Tychy - Chemik 3-0. GKS nie zwalnia!

02.05.2009
Piąte zwycięstwo z rzędu zawodników Mirosława Smyły! A zarazem ósmy mecz bez porażki. Tym razem z pustymi rękami z Tychów wyjechał Chemik Police.
Goście przyjechali w mocno okrojonym składzie. - Zabrakło nam pięciu podstawowych zawodników - wyjaśniał Arkadiusz Jarymowicz, kapitan Chemika. - Nie licząc rezerwowego bramkarza, mieliśmy w składzie trzech juniorów oraz czterech innych młodzieżowców - wyliczał Marek Czerniawski, trener przyjezdnych. W tak "połatanej" kadrze trzon defensywy tworzyli niespełna 17-letni Rafał Janicki oraz niewiele starszy Michał Szałek.

- Wiedzieliśmy, że rywale mają bardzo młody zespół. Takie mecze z reguły są trudne do przewidzenia. Mogą być łatwe albo bardzo ciężkie. Na szczęście nie było większych problemów z wygraną - cieszył się po spotkaniu Krzysztof Bizacki, napastnik tyszan. To właśnie kapitan miejscowych zapoczątkował pierwszą akcję, po której piłka wpadła do siatki. Sędzia gola jednak nie uznał, gdyż popularny "Bizak" będąc na pozycji spalonej stał na linii strzału Wróbla.

Drugie trafienie GKS-u było już jak najbardziej prawidłowe. Prawą stroną przedarł się Mańka. Dośrodkował wprost na głowę Wróblowi, który ładnym strzałem pokonał Wiśniewskiego.

Po zdobyciu gola gospodarze wyraźnie zeszli z tonu. Przyjezdni wprawdzie zagrozili jedynie po składnej akcji zakończonej niecelnym strzałem Wydurskiego, ale szkoleniowiec tyszan miał sporo uwag co do postawy swoich zawodników. - Tłumaczyłem chłopakom w przerwie, że o żadnym rozluźnieniu nie może być mowy. Musimy wyjść z pełną koncentracją, podkręcić tempo, bo mecz jeszcze nie jest wygrany - powiedział Mirosław Smyła, trener miejscowych.

Młody zespół Czerniawskiego miał szansę po rzucie wolnym. Z 25 metrów uderzył Szałek, ale minimalnie niecelnie. Nie pomylił się za to Bizacki, który w identycznej sytuacji wpakował piłkę do siatki. GKS prowadził już dwiema bramkami i było pewne, że zainkasuje komplet punktów. W ostatniej minucie piłkarze Smyły przeprowadzili jeszcze zabójczą kontrę, którą wykończył Ziaja.

Głos trenerów

[b]Mirosław Smyła[/b] (trener GKS-u): Nie byłem spokojny o wynik, ale mocno wierzyłem w wygraną. Piąte zwycięstwo z rzędu cieszy. Jednak nadal musimy spoglądać w tabelę. Nie wiadomo ile punktów wystarczy aby się utrzymać, dlatego każde "oczko" się liczy.

[b]Marek Czerniawski[/b] (trener Chemika): GKS był lepszym zespołem i zasłużenie wygrał. Nasza młoda drużyna nie miała wielu szans z tak doświadczonym zespołem. Czeka nas sporo pracy, aby móc walczyć jak równy z równym z innymi drużynami w lidze.
autor: Mariusz Polak

Przeczytaj również