Karol Butryn: "Przegraliśmy ten mecz na zagrywce i w obronie"

05.10.2017
W dwóch kolejkach tego sezonu Plusligi zobaczyliśmy już dwa odmienne oblicza drużyny GKS-u Katowice. O wczorajszym meczu podopieczni Piotra Gruszki będą chcieli zapewne jak najszybciej zapomnieć, gdyż przez swoją niedokładność i błędy w wielu elementach siatkarskiego rzemiosła ulegli w czterech setach niefaworyzowanej Łuczniczce Bydgoszcz. 
Łukasz Laskowski/Press Focus
GKS bardzo rozczarował swoich kibiców, bo po naprawdę dobrym spotkaniu z Cerradem Czarni Radom, drużyna trenera Piotra Gruszki uległa w legendarnym Spodku Łuczniczce Bydgoszcz 1:3. Choć walki gospodarzom odmówić nie było można, o ich przegranej zadecydowała spora ilość popełnionych przez nich błędów. Dość powiedzieć, że w polu zagrywki GKS pomylił się aż 23 razy, podczas gdy goście z Bydgoszczy zanotowali w tym elemencie o 9 błędów mniej. - Myślę, że przegraliśmy ten mecz na zagrywce i w obronie. Jak nie zagrywamy dobrze, to bardzo ciężko się gra i całe to spotkanie bardzo źle się dla nas potoczyło. Zawsze mieliśmy 2-3 punkty straty w końcówkach setów, jednak ciężko już dogonić w takiej sytuacji przeciwnika. Próbowaliśmy w czwartym secie, ale niestety nie udało się – przyznał po meczu Karol Butryn, atakujący GieKSy.
 
GieKSa miała wczoraj także spory problem z powstrzymaniem jednego z zawodników gości, Pawła Gryca. Były atakujący BBTS-u Bielsko-Biała zdobył we wczorajszym spotkaniu aż 29 punktów, a następnie zasłużenie odebrał statuetkę dla MVP  meczu. - Tak, Paweł zagrał naprawdę dobre spotkanie i zdecydowanie na za dużo mu pozwoliliśmy. Nie możemy tak grać, że Paweł atakuje, a my nie możemy złapać np. na blok. Nie potrafiliśmy powstrzymać skrzydłowych i do tego także mamy do siebie pretensje – mówi zawodnik katowickiego klubu, który był najlepiej punktującym zawodnikiem w swojej drużynie. 
 
Siatkarze GieKSy mogą mieć po wczorajszym meczu do siebie sporo pretensji, gdyż przed rywalizacją wielu typowało ich do roli faworyta. Świadczyła o tym nie tylko ligowa inauguracja, ale także zeszły sezon, w którym katowiczanie uplasowali się o 5 pozycji wyżej od zespołu z Bydgoszczy. - Rywal był naprawdę w naszym zasięgu i powinniśmy to spotkanie wygrać. Nie ma już jednak czego rozpamiętywać, bo już w poniedziałek jedziemy do Warszawy na mecz z ONICO. Na papierze rywal ten wygląda dużo lepiej od nas, ale także od Bydgoszczy, jednak jedziemy tam powalczyć o dobry wynik i postaramy się o wywiezienie stamtąd jakichkolwiek punktów – dodaje 24-letni siatkarz w rozmowie z naszym portalem. 
 
Mecz z Łuczniczką był pierwszym w tym sezonie oraz szóstym, który kiedykolwiek rozegrali w katowickim Spodku. Bilans spotkań w legendarnej hali jest dla GieKSy dość wyrównany – 3 zwycięstwa (z BBTS-em, LOTOS-em Trefl Gdańsk oraz ONICO Warszawa), 3 porażki (z Jastrzębskim Węglem, Effectorem Kielce oraz Łuczniczką Bydgoszcz) oraz przegrany złoty set w pojedynku o 9. miejsce z wspomnianym już zespołem ze stolicy. - Na pewno dla nas, dla zawodników lepiej byłoby rozgrywać mecze tam gdzie trenujemy, czyli w Szopienicach. Klub chce jednak, żebyśmy także tutaj występowali, gdyż większa ilość kibiców może pojawić się na hali, jest większy doping. Właśnie z tego miejsca chciałbym podziękować fanom za ich wsparcie, a my czekamy już na pierwszy mecz u siebie z MKS-em Będzin – przyznał rozżalony po wczorajszym spotkaniu zawodnik katowickiego zespołu. 
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również