Tyszanie przed meczem z Unią dostają odpowiednie preparaty

16.09.2009
GKS Tychy o ligowe punkty walczy dziś w Janikowie. Okazuje się, że większym zmartwieniem trenera Mirosława Smyły jest podróż, a nie - jakby się wydawało - kontuzje.
Z Unią, z powodu urazu łydki, nie zagra Damian Sieniawski. - Będziemy kombinować i przestawiać ustawienie zespołu - wskazuje trener Smyła. Prawdopodobnie więc, na boku drugiej linii wystąpi - nominalny środkowy pomocnik - Damian Furczyk. Z kolei jego kolega ze środka pola, Krystian Odrobiński, może zając miejsce na boku defensywy, gdzie sprawdził się już we wcześniejszych meczach.

Tyle że takie roszady nie przerażają opiekuna tyskich piłkarzy. Większym zmartwieniem jest podróż - prawie siedmiogodzinna. - Prosto z autokaru wyjdziemy na boisko. To jest największy problem, który razem ze zmęczeniem wynikającym z częstego grania, przeszkadza zawodnikom w pokazaniu się z najlepszej strony - martwi się był szkoleniowiec Orła Babienica/Psary.

- Piłkarze dostają odpowiednie preparaty, stosujemy inny trening i wprowadzamy różne formy rozgrzewek, ale jaki będzie efekt, nie jestem w stanie przewidzieć - kończy Smyła.
źródło: SPORT/SportSlaski.pl

Przeczytaj również