Wisła - Ruch 2-0

02.11.2008
Wyjazdowy koszmar Ruchu Chorzów trwa. "Niebiescy" nadal nie strzelili gola poza swoim stadionem, co musiało się skończyć porażką w Krakowie. Mimo wszystko, Wisła specjalnie się nie wysilała.
Wisła uśpiła czujność chorzowian. Pawłowi Brożkowi wystarczyła pierwsza próba, aby posłać piłkę do siatki. – Każda strata na 30-40 metrze grozi fatalnymi skutkami – ostrzegał swoich piłkarzy Bogusław Pietrzak. Słów szkoleniowca nie dosłyszał Ariel Jakubowski. To lewy obrońca dopuścił się straty w feralnej 13 minucie, czego konsekwencją był gol Wisły. Potem Jakubowski jeszcze kilka razy interweniował bardzo niepewnie. Efekt? Na drugą połowę nie wyszedł już na boisko. Wcześniej jednak Wisła podwyższyła, choć wydaje się, że tego dnia „nie wrzuciła” nawet trzeciego biegu.

Paweł Brożek zbyt długo zwlekał w kilku sytuacjach. Strzał Tomasa Jirsaka obronił Krzysztof Pilarz. Bramkarz gości był bezradny po uderzeniu głową Juniora Diaza. Obrońcy Wisły nie upilnował Grzegorz Baran. Tak on, jak również Maciej Scherfchen mieli zagęścić środek pola, lecz na teorii się skończyło, bo w praktyce wygrała taktyka Macieja Skorży. Jeden z kandydatów do tytułu mistrzowskiego umiejętnie rozszerzał grę i prostymi metodami utrzymywał przy piłce. Ruch odpowiedział właściwie tylko jednym groźnym strzałem Tomasza Brzyskiego. Piłka minęła cel.

Ruch najwyraźniej przyjechał do Krakowa ze zbyt dużym respektem przed rywalem. Były co prawda przebłyski czegoś lepszego, ale trwały krótko i miały miejsce już przy stanie 0-2. Nic dziwnego, ze trener Bogusław Pietrzak wyczerpał limit zmian już w 70 minucie spotkania. Pierwszy na boisku pojawił się Marcin Sobczak, który niespodziewanie zasiadł na ławce. Szybko okazało się, że był to zły manewr trenera chorzowian. W grze chorzowian coś drgnęło. Świetnie okazje do kontaktowego gola mieli Marcin Nowacki i Marcin Zając. Ten pierwszy fatalnie przestrzelił, zaś drugi przegrał pojedynek z Mariuszem Pawełkiem.

Wisła z kolei mogła podwyższyć za sprawą Patryka Małeckiego i Jirsaka. Ogólnie mecz stał na bardzo przeciętnym poziomie. Ze znacznie lepszej strony pokazali się kibice obu drużyn, którzy przez pełne 90 minut głośno dopingowali swoich ulubieńców. Skandalem jest fakt, że sympatycy z Chorzowa wchodzili na swój sektor 80 minut! Ci którzy zasiedli na nim wcześniej i tak nie mieli powodów do satysfakcji.

Pod szatniami

[b]Marcin Zając[/b] (napastnik Ruchu): Przespaliśmy pierwsze minuty. Druga połowa była już w naszym wykonaniu lepsza. Przy stanie 0-2 mieliśmy trochę miejsca i powinniśmy byli wykorzystać nadarzające się okazje, a w efekcie pokusić o remis.
[b]
Andrzej Niedzielan[/b] (napastnik Wisły): Gramy dwoma napastnikami i przynosi to efekt. Stwarzamy sobie sporo sytuacji, co przekłada się na liczbę goli.

[b]Rafał Grodzicki[/b] (obrońca Ruchu): Zależało nam na tym, aby zagrać na zero z tyłu i zdobyć punkt. Przy pierwszej bramce nie zadziałała komunikacja między mną i Maćkiem Sadlokiem, zaś przy drugiej Diaz uprzedził Grześka Barana. Mieliśmy w końcówce swoje sytuacje. Szkoda...

[b]Tomas Jirsak[/b] (pomocnik Wisły): Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była dobra. Byliśmy agresywni i graliśmy do przodu. Mogliśmy podwyższyć. Na Polonię Warszawa nie patrzymy. Robimy swoje.
[b]
Marcin Nowacki [/b](pomocnik Ruchu): Założenia na ten mecz były zupełnie inne. Mieliśmy pogonić przeciwnika, aby tak jak Lech, był zmuszony wybijać piłkę. Tymczasem to my broniliśmy się przez dwadzieścia minut. Przy drugiej połowie można już zapisać plus.
[b]
Paweł Brożek[/b] (napastnik Wisły): Byłem zaskoczony wyjściowym składem, ale wyszło dobrze. Zagraliśmy wysokim pressingiem, co się opłaciło. Z biegiem czasu dało się zauważyć zmęczenie po środowym meczu Pucharu Polski.

Konferencja prasowa
[b]
Bogusław Pietrzak[/b] (trener Ruchu): - Mam ogromny niesmak. W Krakowie z Wiśłą nie można sobie pozwolić na taką grę, jaką zaprezentowaliśmy w pierwszej połowie. Jak najbardziej zasłużone zwycięstwo Wisły, nie podlegające żadnej dyskusji. Po tak prostych błędach właściwie prosiliśmy się o kolejną bramkę. Próbowaliśmy to naprawić, ale wszyscy wiemy, jak gra się z Wisłą przy 0-2.

[b]Maciej Skorża[/b] (trener Wisły): Pierwsza część mogła się podobać. Jeżeli chodzi o założenia, które piłkarze mieli wykonać. Najważniejsze, że wszyscy, którzy byli na boisku, dali z siebie wszystko. Zdobywamy trzy punkty i mamy kontakt z liderem. Teraz możemy udać się na groby bliskich. Niestety trochę późno, ale cóż, taki zawód.

Przeczytaj również