Jeździć na d*** i dobrze grać w piłkę - taka ma być nowa Polonia!

16.07.2018
- Nigdy nie byłem "Królem Bytomia", ale mam nadzieję że ciężką pracą wraz z drużyną zasłużymy na szacunek i uznanie kibiców - mówi nowy trener Polonii, Marcin Domagała. Świeżo zatrudniony przy Olimpijskiej szkoleniowiec ma za zadanie zbudować zespół, która tym razem zdoła awansować na wyższy szczebel.
Tomasz Błaszczyk/Pressfocus
Trafił pan do drużyny świeżo rozbitej porażką w barażach z Ruchem. Jak wyglądało pierwsze wejście do szatni i co powiedział pan zawodnikom by szybko zapomnieli o tym co wydarzyło się na mecie poprzedniego sezonu?
Nie powiedziałem na ten temat nic. Powiedziałem, że tworzymy nową historię i nie będę zajmował się przeszłością bo nie mam na nią żadnego wpływu. Zabraliśmy się do pracy, powiedzieliśmy sobie jakie mamy oczekiwania i plany na najbliższe dni. Rozdrapywanie ran nie jest nikomu potrzebne. Sport uczy pokory, trzeba być w każdej chwili gotowym do walki. Jednego dnia możesz być mistrzem świata, drugiego przegrać ze słabszym przeciwnikiem i odwrotnie. A szatnia piłkarska to miejsce w którym się dobrze czuję i dobrze odnajduję, więc z wejściem do tej bytomskiej też nie miałem problemu.

Z drugiej strony pewnie rozmawiając z działaczami miał pan gotowe wnioski wypracowane na podstawie tego, co grała Polonia w ostatnim czasie. Czego zabrakło jej 3 tygodnie temu?
Nie będę oceniał przeszłości i poprzednika. Zespół będę budował na podstawie moich wniosków, obserwacji, ale i podpowiedzi. Nie obserwowałem tej drużyny wcześniej, bo nie brałem pod uwagę scenariusza który podział się w ostatnich dniach. Buduję mieszaninę młodości z rutyną. Wcześniej chyba nieco więcej było tej rutyny, teraz chcemy to bardziej zbilansować. Oczywiście nie zamykam drzwi przed bardziej doświadczonymi graczami, ale dla mnie zawodnik musi przede wszystkim grać, biegać i walczyć. W IV lidze sama jakość nie wystarczy, jeśli nie ma poparcia w zaangażowaniu. Nie chcę powiedzieć, że wcześniej tego nie było - mówię czego ja będę oczekiwał. Serducho na pierwszym miejscu!

Już wiadomo, że co najmniej 8 graczy z kadry na poprzednią rundę żegna się z klubem. Na ile były to pana decyzje, a na ile sytuacja zastana?
Na te konkretne decyzje dużego wpływu nie miałem, zastałem stan osobowy w jakim wyszliśmy na pierwszy trening. W pierwszym tygodniu pracowałem z zawodnikami, jacy byli w szatni Polonii Bytom.

Tych, którzy odeszli będzie trzeba kimś zastąpić. Już zdążył pan zasugerować, że chce mieszać rutynę z młodością, zatem tego lata na rynku transferowym będziecie sięgać po młodych?
Rozglądamy się za graczami perspektywicznymi dla klubu, ale kilku rutyniarzy też będzie potrzebnych. Przecież we wspomnianej przez pana ósemce prawie wszyscy byli graczami doświadczonymi i dojrzałymi piłkarsko. To trzeba więc uzupełnić. Rynek jednak monitorujemy, na bieżąco podejmujemy decyzje z dyrektorem Cienciałą. Codziennie prowadzimy jakieś rozmowy, przedłużamy umowy z obecnymi zawodnikami. Póki co dzieje się to z pełnym sukcesem, bo większość tych, z którymi chcieliśmy kontynuować pracę będzie dalej w Polonii. Wzmocnienia też szykujemy. W każdej formacji powinniśmy wkrótce dokonać transferów dobrych zawodników. Jakich? Jestem zwolennikiem młodości, ale do awansu potrzebne jej będzie wsparcie rutyny.

