Zimny prysznic katowiczan. Spodek nieszczęśliwy dla GieKSy

04.10.2017
W katowickim Spodku działo się dziś naprawdę sporo, ale ostatecznie mecz GKS-u Katowice z Łuczniczką Bydgoszcz nie zakończył się dla podopiecznych Piotra Gruszki happy endem. Gospodarze walczyli dziś dzielnie, ale popełnili dziś zbyt dużo błędów własnych i ulegli dobrze dysponowanej Łuczniczce 1:3. 
Lukasz Laskowski/Pressfocus
Spotkanie, rozgrywane w legendarnym Spodku, miało jednego faworyta. GKS Katowice znakomicie rozpoczął sezon i wydawało się, że niesiony dopingiem kibiców, którzy niezbyt licznie pojawili się na hali, zdoła pokonać fatalną w minionej kampanii ligowej Łuczniczkę Bydgoszcz. GieKSa na samym początku meczu potwierdzała przypiętą jej łatkę, a bardzo dobrze w spotkanie wszedł szczególnie Karol Butryn. Blok drużyny gości nie mógł poradzić sobie z dobrze dysponowanym atakującym, przez co przy prowadzeniu 7:3 trener zespołu z Bydgoszczy – Jakub Bednaruk – musiał wziąć czas. Decyzja ta podziałała mobilizująco na jego podopiecznych, gdyż od tego momentu spotkanie wyrównało się, a nawet wyklarowała się przewaga 15. zespołu Plusligi w minionym sezonie. W Łuczniczce w ataku szalał Paweł Gryc – to ten zawodnik zdobył aż 8 punktów w pierwszym secie i to właśnie jego kiwka przypieczętowała wygraną gości w pierwszym secie 25:22. W tym momencie śmiało można było mówić o niespodziance, a GieKSa sporo pretensji mogła mieć do siebie – w końcu ich skuteczność w polu ataku wynosiła zaledwie 37 procent.  
 
Drugi set wyglądał niemal identycznie w stosunku do pierwszej partii – nie brakowało walki, zaangażowania, znakomitych akcji oraz ostatecznej wygranej Łuczniczki. Początek tej partii udowadniał, jak dużo dobrego dał pierwszy set gościom. Szybkie dwupunktowe prowadzenie 2:0 dało przełamanie trzyosobowego bloku przez Brazylijczyka Batagima oraz pewny, mocny atak Gryca. To właśnie ten zawodnik, który jeszcze w minionym sezonie reprezentował barwy BBTS-u Bielsko-Biała, był niemal zabójczy w ataku i ciągnął grę swojej ekipy. Gospodarze dopiero po pewnym czasie otrząsnęli się i w pewnym momencie seta udało im się prowadzić dwoma punktami – odpowiednio 9:7 i 10:8. Szybko jednak stan rywalizacji wyrównał się, a pierwszy w tym meczu as serwisowy dał dwupunktowe prowadzenie gościom 14:12. Właściwie żadnej z drużyn nie udało się stworzyć większej przewagi, a jeżeli już zespołowi z Bydgoszczy udało się zapewnić trzypunktowe prowadzenie, szybko zostali go pozbawieni wobec udanego challenge'u, wziętego przez trenera Piotr Gruszkę. Ostatecznie goście wygrali tą partię 25:23, a zakończył ją dobrze dysponowany blok, który poradził sobie z uderzeniem Dominika Witczaka.
 
W trzeciej partii niewiele brakowało, by mecz ostatecznie się zakończył, gdyż podopieczni Piotra Gruszki niejednokrotnie tracili uzyskaną przewagę. W końcówce seta siłowa gra gospodarzy przyniosła jednak upragniony sukces, a na pierwszoplanowe postaci zespołu wyrośli obcokrajowcy – Ukrainiec Kapelus, Argentyńczyk Quiroga oraz Karol Butryn. GKS wrócił z dalekiej podróży, wygrywając trzeciego seta 25:23, a partię zakończył pewnym uderzeniem drugi z wymienionych zawodników. 
 
Czwarta partia długo potwierdzała dominację zespołu gości, jednak pod koniec partii GieKSa obudziła się z koszmaru. Dość powiedzieć, że podopieczni Piotra Gruszki nie prowadzili w niej ani razu i w pewnym momencie przegrywała już z ambitnie grającymi gośćmi 16:20. Udane ataki Sobańskiego, Butryna oraz błąd Ananiewa przywróciły katowiczan do gry, a pokaz swoich umiejętności dali w momencie, gdy goście mieli w garści piłki meczowe. Zablokowanie rewelacyjnego Gryca dało jeszcze nadzieję, ale ostatecznie czwarta partia zakończyła się podwójnym blokiem zawodników Łuczniczki i ich wygraną 29:27.
 
Goście sprawili dziś sporą sensację, biorąc pod uwagę rezultaty obu drużyn w minionej kolejce ligowej oraz w poprzednim sezonie Plusligi. Tym samym to nie był dzień śląskich drużyn w Pluslidze, gdyż swój mecz także w stosunku 3:1 przegrała inna śląska drużyna - BBTS Bielsko-Biała. Pogromcą bielszczan okazała się Asseco Resovia Rzeszów. 
 
GKS Katowice - Łuczniczka Bydgoszcz 1:3 (22:25, 23:25, 25:23, 27:29)
 
GKS: Komenda, Butryn, Kapelus, Pietraszko, Kohut, Quiroga, Stańczak (libero) oraz Witczak, Fijałek, Krulicki, Stelmach
Łuczniczka: Ananiew, Goas, Jurkiewicz, Gryc, Batagim, Szalacha, A. Kowalski (libero) oraz Rohnka, Filipiak 
 
Sędziowie: Zbigniew Wolski, Sławomir Gołąbek
MVP: Paweł Gryc
 
Widzów: 1850
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również