Zaległości odrobione. Mistrz (już) znany?

25.05.2017
Tylko kataklizm drużynie z Bełku może odebrać miano najlepszej w grupie 2 śląskiej IV ligi, zarazem możliwość gry w barażach o awans do ligi III. Lider zaległy mecz 26. kolejki pewnie wygrał, wicelider z Bielska-Białej niespodziewanie przegrał. 
Paweł Berek/Pressfocus

Hit kolejki
– Liczymy przede wszystkim na dobry mecz w naszym wykonaniu, to jest najważniejsze. W ostatnich spotkaniach graliśmy do przodu, atakowaliśmy, ale nie zdobywaliśmy goli. Teraz chcemy dobrze zagrać i wygrać, jak zawsze. Derby rządzą się swoimi prawami, czasami ciężko wskazać faworyta – powiedział przed wyjazdowym spotkaniem z Beskidem Skoczów Maciej Mrowiec, trener GKS-u Radziechowy-Wieprz.

Beskidzkie derby kibicom mogły przypaść do gustu. Goście dwukrotnie obejmowali prowadzenie, pierwsze trafienie już w 2. minucie zapisał na swoim koncie Rafał Hałat, gospodarze dwukrotnie odpowiadali, co przełożyło się na końcowe 2:2. W minucie 85. Krzysztof Surawski ustalił wynik rywalizacji. Wcześniej bramkę na 1:1 z rzut karnego zdobył Michał Grześ, na 1:2, również z odległości jedenastu metrów Marcin ByrtekMirosław Szymura, szkoleniowiec skoczowian, jeszcze przed przerwą musiał dokonać dwóch korekt w składzie, bowiem Kamil Sornat i Marcin Jaworzyn doznali urazów. – To był dynamiczny pojedynek, dużo się działo, sporo było walki. Rozpoczęliśmy bardzo słabo, potrzebowaliśmy kilkunastu minut, aby wejść w mecz. Dobrze, że przegrywaliśmy tylko 0:1. Wypracowaliśmy sobie przed przerwą kilka okazji bramkowych, wyrównaliśmy po rzucie karnym. Po drugim golu dla gości w naszą grę wkradł się chaos, za dużo było indywidualnych prób. W końcówce udało nam się doprowadzić do remisu po jednym z ataków. Mieliśmy później dwa stałe fragmenty i dylemat, czy szukać trzeciej bramki, czy zadowolić się remisem. Podnieśliśmy się dwa razy w rywalizacji z nie byle jakim zespołem, więc remis należy docenić. Dla nas jest to zwycięski remis. Myślę, że wynik nie krzywdzi nikogo – ocenił trener Beskidu.

Bohater
Lider z Bełku w Raciborzu prowadził po niespełna kwadransie 2:0, w 22. minucie 3:0, a przed przerwą zdobył czwartego gola. Spora zaliczka, w zasadzie rozstrzygająca losy pojedynku, to w dużej mierze zasługa najlepszego snajpera grupy 2. Piotr Bysiec w premierowej odsłonie skompletował klasycznego hat-tricka. Ostatecznie drużyna Jarosława Kupisa wygrała 5:0 i umocniła się na czele stawki, a Bysiec na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców. 

Rozczarowanie/Niespodzianka
Zamieszana w walkę o pozostanie w lidze Concordia postarała się o niespodziankę, rozczarowała bielska młodzież, która wiosną prezentowała się bardzo dobrze. Rezerwy Podbeskidzia po ośmiu wygranych u siebie rewanżowych meczach musiały uznać wyższość rywala. Gości do końcowego sukcesu poprowadził doświadczony Michał Zieliński. Były napastnik Polonii Bytom, Korony Kielce, czy Górnika Zabrze najpierw wygrał pojedynek sam na sam z Sebastianem Madejskim, następnie wykorzystał błąd defensywy i zbyt krótkie podanie do bramkarza. Doświadczenie wygrało z młodością. – Rywal zagrał mądrze i wygrał zasłużenie. My nie funkcjonowaliśmy jako zespół, nie potrafiliśmy przytrzymać piłki i zanotowaliśmy mnóstwo strat – powiedział trener Piotr Bogusz. „Dwójka” Podbeskidzia na cztery kolejki przed końcem rozgrywek traci osiem punktów do lidera z Bełku.

Co ciekawego?
– Po porażce z Iskrą Pszczyna, bezbramkowym remisie z Polonią Łaziska Górne i 0:1 z Unią Racibórz domową niemoc przełamał LKS Czaniec. Podopieczni Macieja Żaka zdominowali Szczakowiankę Jaworzno, której zaaplikowali trzy bramki. Dwie z nich zdobył niespełna 20-letni Daniel Grabski, trzecią doświadczony Bartosz Woźniak. – Przed meczem powiedziałem drużynie, że każda seria ma swój koniec. Kontrolowaliśmy przebieg spotkania od pierwszej do ostatniej minuty. Zdobyliśmy trzy gole, mogliśmy kilka więcej, ale po słabszych ostatnich występach nie możemy narzekać. Liczę na to, że rozpoczęliśmy nową serię, tym razem pozytywną – stwierdził po końcowym gwizdku arbitra grający trener Żak.

– W rywalizacji z degradowanym do „okręgówki” Orłem Mokre drużyna z Jasienicy zwycięstwo zapewniła sobie w ostatnim kwadransie. Gospodarze przy wyniku 1:1 zdobyli dwa gole w odstępie trzech minut. Najpierw, po raz drugi w tym meczu, w 74. minucie wpisał się na listę strzelców Dariusz Łoś, chwilę później zimną krew, wobec zamieszania w polu karnym zachował Adam Kozielski.

– Nadzieje związane z pozostaniem w IV lidze podtrzymała drużyna z Pszczyny. Wywalczone kosztem outsidera z Suszca trzy punkty nie zmieniają jednak beznadziejnej sytuacji Iskry. Zajmująca 15. miejsce drużyna Grzegorza Łukasika do sklasyfikowanej pozycję wyżej Spójni Landek traci dziewięć „oczek”.

– Owa Spójnia wywalczyła cenne punkty w Ornontowicach. W 35. minucie goście objęli prowadzenie, gdy Grzegorz Gomółka uderzył precyzyjnie z rzutu wolnego. Mogli przyjezdni po tej bramce w życie wcielić plan, który przyniósł upragnione zwycięstwo. – Cofnęliśmy się i pozwoliliśmy rywalowi rozgrywać piłkę. Zagęszczenie środka pola powodowało, że gospodarze nie byli w stanie wypracować sobie sytuacji klarownych – powiedział po wygranym 2:0 meczu trener Andrzej Myśliwiec.



Wyniki 26. (zaległej) kolejki IV ligi (grupa 2):

MKS Lędziny – Granica Ruptawa 2:1 (1:0)
LKS Czaniec – Szczakowianka Jaworzno 3:0 (2:0)
Unia Racibórz – Decor Bełk 0:5 (0:4)
Drzewiarz Jasienica – Orzeł Mokre 3:1 (1:1)
Gwarek Ornontowice – Spójnia Landek 0:2 (0:1)
Krupiński Suszec – Iskra Pszczyna 1:3 (0:1)
Wilki Wilcza – Polonia Łaziska Górne 1:5 (1:3)
Podbeskidzie II Bielsko-Biała – Concordia Knurów 0:3 (0:2)
Beskid Skoczów – GKS Radziechowy-Wieprz 2:2 (1:1)
 

autor: KB

Przeczytaj również