Tychy - Zawisza 0-0. Podział punktów w meczu przyjaźni

21.03.2009
Mecz przyjaźni w Tychach nie skrzywdził żadnej ze stron. W sytuacji obu zespołów, wynik ten z pewnością nie zadowala jednak ani piłkarzy GKS-u, ani Zawiszy Bydgoszcz.
Patrząc w tabelę można było wywnioskować, że spotkanie w Tychach będzie przysłowiowym meczem o sześć punktów. Oba zespoły znajdowały się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Dodatkowo zarówno gospodarze, jak i bydgoszczanie źle weszli w rundę rewanżową. Jeszcze jednego można było być pewnym - frekwencji na trybunach. Panująca "zgoda" pomiędzy kibicami spowodowała, że widowisko postanowiło obejrzeć sporo sympatyków futbolu, w tym liczna grupa z Bydgoszczy.

Zawisza rozpoczął z respektem dla rywala i wyczekiwał na ataki tyszan. Te jednak nie następowały, więc podopieczni - debiutującego w roli pierwszego szkoleniowca - Tomasza Łachowskiego, przystąpili do ofensywy. Pierwszy strzał Maziarza minął nieznacznie słupek. Kolejne uderzenie było zdecydowanie groźniejsze. Szczepan strzelił lekko, wydawało się że Suchański kontroluje lot piłki, ale ta z minimalną pomocą wiatru, uderzyła w poprzeczkę.

Tego ostrzeżenia GKS już nie zlekceważył. Ruszył do ataku i końcówka pierwszej połowy była najciekawszym fragmentem spotkania. Goście nie pozostawali dłużni i byliśmy świadkami akcji ofensywnych raz z jednej, raz z drugiej strony.

Po przerwie obie ekipy bały się odkryć i podbramkowe okazje można było policzyć na palcach jednej ręki. Przed doskonałą okazją, tuż po wejściu na murawę, stanął Krzywicki. Były zawodnik Cracovii znalazł się w sytuacji jeden na jeden z Suchańskim, jednak nie opanował piłki. W szeregach gospodarzy najaktywniejszy był Żyła. Po jednym z jego dośrodkowań piłka omal nie wylądowała w siatce. W ostatniej chwili interweniował Gajewski.
[b]
[/b]Pod szatniami[b]

Szymon Maziarz[/b] (pomocnik Zawiszy): Z przebiegu spotkania byliśmy zespołem trochę lepszym. Jednak bramkarz gospodarzy nie dał się pokonać. Jeden "oczko" w dwóch meczach to na pewno nie jest wynik, który nas zadowala. Za ładną grę nikt jednak punktów nie przyznaje.
[b]
Wojciech Ankowski [/b](pomocnik GKS-u): Brakowało nam dokładności. Trudne też były warunki do gry. Murawa była bardzo mokra. W takich meczach gra się do pierwszej strzelonej bramki, dlatego musieliśmy uważać, by przede wszystkim nie stracić gola. Stąd mała liczba akcji ofensywnych po naszej stronie.

[b]Tomasz Łachowski [/b](trener Zawiszy): Każdy punkt zdobyty na wyjeździe bardzo nas cieszy. Szczególnie w Tychach, gdzie nikomu nie gra się łatwo. Pozostał jednak lekki niedosyt, gdyż było kilka sytuacji, gdy wychodziliśmy kontrą z przewagą zawodników, ale niedokładność spowodowała, że nie zostały one zamienione na bramkę.

[b]Mirosław Smyła[/b] (trener GKS-u): W pierwszej połowie nasi stoperzy brali się za rozgrywanie piłki i to mogło skończyć się stratą bramki. Po przerwie graliśmy już więcej bocznymi sektorami i gra wyglądała lepiej, choć oczywiście brakło ukoronowania, czyli gola. Warunki były dziś dość trudne.

[b]
[/b]
autor: Tomasz Mucha

Przeczytaj również