Tychy - Miedź 0-0. Dżoker mógł załatwić sprawę

19.09.2009
- Dobrze szło, ale nie weszło - Tomasz Kasprzyk, pomocnik GKS-u Tychy, żałował wyśmienitej okazji do zdobycia zwycięskiego gola w pojedynku z Miedzią Legnica.
Strzał skrzydłowego tyszan z linii bramkowej na rzut rożny wybił jeden z rywali. Bliski zdobycia bramki był również Żyła, ale jego uderzenie z rzutu wolnego z trudem wybronił golkiper gości. Po drugiej stronie dobrą okazję zmarnował, wprowadzony w drugiej odsłonie, Ochota. - Zabrakło naprawdę niewiele - przyznał niepocieszony napastnik z Legnicy, który minimalnie chybił. - Trzymamy go na końcówki jako dżokera. Grając z kontry możemy wykorzystać jego szybkość. Było blisko - powiedział Janusz Kudyba, trener Miedzi.

To niestety, byłoby na tyle dogodnych sytuacji obu zespołów. - Optycznie przeważaliśmy. Chcieliśmy się na dłużej zadomowić w czołówce. Było jednak sporo chaosu, a co za tym idzie, okazji jak na lekarstwo - podsumował Mateusz Żyła, napastnik miejscowych. - Stworzyliśmy ich najmniej w całym sezonie - irytował się Mirosław Smyła, szkoleniowiec GKS-u. - Jestem bardzo rozczarowany tym spotkaniem. Na pochwały zasługują jedynie kibice, którzy wspierali nas przez pełne 90 minut - dodał.

Więcej powodów do zadowolenia miał jego kolega po fachu. - Tychy nie przez przypadek znajdowały się w czubie tabeli. To dobry zespół. Byliśmy nawet bliscy wywiezienia kompletu punktów. Trzeba dobrze ocenić ten pojedynek - podsumował Kudyba. - Jedno "oczko" również jest bardzo cenne. Zagraliśmy "na zero z tyłu” i powinniśmy się cieszyć - wtórował mu Krzysztof Tworek, obrońca przyjezdnych.
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również