Woźniak: "Z każdym meczem będziemy silniejsi"

16.09.2017
Bartosz Woźniak w przeszłości strzelał bramki dla Pasjonata Dankowice, BBTS-u Bielsko-Biała, Podbeskidzia Bielsko-Biała, GKS-u Jastrzębie i Rekordu Bielsko-Biała. W poprzednim sezonie grał natomiast dla LKS-u Czaniec, z którego przeniósł się do ligowego rywala z Landeka. Broniąca się w czerwcu przed spadkiem Spójnia dobrze rozpoczęła kampanię 2017/2018.
Paweł Mruczek/Rekord Bielsko-Biała

Spójnia Landek ligowy byt uratowała w poprzedni sezonie wobec sukcesu w barażowym dwumeczu, w którym okazała się lepsza od drużyny z Rudy Śląska. Beskidzki zespół po wyjazdowym remisie 0:0 u siebie pokonał Slavię 2:0. W nowy sezon podopieczni Andrzeja Myśliwca weszli z wyższymi aspiracjami. – W zeszłym sezonie liga była dość specyficzna. Spójnia zakończyła sezon bodajże z 45 punktami. To nie jest wynik, aby bić się o utrzymanie. Teraz wszyscy się cieszymy, że jesteśmy na tym szczeblu rozgrywkowym. Uważam, że czas będzie działał na naszą korzyść. Początek przygotowań do sezonu mieliśmy trudny. Nie wszystko do końca było tak, jak powinno być, ale teraz będziemy z każdym meczem silniejsi. Naszym celem minimum jest pierwsza ósemka i myślę, że uda nam się to zrealizować – zaznacza Bartosz Woźniak, który przed startem rozgrywek opuścił szeregi LKS-u Czaniec i przeniósł się do Spójni. Obok niego działacze zakontraktowali także Filipa Wiśniewskiego, który w sezonie 2014/2015 jako zawodnik BKS-u Stal Bielsko-Biała był najskuteczniejszym graczem III ligi oraz Mieczysława Sikorę. „Mietek” ma na swoim koncie 27 występów na poziomie Ekstraklasy w barwach ŁKS-u Łódź oraz Odry Wodzisław. Wymienieni zawodnicy niewątpliwie stanowią obecnie o sile rażenia Spójni. Wiśniewski zdobył dla nowego zespołu w lidze dwa gole, Woźniak cztery, natomiast Sikora wciela się często w rolę asystenta.

Spójnia z pięciu meczów ligowych wygrała trzy, przed tygodniem rozbiła Beskid Skoczów na jego boisku 5:0. W minioną środę pokonała natomiast 4:0 III-ligowy BKS Stal Bielsko-Biała w pojedynku, którego stawkę był awans do półfinału Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Bielsko-Biała. „Woźny” dwukrotnie wpisał się w tym spotkaniu na listę strzelców, „Wiśnia” raz. – Nic tak nie buduje atmosfery jak wyniki. W szatni panuje fajna atmosfera. Zdominowaliśmy bardzo groźnego rywala jakim był Beskid Skoczów. Teraz pozostaje nam wygrywać dalej – komentuje Woźniak.

Rodowity bielszczanin dokładnie za tydzień będzie świętował 40 urodziny. Nie dziwi zatem fakt, że myśli o przyszłości, o tym co będzie robił, gdy piłkarskie obuwie zawiesi na popularnym kołku. Wszystko wskazuje na to, że pozostanie w „branży”. Obecnie grę dla Spójni łączy z pracą w Rekordzie Bielsko-Biała, w którym prowadzi zespół juniorów młodszych, niedawno ukończył kurs UEFA A. – Czuję się cały czas bardzo dobrze. Nie narzekam na żadne dolegliwości. Może jedynie proces regeneracji przychodzi trudniej, choć teraz zszedłem na trzy treningi tygodniowo. W drużynie z Czańca były cztery. Wszystko jest w porządku. Cały czas czuję przed meczem tę adrenalinę i chęć strzelania bramek. Cały czas cieszy mnie ten moment, kiedy piłka po moim strzale znajduję się w siatce. Daje mi to dużo satysfakcji. Ale również trzeba powoli myśleć o tym co potem. Właśnie skończyłem kurs trenerski UEFA A, więc już się przygotowuję, aby powalczyć po tej drugiej stronie "barykady" - na ławce trenerskiej. Kiedyś trzeba będzie ze sceny zejść... – mówi „Woźny”. – Trudno natomiast powiedzieć kiedy to nastąpi. Przede wszystkim nigdy nie chciałem być grającym trenerem. Trener najlepiej kieruje swoim zespołem na ławce, takie jest moje zdanie. Póki pracuje w Rekordzie z juniorami młodszymi i zdrowie dopisuje, to chcę jeszcze nacieszyć się piłką. Spokojnie będę czekał na swoją szansę na poziomie "okręgówki" czy IV ligi, bo takie mam aktualnie trenerskie uprawnienia – dodaje.

Dzisiaj Spójnia Landek, opromieniona dwoma wysokimi zwycięstwami, podejmie beniaminka grupy 2, śląskiej IV ligi z Goczałkowic. – Naturalną rzeczą jest, że jesteśmy zadowoleni. Nie ma jednak w szatni euforii. Wszyscy doskonale wiedzą, że najważniejsza jest liga i trzeba zachować chłodne głowy. Przed nami bardzo ciężki mecz z LKS-em Goczałkowice Zdrój. To nie będzie takie spotkanie, jak z Beskidem i BKS-em. Musimy być bardzo skoncentrowani – podkreśla Andrzej Myśliwiec, trener landeczan.  

źródło: własne/SportoweBeskidy.pl
autor: KB

Przeczytaj również