"Tychy - fajny zespolik" zagrają z drużyną, która zapomina o obronie

17.10.2009
Czy można awansować do I ligi nie wygrywając na wyjazdach? Dziś w Tychach zaprezentuje się zespół, który w tym sezonie takiej teorii sprzyja.
Choć to zabrzmi nieelegancko, kibice GKS-u mogą się cieszyć, bo do Tychów nie przyjechał Paweł Żmudziński. Jeden z liderów Górnika Polkowice zachorował na grypę. - Dzieci przyniosły epidemię ze szkoły. Złapało mnie tuż przed wyjazdem. Muszę "odpokutować" - smuci się doświadczony pomocnik.

Pokutę odbyć powinni jednak chyba wszyscy jego koledzy. Trzeci zespół II ligi na obcym terenie, w co trudno uwierzyć, wygrał tylko raz. - Nie wiem, jak to jest możliwe. Analizowaliśmy grę na wyjazdach i wychodzi na to, że zapominamy o obronie. Może w Tychach pójdziemy po rozum do głowy? - zastanawia się Żmudziński. Analiza analizą, wychodzi jednak na to, że czołowy zespół może wygrywać tylko na własnym terenie, a i tak liczy się w walce o awans.

- Obserwuję dokładnie tę ligę. Wnioski wyciągnąłem takie, że tak naprawdę nie ma faworytów. Trzeba się nabiegać, napocić, nawet grając z drużyną znad strefy spadkowej - zaznacza 31-letni piłkarz. Biorąc pod uwagę fakt, że tyszanie mają tylko trzy "oczka" mniej, a do tego spotkanie odbędzie się na ich terenie, w dzisiejszym pojedynku faworyt jednak musi być. Tym bardziej, że nawet sam Żmudziński komplementuje rywala.

- Grając w Podbeskidziu, dwa razy miałem do czynienia z GKS-em w meczach towarzyskich. I co? Zrobili wrażenie. Fajny zespolik, taki solidny śląski team - wspomina były piłkarz Podbeskidzia Bielsko-Biała, w którym to właśnie miał okazję do spotkania z Mateuszem Żyłą.

Wypożyczony od "Górali" napastnik gra dziś w Tychach pierwsze skrzypce. - W Bielsku zrobił niezłe wrażenie. To dobry chłopak. Bez dwóch zdań. A teraz widzę, że zaczął grać na całego - chwali byłego kolegę z drużyny Żmudziński.

GKS Tychy - Górnik Polkowice

sobota, godzina 14:30
autor: Stanisław Hajda

Przeczytaj również