Talent przeoczony w Gliwicach. "Nie dziwię się, że ze mnie zrezygnowano"

21.09.2018
- W końcu trafiłem do tej Ekstraklasy. Może niespecjalnie długą, ale z pewnością okrężną i wyboistą drogą - mówi piłkarz Śląska Wrocław, Jakub Łabojko. Wychowanek gliwickiego Piasta w niedzielę ma szansę zagrać przeciwko klubowi, który uczył go piłkarskiego rzemiosła, ale jego duży potencjał ostatecznie... przeoczył.
Krzysztof Porębski/PressFocus
- Nasza sytuacja nie jest wymarzona, nie jesteśmy w miejscu do którego aspirujemy. Wierzę, że to się zmieni. A ja? Zagrałem na najwyższym szczeblu dopiero trzy mecze. Tym razem trzeba było na nie poczekać dłużej, niż w poprzednich klubach. Wtedy po jednym meczu trafiałem do składu, teraz trzy kolejki trzeba było poczekać na miejsce w osiemnastce, a pięć na debiut - mówi gracz dołującego ostatnio w lidze Śląska Wrocław.

Tempo jego rozwoju może imponować. Dwa lata temu z akademii ekstraklasowego Piasta trafił do zaledwie IV-ligowego Ruchu Radzionków. Niby przy Okrzei ocierał się o pierwszą drużynę, zaliczył w niej kilka treningów, ale na prawdziwą szansę raczej nie mógł liczyć. - Miałem możliwość trenowania z rezerwami, ale wybrałem wtedy inną drogę. Już po moim odejściu trochę zmieniła się polityka klubu, który mocniej postawił na młodzież, pozwalał zdolnym wychowankom łapać minuty w Ekstraklasie - zauważa pomocnik młodzieżowej reprezentacji Polski. -Ale nie żywię absolutnie żadnej urazy do klubu. Nie dziwię się w sumie, że ze mnie zrezygnowano, bo... nie byłem wtedy wystarczająco dobry i świadomy, by łapać się w Ekstraklasie chociaż na ławkę. Byli lepsi ode mnie. Ja musiałem się widocznie otrzaskać w seniorskim futbolu na niższym poziomie, dojrzeć fizycznie, mentalnie i piłkarsko - przyznaje wychowanek ŁTS-u Łabędy, który do Piasta trafił w czwartej klasie podstawówki i został w nim na aż 9 lat.

- Odchodząc z Okrzei dostałem od klubu wolną rękę, nikt nie robił mi przeszkód. Początkowo zresztą mocno zastanawiałem się nad ofertą Radzionkowa i trochę kręciłem nosem. Wydawało mi się, że mam papiery na granie wyżej. Trener Damian Galeja i prezes Marcin Wąsiak mocno o mnie jednak zabiegali, a ja w międzyczasie nie wypadłem za dobrze na testach w III-ligowej Unii Turza. Finalnie trafiłem na Narutowicza i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Świetna szatnia, sporo ogranych wyżej zawodników od których naprawdę dużo się nauczyłem - wspomina piłkarz Śląska.

Na IV-ligowe boiska okazał się za mocny już po sześciu miesiącach. Trafił do Rakowa Częstochowa, który nie pożałował wydanych na niego pieniędzy. Łabojko przy Limanowskiego szybko stał się podstawowym zawodnikiem, pomógł drużynie awansować do I ligi, a dobrą grą na zapleczu Ekstraklasy zapewnił sobie miejsce w młodzieżowej reprezentacji Polski i transfer do elity. - Trafiłem do tej Ekstraklasy trochę okrężną drogą. Nie była długa, ale dość wyboista - uśmiecha się dziś 21-latek.

Co ciekawe, podobną drogą próbuje pójść teraz jego brat. - A talent ma większy ode mnie - przekonuje starszy z rodzeństwa. Mikołaj, podobnie jak Kuba jest środkowym pomocnikiem. W tym roku skończył raptem 17 lat, a już jest podstawowym graczem... III-ligowego Ruchu Radzionków. Ruchu, do którego trafił z Gliwic, choć tym razem działacze Piasta robili sporo, by swojego wychowanka zatrzymać. - Ale zdecydował się pójść drogą podobną do mojej i chyba postąpił słusznie. W młodym wieku ma szansę gry w dorosłym futbolu na niezłym poziomie, a to daje zdecydowanie więcej niż występy w rywalizujących w okręgówce rezerwach, czy wojewódzkiej lidze juniorów - mówi zawodnik Śląska, trzymając kciuki za młodszego brata.

Sam jest teraz kilka szczebli wyżej. Do tej pory w elicie rozegrał trzy spotkania. Przed tygodniem przeciwko Zagłębiu Lubin wybiegał nieco ponad 60 minut. Być może byłoby więcej, ale miał w nogach rozegrany trzy dni wcześniej cały mecz w reprezentacji przeciwko rówieśnikom z Finlandii. W niedzielę będzie liczyć na szansę na swój czwarty występ na ekstraklasowych boiskach. Rywalem Śląska będzie... Piast. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika znakomicie zaczęli rozgrywki i po ośmiu kolejkach są na 4. miejscu, tracąc ledwie punkt do prowadzącej Wisły Kraków. - A jeszcze kilka miesięcy temu walczyli o utrzymanie i w sumie ich kadra od tego czasu niewiele się zmieniła. Uważam jednak, że w poprzednim sezonie Piast grał poniżej swojego potencjału i oczekiwań. Teraz my jesteśmy w podobnej sytuacji, choć wierzę że odbijemy się już teraz i sięgniemy po trzy punkty - zapowiada 21-letni pomocnik.

Jeśli dostanie miejsce w składzie od trenera Tadeusza Pawłowskiego z pewnością będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Tym bardziej, że w barwach gliwiczan wciąż jest dwójka graczy, z którymi piłkarsko wychowywał się przy Okrzei. - Denis Gojko i Patryk Dziczek są co prawda rok młodsi, ale znamy się bardzo dobrze. Jak traktuję starcie z Piastem? Do tej pory zdarzało mi się z nim mierzyć w ramach sparingu, albo zagrać z jego rezerwami. Na pewno spotkanie o punkty w Ekstraklasie miałoby dla mnie wyjątkowy smak, bo sentyment do tego klubu wciąż we mnie pozostaje - przyznaje Łabojko.
autor: Łukasz Michalski

Przeczytaj również