Twierdza przy Zgody wciąż niezdobyta. Poległ tu nawet lider

13.05.2018
Najważniejszym śląskim akcentem w 31. kolejce drugiej ligi były górnicze derby pomiędzy Rozwojem Katowice i GKS-em Jastrzębie. Zwycięsko z tego starcia wyszli piłkarze gospodarzy, którzy tym samym wygrali siódme spotkanie z rzędu u siebie i przy okazji pogłębili kryzys liderującego beniaminka. Z kolei pierwszą porażkę po czterech spotkaniach zanotowali zawodnicy ROW-u 1964 Rybnik.
Tomasz Błaszczyk/Pressfocus
Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że awans GKS-u Jastrzębie do pierwszej ligi jest absolutnie niezagrożony, a kibice rewelacyjnego beniaminka mogą już chłodzić szampany. Na razie wspomniane alkoholowe trunki muszą pozostać w lodówkach, bowiem podopieczni Jarosława Skrobacza złapali sporą zadyszkę. Jastrzębianie przegrali już trzecie spotkanie z rzędu, a tym razem ich pogromcą okazał się być zespół Rozwoju Katowice. Gospodarze wczorajszych „górniczych derbów” z pewnością nie byli uznawani za ich faworytów, a ich siła miała się opierać na szczelnej defensywie i skutecznych kontrach. 
 
Pierwsza połowa absolutnie należała do zawodników z Katowic, którzy bardzo skrzętnie wykorzystywali słabą formę beniaminka. Do przerwy gospodarze prowadzili 2:0 po dwóch golach skutecznego Adama Żaka. Napastnik najpierw w 17. minucie wykończył kontrę, zainicjowaną przez Rafała Kulińskiego, a dziewięć minut później przejął zagraną od Michała Płonki piłkę i z odległości trzech metrów umieścił ją w bramce. Trener Jarosław Skrobacz był bardzo zaskoczony takim obrotem spraw i jeszcze przed przerwą „zarzucił wędkę” na bardzo słabo spisującego się Krzysztofa Gancarczyka. Zmiana ta była w pełni uzasadniona, bowiem błąd wspomnianego pomocnika przyczynił się bezpośrednio do utraty bramki na 1:0.
 
Mając w pamięci dwa ostatnie spotkania, gospodarze schodzili na przerwę z umiarkowanym optymizmem. W końcu w meczach z Błękitnymi i Stalą katowiczanie spisywali się w drugich połowach słabo, a w minioną środę w Boguchwale stracili w 45 minut aż cztery gole. Demony przeszłości powróciły bardzo szybko, bo już w 57. minucie - wówczas Wojciech Caniboł wykończył celną główką wrzutkę Damiana Tronta z rzutu rożnego. Co ciekawe, był to dopiero drugi gol, jaki Rozwój stracił u siebie w rundzie wiosennej.
 
Niedługo później mogło już być 2:2, ale Golik bardzo dobrze poradził sobie ze strzałem Semeniuka z bliskiej odległości. Gdy już się wydawało, że GKS potwierdzi swoją dominację i wyrówna stan rywalizacji, gospodarze przeprowadzili decydujący atak. Źle przed polem karnym zachował się Piotr Pacholski, w efekcie czego Tomasz Wróbel wystawił Kacprowi Tabisiowi piłkę do pustej bramki. Młodzieżowiec zdobył swoją pierwszą bramkę w seniorskiej piłce i przypieczętował przy okazji siódmą wygraną Rozwoju z rzędu na stadionie przy Zgody.
 
Radości z odniesionego zwycięstwa nie ukrywał jeden z trenerów ekipy z Katowic, Michał Majsner. - Chciałem pogratulować swoim chłopakom. Zareagowali dobrze na środową porażkę, wyszli zmobilizowani na boisko. Przyjechał do nas lider, my jesteśmy wiceliderem rundy rewanżowej, więc można powiedzieć, że był to mecz na szczycie tej ligi. Toczył się na dużej intensywności. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Potrafimy grać co trzy dni. Zdobyte trzy punkty mogą cieszyć. Mamy cel, który chcemy zrealizować, czyli utrzymanie i myślę, że 40 punktów pozwala nam już trochę odetchnąć - przyznał 27-latek na zorganizowanej po meczu konferencji prasowej.
 
