Zamkną kadrę i wrócą na Narutowicza. "O licencję jestem spokojny"

10.07.2018
Ruch Radzionków pomału przygotowuje się do funkcjonowania w nowych realiach. Świeżo upieczony III-ligowiec sprawnie radzi sobie w okienku transferowym, walczy o licencję od Śląskiego ZPN i szuka sposobu na przetrwanie okresu, w którym pozostaje bez własnego stadionu.
SportSlaski.pl
Orzech do zgryzienia
- Dostaliśmy pismo ze Ślaskiego Związku Piłki Nożnej informujące o tym co uzupełnić. Jest tam kilka wytycznych, wiemy co należy robić. Nic nas nie zaskoczyło i nic nas nie wystraszyło - zapewnia prezes "Cidrow" Marcin Wąsiak. Jego klub wciąż nie otrzymał co prawda od związkowych działaczy tymczasowej zgody na grę o punkty na obiekcie Sokoła Orzech, ale w Radzionkowie o stosowne "papiery" są raczej spokojni. - Mamy 3 dni na ustosunkowanie się do zastrzeżeń ŚlZPN. Tak naprawdę jednak każdego z uchybień byliśmy świadomi, po prostu części prac nie udało się jeszcze ukończyć. Nie wiążą się one zresztą z jakimiś wysokimi nakładami finansowymi, wymagają raczej wysiłku i rąk do pracy - tłumaczy sternik "żółto-czarnych.

Co takiego trzeba zrobić? Chodzi choćby o postawienie dodatkowych barierek, przywiezienie toalet, czy zainstalowanie nagłośnienia. Do tej pory Ruch przetransportował z Narutowicza do Orzecha ławki rezerwowych, krzesełka,  wkrótce przeniesie też trybunę VIP-owską. O przystosowanie do III-ligowych wymogów samego boiska bardzo starają się z kolei gościnni działacze grającego w A-klasie Sokoła, bo to za ich sprawą znacznie poprawiono stan nawierzchni na której o ligowe punkty mają jesienią grać radzionkowianie. 

Kadra prawie zamknięta
Dla działaczy Ruchu trwające lato jest naprawdę pracowite. W ciągu kilku tygodni na liście ich zadań pojawiło się znalezienie i dostosowanie do wymogów rezerwowego obiektu na III ligę, wyprowadzka z wyburzanego stadionu i domknięcie budżetu. Ten przeznaczony na drużynę wzrośnie o 25 procent. Dotychczasowi piłkarze awansem zapracowali sobie bowiem na podwyżki, a sam zespół został solidnie wzmocniony. Kontrakty w Radzionkowie podpisali uniwersalny skrzydłowy Daniel Sroka (Sarmacja Będzin), bramkarz Dawid Stambuła (Górnik Piaski), boczny obrońca Jarosław Barteczko (Siarka Tarnobrzeg) i wracający do kraju z Anglii były gracz Polonii Bytom Dawid Krzemień. W kadrze jest jeszcze miejsce dla jednego młodzieżowca, ale takiego który będzie stanowić realne wzmocnienie i w perspektywie czasu też powalczy o miejsce w "jedenastce". - Nie mam obaw o to jak organizacyjnie i sportowo poradzimy sobie na wyższym szczeblu. A budżet jak zwykle kroimy na miarę swoich możliwości. W naszej sytuacji musimy po prostu wydawać pieniądze ostrożnie i z głową - zdradza Marcin Wąsiak.

Wrócą na Narutowicza
Radzionkowianie pierwszy trening odbyli na boisku Dramy Zbrosławice. Od przyszłego tygodnia będą z kolei korzystać z gościny obiektu w Strzybnicy. Tułaczka powinna się skończyć za niecałe trzy tygodnie. Wtedy bowiem piłkarze... wrócą na Narutowicza. Będą trenować na dotychczasowym, bocznym boisku. Obecnie trwają prace nad poprawą jakości jego murawy, wkrótce - za sprawą prywatnego sponsora - pojawią się tu kontenery szatniowe, zaś w okolicach października dzięki finansowej pomocy radzionkowskiego magistratu staną również kontenery z prysznicami i sanitariatem. Co ważne, piłkarze "Cidrów" będą mogli trenować na "starych śmieciach" nawet po oddaniu do użytku powstającego w Radzionkowie stadionu przy ulicy Knosały, na którym mają docelowo rywalizować o punkty. Teren na którym znajduje się wspomniane wcześniej boisko treningowe nie wchodzi bowiem w skład powierzchni wykupionej przez prywatnego inwestora i pozostanie "nietknięty" co najmniej do 2024 roku.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również