Wielu kibiców Górnika Zabrze miało spore pretensje do władz wspomnianego klubu, zarzucając ekstraklasowiczowi bierność w zimowym okienku transferowym. Przed 28 lutego po stronie ruchów „do klubu” można było bowiem odnotować jedynie pozyskanie Jana Ciućki, choć w jego przypadku trzeba bezwględnie powiedzieć, że napastnik stanowi melodię przyszłości. Dopiero w ostatnim dniu okienka „Trójkolorowi” postanowili załatać stratę, spowodowaną odejściem Jesúsa Jiméneza i wypożyczyć rodaka wciąż najlepszego strzelca klubu.
Nadrzędny cel transferowy zrealizowany. Górnik z nowym napastnikiem
Mowa o hiszpańskim napastniku Higinio Marínie, który od sierpnia 2020 roku znajdował się w kadrze Łudogorca Razgrad. Ciężko jednak uznać, że pobyt 28-latka w czołowym bułgarskim zespole był dla wszystkich zainteresowanych stron satysfakcjonujący. Znaczną część wspomnianego okresu zawodnik pauzował z powodu złamania kości strzałkowej, w efekcie czego przez półtora roku zdołał uzbierać zaledwie 18 ligowych występów.
Dodając do tego jeszcze spotkania w krajowym pucharze oraz eliminacjach do poszczególnych rozgrywek europejskich (Liga Mistrzów i Liga Europy), piłkarze łącznie zapisał na swoim koncie 24 mecze, w których dziewięciokrotnie wpisał się na listę strzelców oraz zanotował dwa ostatnie podania. Poza grą w 10-krotnym mistrzu Bułgarii z rzędu, Marin w trakcie swojej kariery miał okazję występować jedynie w ojczyźnie, m.in. w takich zespołach jak CD Numancia, UCAM Murcia CF czy Real Valladolid B. Warto wspomnieć, że nowy nabytek „Trójkolorowych” miał okazję wystąpić aż 92 razy na poziomie LaLiga2 (drugi poziom rozgrywkowy w Hiszpanii), 18 razy zmuszając bramkarza do kapitulacji.
Zabrzański klub będzie o tyle liczył na dobre występy Hiszpana, gdyż jeszcze przed jego wypożyczeniem - poza częściej wystawianym na „dziesiątce” Lukasem Podolskim - Jan Urban miał bowiem do dyspozycji zaledwie jednego klasycznego napastnika Piotra Krawczyka, który w większości spotkań sezonu 2021/2022 raczej rozczarowywał swoją postawą. Poza tym w kadrze „Trójkolorowych” pozostaje jedynie wciąż rehabilitujący się po zerwaniu więzadeł w kolanie Alex Sobczyk, natomiast 18-letni Jan Ciućka na razie zgrywa się z nowym zespołem i zapewne docelowo będzie zbierał potrzebne minuty do rozwoju w barwach rezerw Górnika.
Czy jednak wyceniany na milion euro napastnik rozwiąże powstały problem kadrowy? Czas pokaże, choć wiele wskazuje na to, że jego przenosiny na Roosevelta należy traktować w kategorii krótkoterminowej inwestycji. 28-latek trafił bowiem do Polski na zasadzie półrocznego wypożyczenia, a Górnik nie wspomniał na swojej stronie internetowej, czy zawarta umowa zawiera w sobie opcję przedłużenia współpracy.
Nic więc dziwnego, że kibice „Trójkolorowych” podchodzą do owego wzmocnienia z rezerwą, a ponadto zastanawiają się, czy na tym zimowe ruchy zespołu już się zakończyły. Niemniej jednak włodarze klubu z Zabrza zrealizowali swój nadrzędny cel transferowy, mimo że poszukiwania następcy sprzedanego do Toronto FC Jesúsa Jiméneza ciągnęły się niemal w nieskończoność. Na giełdzie nazwisk pojawił się szereg obcokrajowców - między innymi Serb Nemanja Cović z Vojvodiny Novy Sad, ale do tej pory wszystko kończyło się na ewentualnych przymiarkach.
O poszerzenie wąskiej kadry intensywnie również apelował Jan Urban, zaznaczając nawet, że na początku rundy ma on problemy ze skompletowaniem meczowej osiemnastki. - Będziemy próbowali zastąpić Jesúsa jakimś zawodnikiem, natomiast zimą nie jest to prosta sprawa. Nikt tak łatwo dobrego napastnika nie puści. Zobaczymy, co nam się uda załatwić w końcówce okienka. Nie ulega wątpliwości, że trzeba coś próbować zrobić - tak szkoleniowiec wypowiadał się po przegranym meczu z Jagiellonią Białystok, a wspomniany wcześniej problem został potwierdzony w minionej kolejce, gdy na ławce rezerwowych podczas spotkania z Piastem Gliwice znalazło się pięciu zawodników z pola.