Dzięki wygranej katowiczanie wskoczyli już do pierwszej połowy tabeli i na ten moment zajmują w stawce wysokie, dziewiąte miejsce. Teoretycznie ich los jest już niemal pewny, ale praktycznie Rozwój musi jeszcze trochę powalczyć o utrzymanie i zachować koncentracje do końca rundy. GKS z kolei wciąż pozostaje liderem tabeli, ale ich przewaga nad drugą Wartą Poznań wynosi już tylko jeden punkt. Pocieszeniem dla podopiecznych Jarosława Skrobacza niech będzie fakt, że mają oni do rozegrania jeszcze dwa zaległe mecze z ekipami, które w drugiej lidze nie walczą już o nic. 

 
Rozwój Katowice – GKS 1962 Jastrzębie 3:1 (2:0)
1:0 – Adam Żak 17’
2:0 – Adam Żak 26’ 
2:1 – Wojciech Caniboł 57’
3:1 – Kacper Tabiś 76’
 
Rozwój: Golik – Mońka, Czekaj, Gałecki (64’  S. Gancarczyk), Łączek, Paszek– Tabiś (87’ Wrzesień), Płonka, Kuliński (89’ Barwiński), Wróbel – Żak (80’  Marchewka). Trenerzy: Michał Majsner i Rafał Bosowski
GKS 1962: Drazik – Mazurkiewicz, Pacholski, Szymura, Kulawiak – Semeniuk (79’ Dzida), K. Gancarczyk (33’ Caniboł), Tront, Weis (46’ Szczęch) – Jadach (79’ Zajączkowski), Szczepan. Trener: Jarosław Skrobacz
 
Sędzia: Sebastian Załęski (Ostrołęka) 
Żółte kartki: Czekaj, Łączek (Rozwój) – Tront, Kulawiak, Szczęch, Pacholski (GKS 1962).
Widzów: 711


Większą część 31. drugoligowej kolejki rozegrano w niedzielne popołudnie. Jednym z rozegranych dziś spotkań było m.in. starcie w Rybniku, gdzie rozpędzony ROW podejmował fatalnie ostatnio spisującą się ekipę ze Stargardu. Podopieczni trenerów Koniarka i Buchały słusznie byli zatem uznani za zdecydowanego faworyta meczu z Błękitnymi, gdyż w ostatnich 4 meczach zdobyli oni aż 10 oczek, a ostatnią porażkę zanotowali 18 kwietnia. Z kolei goście z województwa zachodniopomorskiego od tego dnia nie zdobyli ani jednego punktu, a największą wpadkę zanotowali w minionej kolejce, ulegając 0:3 rozpaczliwie walczącej o utrzymanie Legionovii.
 
Choć słynne powiedzenie mówi, że „zwycięskiego składu się nie zmienia”, szkoleniowcy ROW-u postanowili dzisiaj zaskoczyć personaliami. Do składu wskoczył zatem m.in. Aleksander Łubik, który do tej pory rozegrał tylko jedno pełne spotkanie na szczeblu centralnym, a łącznie w wyjściowej jedenastce gospodarzy pojawiło się aż sześciu młodzieżowców. 

Spotkanie w Rybniku poszło jednak zdecydowanie po myśli Błękitnych, którym udało się przełamać passę czterech porażek z rzędu. Goście wygrali bowiem 3:2, a ich strata do ósmego ROW-u zmalała tylko do jednego punktu.
 
ROW 1964 Rybnik – Błękitni Stargard 2:3 (0:1)
0:1 - Patryk Skórecki 44'
0:2 - Rafał Gutowski 56'
1:2 - Marek Krotofil 62'
1:3 - Bartłomiej Zdunek, 88'
2:3 - Grzegorz Szymusik (s.), 90+3'
 
ROW: Łubik – Dudzik (65' Koleczko), Polok, Jary, Krotofil – Spratek, Tkocz (65' Jaroszewski) – Koch (46' Wasiluk), Muszalik (65' Siwek), Kalisz – Brychlik. Trenerzy: Marek Koniarek i Roland Buchała
Błękitni: Rzepecki – Karmański (76’ Włóka), Liśkiewicz, Skórecki (82’ Zdunek), Burzyński, Mosiejko, Jaroch, Więcek (67’ Prawucki), Fadecki, Gutowski, Szymusik. Trener: Krzysztof Kapuściński 
 
Sędzia: Albert Różycki (Łódź)
Widzów: 299
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również