Okienko inne niż wszystkie. Piast odpalił kolejną transferową bombę

19.07.2021

Tegoroczne okienko transferowe w obozie Piasta Gliwice zdecydowanie różni się od tego, do czego kibice niedawnego mistrza Polski mogli się przyzwyczaić. W przeciwieństwie do poprzednich lat, gdy klub po świetnym sezonie musiał radzić sobie z exodusem największych gwiazd, tym razem zdołał on utrzymać skład w ryzach oraz rozbił bank transferami dwóch reprezentantów Polski.

piast-gliwice.eu

Jako że do startu PKO Ekstraklasy pozostał już niespełna tydzień, zdecydowanie warto podsumować to, co miało miejsce na transferowym rynku podczas sezonu „ogórkowego”. Włodarze gliwickiego Piasta długo działali trochę w cieniu pozostałych ekstraklasowiczów z naszego województwa - tym bardziej, że Raków przygotowuje się do historycznego startu w europejskich pucharach, a Górnik Zabrze przyćmił wielu długo oczekiwanym pozyskaniem Lukasa Podolskiego. Absolutnie nie można jednak powiedzieć, że wciąż trwające okienko było przy Okrzei przespane.

Wręcz przeciwnie - Piast zdołał bowiem dokonać tego, co nie udało mu się choćby po wywalczeniu mistrzostwa Polski czy awansu do el. Ligi Europy rok później. Oczywiście, trzeba wspomnieć o odejściu absolutnej klubowej legendy w postaci Gerarda Badii czy też niegdyś podstawowego młodzieżowca w talii trenera Fornalika - Sebastiana Milewskiego. Nie można jednak powiedzieć, że włodarze ekstraklasowicza musieli w ostatnich tygodniach zmagać się z falą odejść i właściwie budować trzon zespołu od nowa.

Wspomniany trzon wyjściowej „11” wydaje się być stabilny jak nigdy, choć kibice klubu z Okrzei na pewno trzymają mocno kciuki za to, by do końca sierpnia do klubu nie spłynęły konkretne oferty za Frantiska Placha, Patryka Sokołowskiego i - przede wszystkim - Jakuba Świerczoka.

Pozostańmy w temacie reprezentanta Polski na ostatnich Mistrzostwach Europy. Jego wykupienie przez ekstraklasowicza z pewnością będzie aspirować do miana jednego z najważniejszych ruchów lata, bo przynajmniej jeszcze przez jakiś czas kibice Piasta będą mogli śledzić na żywo grę absolutnej gwiazdy naszej ligi. Wykupienie napastnika z Łudogorca Razgrad za milion euro z jednej strony można było uznać za rozbicie banku, ale z drugiej tylko potwierdził, że Piast na przestrzeni ostatnich lat zanotował spory skok na tle finansowo-organizacyjnym.

Być może wpływy ze sprzedaży Świerczoka kilkukrotnie przebiją wspomnianą sumę wykupu (niegdyś mówiło się o zainteresowaniu tureckich klubów oraz Zenitu Sankt Petersburg), nawet pomimo stosunkowo nieudanego Euro i przegranej rywalizacji z Karolem Świderskim o bycie napastnikiem numer dwa. Pozyskanie pochodzącego z Tychów piłkarza pod każdym względem wygląda na bardzo przemyślany ruch i choć może pozostałe ruchy transferowe (oczywiście mowa o tych, potwierdzonych przed poniedziałkowym wieczorem) nie robią już aż takiego wrażenia, również należy je traktować w kategorii rozsądnych aktywności.

Hiszpański zaciąg w postaci Alberto Torila oraz Miguela Munoza powinien stanowić solidne uzupełnienie - odpowiednio dla ataku oraz środka obrony. Do tego być klub zlikwidował również swoje dwie pięty achillesowe w postaci dość wąskiego grona młodzieżowców w składzie oraz zawodzących do tej pory skrzydeł. W końcu do klubu dołączył także środkowy obrońca Ariel Mosór, wszędobylski boczny pomocnik Michael Ameyaw z Widzewa Łódź i, co jest absolutnie najważniejszą informacją ostatnich godzin, Damian Kądzior z hiszpańskiego Eibar. 

W przypadku transferu reprezentanta Polski nie będzie przesadą stwierdzenie, że włodarze „niebiesko-czerwonych” wjechali w tą sagę jak rycerz na białym koniu. Długo bowiem się wydawało, że skrzydłowy trafi do poznańskiego Lecha, choć w tym przypadku bardzo długo kwestią sporną miała pozostawać kwota odstępnego. Ostatecznie według informacji Sebastiana Staszewskiego z Interii, zgody na transfer nie dał Maciej Skorża i poznaniacy odpuścili zatrudnienie dobrze znanego na Śląsku 29-latka.

Poza wspomnianym „Kolejorzem”, pozyskaniem pomocnika miały być również zainteresowane białostocka Jagiellonia, Legia Warszawa, a także dwa zespoły z zagranicy - węgierski Ferencvaros oraz prowadzony przez Nenada Bjelicę chorwacki Osijek. Ostatecznie wybór Kądziora padł niespodziewanie na Piasta, z którym podpisał aż trzyletni kontrakt, a opłata za transfer wyniesie najprawdopodobniej około 500 tysięcy euro.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że to właśnie Piast był najbardziej konkretny spośród wszystkich klubów, nie tylko polskich, ale i kilku zagranicznych, z którymi rozmawialiśmy. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak odpłacić się na boisku za dane mi zaufanie. Ostatnie lata pokazały, że Piast to bardzo stabilny klub, który regularnie gra w czołówce Ekstraklasy. Taki też jest mój cel - przychodzę tutaj, aby pomóc zespołowi w osiąganiu jak najlepszych wyników. Chciałbym też wspomnieć o osobie trenera Waldemara Fornalika, od którego dało się wyczuć, że zależy mu na tym, abym przyszedł do tego klubu - przyznał Damian Kądzior tuż po zawarciu trzyletniej umowy.

Tym samym były zawodnik Dinama Zagrzeb oraz sześciokrotny reprezentant Polski wrócił do kraju (oraz przy okazji na Górny Śląsk) po trzech latach przerwy. - Sprowadzenie tego piłkarza to niewątpliwie duży sukces klubu i jeden z najmocniejszych akcentów tego okienka, co tylko pokazuje jak dobrą pozycja na rynku cieszy się aktualnie nasz klub. Cieszymy się, że Damian do nas dołączył i jesteśmy przekonani, że będzie dostarczał nam powodów do radości na boisku - dodał Grzegorz Bednarski, prezes Piasta Gliwice.

autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również