Za rok przeprowadzka. "Cidry" żegnają się z Narutowicza
11.08.2017
Klamka zapadła tak naprawdę 1,5 roku temu. Tereny na których znajduje się dzisiejszy stadion "Cidrów" został wtedy w drodze licytacji sprzedany nowemu nabywcy. Ten z góry zaplanował, że przy Narutowicza nikt grać w piłkę nie będzie. Pozwolił "żółto-czarnym" na korzystanie ze stadionu do końca sezonu 2017/18, po czym zrówna teren z ziemią i znajdzie chętnego na inwestycję w atrakcyjnie ulokowanym miejscu. - Niby zawsze coś jeszcze może się wydarzyć, bo przecież dopóki nie zaczną się jakieś prace, czy inwestycje w tym miejscu, terminy mogą się jeszcze poprzesuwać. Zakładamy jednak, że jest to nasz ostatni sezon przy Narutowicza - tłumaczy Marcin Wąsiak, prezes Ruchu.
Teoretycznie za dokładnie rok Ruch powinien przenieść się na nowy, kameralny obiekt, powstający już na terenach byłej szkoły "Ragor". - Obiekt jest projektowany tak, by spełniać wymogi gry w III lidze - deklaruje burmistrz miasta, Gabriel Tobor, choć zaznacza, że jego głównym użytkownikiem będzie inaugurująca wkrótce swoją działalność Szkoła Mistrzostw Sportowego (więcej na ten temat w przyszłym tygodniu na naszym portalu).
W klubie mogą cieszyć się z perspektywy gry na nowym obiekcie, walczą za to o spinanie budżetu, bo w tym aspekcie wsparcie ratusza maleje z półrocza na półrocze. Dziś sporą część środków "Cidry" czerpią z zarządzania miejskim targowiskiem, ale i to źródełko może z czasem wyschnąć. - W tym, czy przyszłym roku pewnie się to nie zdarzy, ale w końcu może nastąpić dzień, w którym gmina będzie zmuszona do przejęcia targowiska. Prezes wie o tym od kilku lat. To jest oczywiście ostateczność, ale jeśli zabraknie środków na szkoły czy przedszkola, nie będę miał wyjścia - przestrzega Tobor. Problem w tym, że w ostatnich latach systematycznie malała również każda inna pomoc ze strony miejskich włodarzy. Obcinano stypendia, ograniczano środki na promocję miasta, a obie formy wsparcia zostały w końcu odebrane ostatecznie i dziś dzierżawa targowiska jest już ostatnią deską ratunku podawaną z ratusza. - Jego odebranie będzie jednoznaczne z likwidacja Ruchu Radzionków, przynajmniej na obecnym poziomie rozgrywkowym - jasno stawia sprawę Wąsiak. który mimo problemów dba o regularną spłatę powstałego jeszcze za panowania poprzedniego zarządu długu, oraz poziom drużyny. Jakość zarządzania klubem nie umyka uwadze burmistrza. - W tym ograniczonym budżecie działacze znajdują pieniądze na działalność i przy tym jeszcze spłacają stare zaległości. To godne podkreślenia, że zarządzający Ruchem myślą perspektywicznie i nie bagatelizują ekonomii, nie kierują się jedynie wynikiem sportowym - przyznaje burmistrz.
I faktycznie, przy Narutowicza w deklaracjach są bardzo ostrożni. - W awans po cichu mierzymy, ale nie chcemy o tym dużo mówić. Taki cel osiąga się na boisku, a nie poprzez prasowe wypowiedzi - zauważa przytomnie sternik "Cidrów". Sam zakłada jednak świętowanie przypadającego za niespełna 2 lata stulecia klubu już w lidze III, więc najbliższy sezon będzie dla Ruchu przedostatnim dzwonkiem na wydostanie z piątego szczebla zmagań. Dlatego przy Narutowicza kadra pierwszej drużyny jest szersza i mocniejsza niż przed sezonem, a trener Kamil Rakoczy kłopoty bogactwa ma zwłaszcza w ofensywnych formacjach swojego zespołu. - W ataku i na skrzydłach zrobiliśmy najwięcej transferów, a każdy z tych nowych piłkarzy ma naprawdę dużą wartość. To będzie największa zagwozdka jakich zawodników w przodzie wybrać. Tym bardziej, że ofensywni piłkarze, którzy zostali z poprzedniego sezonu, swoją postawą w sparingach, i wielką pracą, jaką wykonują na treningach, także dają mi wiele argumentów by właśnie na nich postawić - przekonuje trener "żółto-czarnych".
Przed sezonem jego ekipę wzmocnili dobrze znani w Radzionkowie Damian Sadowski i Karol Kajda, na pozostanie w ekipie zdecydował się też Piotr Rocki. Ten ostatni godzi się już co prawda z rolą "straszaka", mogącego w każdej chwili wejść na boisko z ławki rezerwowych, ale jego piłkarska klasa gwarantuje, że choćby 15-minutowym występem będzie w stanie wpłynąć na losy niejednego meczu. Ruch dobrze wyglądał w sparingach, a sprawdzał się niemal wyłącznie na tle III-ligowców. Wygrana na "otwarcie lata" z BKS-em Stalą, czy zwycięska próba generalna z Sołą Oświęcim mogą napawać radzionkowian optymizmem.
