Tychy - Gawin 1-2

08.10.2008
Kolejny słaby występ tyskiego zespołu. Tym razem piłkarze Damiana Galeji przegrali na swoim boisku z Gawinem.
Od pierwszej minuty goście rzucili się do ataku. Najpierw dogodnej sytuacji nie wykorzystał Patryk Tuszyński, ale chwilę później wynik spotkania otworzył Paweł Kowal. Piłka po uderzeniu pomocnika przyjezdnych odbiła się od nóg któregoś z obrońców i wpadła do bramki przelatując między nogami Marcina Suchańskiego. – Futbolówka przeleciała przez las nóg. Marcin nie miał szans zainterweniować. Fart nam nie sprzyja – oceniał po spotkaniu trener GKS Tychy, Damian Galeja.

Ten gol wprowadził w zespole tyszan sporo nerwowości. Podopieczni Damiana Galeji nie potrafili przez większą część pierwszej odsłony wymienić trzech podań! Drużyna Gawina już przed przerwą mogła rozstrzygnąć losy spotkania. Sytuacje sam na sam z bramkarzem zmarnowali Arkadiusz Piech oraz Kowal. Pierwszy zbyt daleko wypuścił sobie piłkę, która trafiła w ręce Suchańskiego, natomiast Kowal strzelił obok słupka.

Przed upływem pierwszych trzech kwadransów tyszanom wreszcie udało się kilka razy celnie dograć piłkę. Efekt? Bramka wyrównująca. Tomasz Kasprzyk popisał się ładnym podaniem do Łukasza Weseckiego, a ten będąc oko w oko z Łukaszem Malcem pewnie trafił do siatki.

W drugiej odsłonie trochę składniej zaczęli grać gospodarze, ale na prowadzenie znów wyszedł Gawin. Świetnym rajdem po prawej stronie boiska popisał się Michał Wróbel, który ograł czterech rywali i idealnie wystawił piłkę Mateuszowi Piątkowskiemu. Napastnik gości dopełnił tylko formalności.

Tyszanie mogli jednak z liderem przynajmniej zremisować. Wprowadzony po przerwie w drużynie gości Krzysztof Szewczyk za swój drugi faul w meczu zobaczył drugą żółtą kartkę. Najbliższy zdobycia gola był Kasprzyk, ale najpierw piłka po jego uderzeniu głową przeleciała nad poprzeczką, a następnie po strzale z rzutu wolnego świetnie interweniował bramkarz Gawina. W końcówce po kolejnym wolnym przyjezdnych uratowała poprzeczka. O centymetry pomylił się Mirosław Wania.

Przeciętna postawa drużyny z Królewskiej Woli była tego dnia wystarczająca na bardzo słaby zespół GKS Tychy. – Jedyne, z czego możemy być zadowoleni, to zdobycz trzech punktów – ocenił spotkanie Mateusz Piątkowski, napastnik Gawina.

Wypowiedzi trenerów

[b]Janusz Kudyba[/b] (trener Gawina): Gdybyśmy wykorzystali przynajmniej połowę sytuacji z pierwszej połowy, to końcówka nie byłaby taka nerwowa. Tym bardziej, że arbiter podjął problematyczną decyzję pokazując naszemu zawodnikowi czerwoną kartkę. Mieliśmy sporo szans bramkowych, co świadczy o nie najlepszej grze tyskiego zespołu w defensywie.

[b]Damian Galeja [/b](trener GKS): Dekoncentracja na początku meczu i gra na faul sprawiła, że przegraliśmy. Co z tego, że lider nie pokazał nic wielkiego, skoro my również zagraliśmy słabo. Byliśmy zbyt niedokładni i nerwowi. W końcówce zabrakło nam ostatniego podania, albo strzału. Zasłużyliśmy na remis.
[b]
GKS Tychy - Gawin Królewska Wola 1-2 (1-1)[/b]
0-1 - Kowal, 3 min
1-1 - Wesecki, 42 min
1-2 - Piątkowski, 56 min

[b]Tychy[/b]: Suchański - Maławy (63. Matysek), Kopczyk, Uniejewski, Kozłowski - Kuzak (79. Wróbel), Wania, Odrobiński, Kasprzyk, Mańka - Wesecki.
Trener Damian Galeja.

[b]Gawin[/b]: Malec - Wróbel, Balul, Koziara, Stawowy - Lis, Dorobek (46. Szewczyk), Kowal (64. Derejczyk). Tuszyński - Piątkowski, Piech.
Trener Janusz Kudyba.

[b]Żółte kartki[/b]: Kopczyk - Tuszyński, Szewczyk.
[b]Czerwona kartka[/b] Szewczyk (72. druga żółta).
[b]Sędziował[/b] Witold Romanowski (Wadowice).
[b]Widzów[/b]: 500.
autor: Sebastian Skierski

Przeczytaj również