliśmy tylko z juniorami w roli zmienników. Pozyskaliśmy latem kilku zawodników, którzy podnieśli wartość zespołu. Poszerzyliśmy kadrę, ale także trenowaliśmy częściej, co przełożyło się na lepsze wyniki. Trzecie miejsce w tabeli to dla nas pozytywne zaskoczenie, zarazem rezultat, który mobilizuje do pracy. W ligowej czołówce jest ciasno. Chcielibyśmy na zakończenie sezonu się w niej znaleźć, chcielibyśmy utrzymać lokatę na podium. Zamierzamy udowodnić, że nasza postawa jesienią to nie był przypadek – dodaje.

Rozbudowana kadra szybko została zredukowana, co nie wpłynęło tym razem na postawę Kuźni. – Urazy w naszych szeregach pojawiły się bardzo szybko. Pierwszy po meczu barażowym, następny na inaugurację ligi, gdy Tomek Czyż zerwał więzadła, kolejne to złamania kości czaszki Arka Trybulca i Dawida Mazurka. Z szerokiej kadry, którą udało nam się zbudować, po 6. kolejkach zostaliśmy w 14. Mimo to sukcesywnie gromadziliśmy punkty  – zaznacza opiekun ustronian. 

Beskidzki zespół utrzymał pozycję na podium, pomimo dotkliwej porażki w meczu wieńczącym dzieło. Kuźnia przegrała z wiceliderem w Bełku 0:3 tracąc wszystkie gole przed przerwą. – Zupełnie nam ten mecz nie wyszedł. Graliśmy przed przerwą słabo i ospale, nie pokazywaliśmy naszych atutów. Odbyliśmy w szatni męską rozmowę i po zamiane stron prezentowaliśmy się lepiej. Byliśmy bardziej agresywni i lepiej zorganizowani. Druga połowa toczyła się ze wskazaniem na nas, ale nie przełożyło się to na zbyt wiele dogodnych sytuacji bramkowych. Czasem taki mecz się zdarza i trudno to racjonalnie wytłumaczyć. Niesmak po tym spotkaniu pozostał, ale to nasza jedyna duża wpadka w trakcie udanej rundy – klaruje nasz rozmówca.

Rok temu Kuźnia miała na swoim koncie 15 punków. W całym sezonie 2017/2018 zgromadziła ich 33. Progres jest widoczny gołym okiem, bowiem ustronianie zgromadzili w ostatnich miesiącach 29 "oczek". – Naszą siłą był kolektyw oraz determinacja w dążeniu do celu, do tego, aby w każdym meczu osiągać korzystne wyniki. W porównaniu do poprzedniego sezonu poprawiliśmy organizację gry, co przełożyło się na większa ilość goli zdobytych i mniejszą straconych – podkreśla Żebrowski.



Pozytywna niespodzianka z Jasienicy?
Jasienicki Drzewiarz rundę jesienną zakończył tuż za podium, z identycznym dorobkiem punktowym, co trzecia Kuźnia. Na „pudle” zespół przerwy zimowej nie spędzi, bowiem zremisował trzy ostatnie mecze, w Wodzisławiu i dwa przed własną publicznością – 1:1 z Odrą, Unią Racibórz i MRKS-em Czechowice- Dziedzice. – W czołówce jest duży ścisk. Chcieliśmy być na podium. Nie udało na się tego celu zrealizować, a zaważył na tym przede wszystkim pojedynek z Unią, którego nie wygraliśmy. Jesteśmy poza najlepszą trójką, ale pozycje numer 2. i 3. są na wyciągnięcie ręki – mówi Jarosław Zadylak, trener Drzewiarza.

Jasieniczanie przed startem rozgrywek nie zachwycali, nie wygrali żadnego sparingu. Ponadto w drużynie doszło do sporych roszad personalnych. – Nie ukrywam, że obawiałem się o postawę zespołu w pierwszej części sezonu. Dokonaliśmy kilku zmian, przebudowaliśmy głównie linię defensywną. Sparingi nie napawały optymizmem, ale muszę dodać, że do wyników osiąganych latem nie przywiązywałem dużej uwagi. W lidze prezentowaliśmy się natomiast dobrze. Za nami bardzo udana runda, którą oceniam na mocne +4 – podkreśla nasz rozmówca.

Drzewiarz stracił w minionej rundzie 15 goli, co stanowi drugi wynik w lidze. – Poprawiliśmy w sposób znaczący naszą grę w defensywie. W poprzednim sezonie traciliśmy dużo bramek, w ostatnich miesiącach o wiele mniej. Pomogły niewątpliwie zmiany personalne. Dobra postawa w obronie była kluczowa, ponieważ w ofensywie dysponujemy dużą siłą. Prezentowaliśmy jesienią zrównoważony futbol, co mnie cieszy – klaruje trener Zadylak.

autor: Krzysztof Biłka

Przeczytaj również