Najważniejsza będzie jednak weryfikacja w grze o punkty. Swój pierwszy mecz w lidze "żółto-czarni" rozegrają w najbliższą sobotę. Ich rywalem na boisku w Czeladzi będzie tamtejszy Górnik Piaski. Na Narutowicza ekipa trenera Rakoczego wraca za tydzień, kiedy podejmie Polonię Łaziska Górne.
Teoretycznie za dokładnie rok Ruch powinien przenieść się na nowy, kameralny obiekt, powstający już na terenach byłej szkoły "Ragor". - Obiekt jest projektowany tak, by spełniać wymogi gry w III lidze - deklaruje burmistrz miasta, Gabriel Tobor, choć zaznacza, że jego głównym użytkownikiem będzie inaugurująca wkrótce swoją działalność Szkoła Mistrzostw Sportowego (więcej na ten temat w przyszłym tygodniu na naszym portalu).
W klubie mogą cieszyć się z perspektywy gry na nowym obiekcie, walczą za to o spinanie budżetu, bo w tym aspekcie wsparcie ratusza maleje z półrocza na półrocze. Dziś sporą część środków "Cidry" czerpią z zarządzania miejskim targowiskiem, ale i to źródełko może z czasem wyschnąć. - W tym, czy przyszłym roku pewnie się to nie zdarzy, ale w końcu może nastąpić dzień, w którym gmina będzie zmuszona do przejęcia targowiska. Prezes wie o tym od kilku lat. To jest oczywiście ostateczność, ale jeśli zabraknie środków na szkoły czy przedszkola, nie będę miał wyjścia - przestrzega Tobor. Problem w tym, że w ostatnich latach systematycznie malała również każda inna pomoc ze strony miejskich włodarzy. Obcinano stypendia, ograniczano środki na promocję miasta, a obie formy wsparcia zostały w końcu odebrane ostatecznie i dziś dzierżawa targowiska jest już ostatnią deską ratunku podawaną z ratusza. - Jego odebranie będzie jednoznaczne z likwidacja Ruchu Radzionków, przynajmniej na obecnym poziomie rozgrywkowym - jasno stawia sprawę Wąsiak. który mimo problemów dba o regularną spłatę powstałego jeszcze za panowania poprzedniego zarządu długu, oraz poziom drużyny. Jakość zarządzania klubem nie umyka uwadze burmistrza. - W tym ograniczonym budżecie działacze znajdują pieniądze na działalność i przy tym jeszcze spłacają stare zaległości. To godne podkreślenia, że zarządzający Ruchem myślą perspektywicznie i nie bagatelizują ekonomii, nie kierują się jedynie wynikiem sportowym - przyznaje burmistrz.
I faktycznie, przy Narutowicza w deklaracjach są bardzo ostrożni. - W awans po cichu mierzymy, ale nie chcemy o tym dużo mówić. Taki cel osiąga się na boisku, a nie poprzez prasowe wypowiedzi - zauważa przytomnie sternik "Cidrów". Sam zakłada jednak świętowanie przypadającego za niespełna 2 lata stulecia klubu już w lidze III, więc najbliższy sezon będzie dla Ruchu przedostatnim dzwonkiem na wydostanie z piątego szczebla zmagań. Dlatego przy Narutowicza kadra pierwszej drużyny jest szersza i mocniejsza niż przed sezonem, a trener Kamil Rakoczy kłopoty bogactwa ma zwłaszcza w ofensywnych formacjach swojego zespołu. - W ataku i na skrzydłach zrobiliśmy najwięcej transferów, a każdy z tych nowych piłkarzy ma naprawdę dużą wartość. To będzie największa zagwozdka jakich zawodników w przodzie wybrać. Tym bardziej, że ofensywni piłkarze, którzy zostali z poprzedniego sezonu, swoją postawą w sparingach, i wielką pracą, jaką wykonują na treningach, także dają mi wiele argumentów by właśnie na nich postawić - przekonuje trener "żółto-czarnych".
Przed sezonem jego ekipę wzmocnili dobrze znani w Radzionkowie Damian Sadowski i Karol Kajda, na pozostanie w ekipie zdecydował się też Piotr Rocki. Ten ostatni godzi się już co prawda z rolą "straszaka", mogącego w każdej chwili wejść na boisko z ławki rezerwowych, ale jego piłkarska klasa gwarantuje, że choćby 15-minutowym występem będzie w stanie wpłynąć na losy niejednego meczu. Ruch dobrze wyglądał w sparingach, a sprawdzał się niemal wyłącznie na tle III-ligowców. Wygrana na "otwarcie lata" z BKS-em Stalą, czy zwycięska próba generalna z Sołą Oświęcim mogą napawać radzionkowian optymizmem.
Najważniejsza będzie jednak weryfikacja w grze o punkty. Swój pierwszy mecz w lidze "żółto-czarni" rozegrają w najbliższą sobotę. Ich rywalem na boisku w Czeladzi będzie tamtejszy Górnik Piaski. Na Narutowicza ekipa trenera Rakoczego wraca za tydzień, kiedy podejmie Polonię Łaziska Górne.
Polecane
Niższe ligi
Przeczytaj również
04.05.2022
04.05.2022
Wielka bitwa o snajperską koronę
28.02.2022
28.02.2022
Snajper i obrońca żegnają się z Ruchem