Wiosną przy Olimpijskiej na skalę IV ligi graczy z dużym, piłkarskim nazwiskiem było wielu. Czy na tym szczeblu to na pewno pomaga?
Myślę, że nazwisko nigdy w niczym nie przeszkadza. Ale liczą się przede wszystkim umiejętności i serducho. Mówimy o specyficznej lidze, w której często ambicja jest najważniejsza. Jeśli jednak ma poparcie w dużych umiejętnościach, dla mnie jest to dobra mieszanka. Moje zespoły zawsze chcą grać w piłkę. Maja za zadanie utrzymywać się przy niej, budować akcje, nie skupiać się na strzelaniu tylko po kontratakach. Polonia Bytom to marka i z góry wiadomo, że często będziemy musieli prowadzić grę. Musimy mieć więc piłkarzy, a nie tylko biegaczy. Dlatego powtórzę - nazwisko przeszkadzać nikomu nie będzie, ale może przeszkadzać podejście do zawodu. Jeśli gracz z doświadczeniem ekstraklasowym myśli, że pojedzie u nas wyłącznie na nim, to się na takim podejściu przejedzie. Tym bardziej, że na tym szczeblu nazwisko prowokuje też rywali i jeśli zabraknie zacięcia i woli walki, pojawi się kłopot.


Marcin Domagała, nowy trener Polonii Bytom (fot. PoloniaBytom)

Polonia Bytom, biorąc pod uwagę historię i swoje zaplecze, jest na IV-ligowym polu potęgą. Da się na tym szczeblu zbudować przy Olimpijskiej również potęgę piłkarską?
Piłka to bezwzględny sport. Dobrze przygotowany zawodnik zawsze będzie lepszy od tego słabiej przygotowanego. Nazwisko pozostaje w protokole, nikt przed Polonią się nie położy. Pojedziemy do kogoś, kto nigdy nie grał choćby w III lidze, to on będzie tym bardziej zmotywowany grą przeciwko 2-krotnemu Mistrzowi Polski. Jesteśmy tego świadomi, będziemy budować zespół walczący od pierwszej do ostatniej minuty. Liczę, że za tym pójdą kibice. Oni chodzą na mecze dla wojowników, uwielbiają gości którzy jeżdżą na dupach. I tego będę oczekiwać od moich graczy. Ale chcę też dobrej gry w piłkę. 

Zaufanie kibiców trzeba odbudować szybko. Pana poprzednik, Jacek Trzeciak, miał ten handicap, że jest... Jackiem Trzeciakiem, "Królem Bytomia". Pan musi się liczyć z tym, że wynik jest potrzebny na już.
Zgadza się. Ja "Królem Bytomia" nigdy nie byłem, ale mam nadzieję że pracą wraz z drużyną zasłużymy na szacunek i uznanie kibiców. Słowa to słowa, mogę opowiadać piękne rzeczy, a i tak zweryfikuje nas boisko. Przygotowujemy się do tego tak, by bez względu na to z kim zagramy 11 sierpnia, szarpać od pierwszej do ostatniej minuty.

Polonia z grupy II trafiła do grupy I, tej w której rywalizował pan będąc trenerem Gwarka Ornontowice. Da się porównać siłę obu tych zestawień?
Będzie mi trudno, bo w Ornontowicach wylądowałem już w trakcie sezonu. Nie miałem możliwości grania w drugiej grupie. Znam za to przeciwników, mniej więcej wiem czego się po nich spodziewać. Trzeba jednak pamiętać, że to liga półamatorska. Z sezonu na sezon te zespoły mocno się zmieniają. Ktoś kto przed chwilą był faworytem, jutro może nim nie być. My i tak zamierzamy patrzeć na siebie, to przeciwnik ma mieć z nami problemy.

Liga jest półamatorska, a jak wygląda pod tym względem Polonia? Tu też granie trzeba łączyć z pracą?
My różnimy się pod tym względem od reszty stawki diametralnie. Nie wiem czy jest w tej lidze drugi taki zespół, który poza młodszymi, studiującymi zawodnikami składa się praktycznie wyłącznie z graczy traktujących piłkę zawodowo. To w IV lidze ewenement. Można skupić się wyłącznie na treningach, podejść do nich poważnie. W Gwarku tego komfortu nie miałem. Zawodnicy zjeżdżali na dół na kopalnię, czasem nawet w dniu meczu. Dlatego Polonia jest w tym towarzystwie klubem wyjątkowym.

Jak traktuje pan pracę w Polonii w sensie zawodowym? Z jednej strony jeszcze przed chwilą prowadził pan półamatorski Gwarek, z drugiej strony przez długi czas pracował w ekstraklasowym sztabie Piasta?
Tą propozycję przyjąłem z dużą radością. Jest dla mnie wyzwaniem. Myślałem dokładnie o takiej pracy, takiej w której jestem zawodowym trenerem i poświęcam się wyłącznie profesjonalnemu przygotowaniu drużyny i treningów, a więc pracy jakiej liznąłem pracując w Piaście z trenerem Dariuszem Wdowczykiem, czy Radoslavem Latalem. Tym bardziej, że Polonia to klub który cieszy się uznaniem w całym kraju, ma wielu kibiców i trzeba zrobić wszystko, by przywrócić jej właściwy blask.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również