Wyniki meczów w cieniu.. gestu fair play

12.08.2017
W przeciwieństwie do zeszłej kolejki, w której Rozwój i ROW 1964 Rybnik zagrały wręcz fenomenalnie u siebie, tym razem gładko uległy swoim przeciwnikom w meczach wyjazdowych. Jedynym usprawiedliwieniem dla słabych wyników obu śląskich drużyn jest fakt, że mierzyły się z drużynami, które do tej pory nie straciły jeszcze nawet punktu i są faworytami w walce o awans.
rozwoj.info.pl
O tym meczu będzie głośno

Po niespodziewanym, ale w pełni zasłużonym zwycięstwie nad Wisłą Puławy, podopiecznych trenera Marka Koniarka czekało wczoraj bardzo trudne zadanie. Rywalem Rozwoju był Radomiak Radom, który dopiero po barażach przegrał walkę o pierwszą ligę i w tym sezonie zamierza wywalczyć bezpośredni awans, zajmując pozycję na ligowym podium. Radomianie w dwóch pierwszych meczach pokonali Garbarnię Kraków i Siarkę Tarnobrzeg, jednak swoje najlepsze spotkanie rozegrali właśnie wczoraj. Dominacja gospodarzy w spotkaniu z Rozwojem nie podlegała jakiejkolwiek dyskusji i gdyby nie nieskuteczność, katowiczanie mogliby wracać do domu z bagażem kilku goli więcej.

Cały mecz właściwie zszedł na dalszy plan wobec sytuacji z 50. minuty, która z pewnością sprawiła sporą konsternację wśród fanów obu zespołów. Wówczas jeden z zawodników Radomiaka padł na murawę, a na placu gry pojawiła się pomoc medyczna. Po opatrzeniu piłkarza i opuszczeniu przez niego placu gry, normalną koleją rzeczy było oddanie futbolówki przez zawodników gospodarzy. Maciej Świdzikowski zrobił to jednak w taki sposób, że zaskoczył fatalnie ustawionego Bartosza Golika i.. trafił do bramki. Efektowny gol zaskoczył strzelca, jednak bardziej zaskakująca była decyzja piłkarzy gospodarzy. Skoro oni niesłusznie podwyższyli swoje prowadzenie, postanowili.. oddać gola Rozwojowi. Wobec tego Michał Płonka, wraz z wznowieniem gry ze środka boiska, ruszył nieatakowany w stronę pola karnego i pokonał golkipera Radomiaka strzałem z najbliższej odległości. Cała sytuacja została nagrodzona brawami przez zgromadzonych na stadionie kibiców. Trudno się dziwić - zachowanie gospodarzy było gestem fair play godnym najwyższego uznania, zapewniając sobie tym samym dożywotni szacunek wśród wielu osób. Tak powinni zachowywać się prawdziwy profesjonaliści. 


 
O tym geście fair play piłkarze Rozwoju będą pamiętać do końca życia, natomiast o samym meczu będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Zapewne w najgorszym nastroju po wczorajszym dniu był trener Marek Koniarek, który w drodze powrotnej "dobił się" oglądaniem transmisji z przegranego pojedynku GKS-u Katowice z Puszczą Niepołomice.

Radomiak Radom - Rozwój Katowice 4:1 (1:0)
1:0 - Maciej Filipowicz - 38'
2:0 - Maciej Świdzikowski 50'
2:1 - Michał Płonka - 51'
3:1 - Leândro - 59' (k.)
4:1 - Kamil Cupriak - 68' 
 
Radomiak: Hubert Gostomski - Damian Jakubik, Martin Klabník, Maciej Świdzikowski, Michał Grudniewski - Kamil Cupriak (71' Dawid Jabłoński), Matthieu Bemba, Simón Colina (74' Szymon Stanisławski), Peter Mazan, Maciej Filipowicz (78' Patryk Winsztal) - Leândro (65' Jakub Rolinc). 
Rozwój: Bartosz Golik - Przemysław Mońka, Michał Czekaj, Michał Szeliga, Marcin Kowalski - Daniel Paszek, Bartosz Jaroszek (68' Olivier Lazar), Michał Płonka (74' Piotr Barwiński), Kamil Bętkowski (64' Paweł Szołtys), Kamil Łączek (61' Kacper Tabiś) - Bartosz Marchewka. 
 
Żółte kartki: Colina (Radomiak) - Jaroszek, Paszek (Rozwój). 
Sędziował: Sebastian Załęski (Ostrołęka)



Poznaniacy mają patent na Ślązaków 
 
Podobnie jak w przypadku Rozwoju, drużyna z Rybnika właśnie wczoraj rozegrała swoje najgorsze spotkanie w tym sezonie 2. Ligi. Śmiało jednak można stwierdzić, że na drodze podopiecznym trenera Piotra Piekarczyka stanął wczoraj najtrudniejszy rywal - Warta zamierza bowiem w tym sezonie włączyć się do walki o awans, o czym świadczą obecne wyniki drużyny trenera Petra Nemca. Poznaniacy mają już na rozkładzie Legionovię Legionowo i.. inną śląską drużynę, Rozwój Katowice, którą pokonali w pierwszej kolejce 3:1. 

We wczorajszym spotkaniu drużyna ROW-u nie stworzyła sobie właściwie żadnej godnej okazji do zdobycia bramki. Warta postanowiła skrzętnie wykorzystać bierność gości i absolutnie zdominowała przebieg rywalizacji. Ostatecznie gospodarzom udało się pokonać Kacpra Rosę dwukrotnie, a dokładnie to trzykrotnie. Bramka Adriana Laskowskiego z rzutu karnego z 90. minuty nie została jednak uznana przez arbitra, a powodem tej decyzji było zbyt szybkie wbiegnięcie Krzysztofa Biegańskiego w pole karne. 

Tym samym Warta ma już na rozkładzie kolejną śląską drużynę, natomiast ROW przegrał swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie ligowym. Niezadowolenia z zaistniałej sytuacji nie ukrywał trener zespołu, Piotr Piekarczyk. -  To spotkanie było zdecydowanie lepsze w wykonaniu Warty Poznań, która zaprezentowała się z dobrej strony. Widać, że Warta jest mocniejsza niż w poprzednim sezonie i wygrała zasłużenie. Można gdybać jak wyglądałby mecz, gdybyśmy do przerwy dowieźli remis, ale mając przez cały mecz jedną okazję na zdobycie gola nie można myśleć o zwycięstwie. 

Warta Poznań - ROW 1964 Rybnik 2:0 (1:0)
1:0 - Adrian Laskowski - 32'
2:0 - Krzysztof Biegański - 81' 
 
Warta: Adrian Lis - Wiktor Patrzykąt, Bartosz Kieliba, Tomasz Dejewski, Radosław Jasiński - Karol Żmijewski (76' Adrian Szynka), Adrian Laskowski, Artur Marciniak, Hubert Antkowiak (76' Krzysztof Biegański), Adrian Cierpka (90' Adrian Chopcia) - Przemysław Kita (87' Michał Grobelny). 
ROW 1964: Kacper Rosa - Marek Krotofil, Szymon Jary, Dawid Bober, Dawid Gojny - Damian Koleczko (65' Dawid Kalisz), Kamil Spratek (80' Krzysztof Koch), Mariusz Muszalik, Sebastian Siwek (73' Robert Tkocz), Paweł Jaroszewski (65' Sebastian Musiolik) - Przemysław Brychlik. 

Żółte kartki: Szynka, Laskowski (Warta) - Spratek, Krotofil, Rosa (ROW 1964)
Sędziował: Konrad Aluszyk (Gorzów Wielkopolski)
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również