Szalony mecz w Zabrzu. 14 kar i dwie czerwone kartki!

04.03.2017
Gwardia Opole ma w tym sezonie patent na NMC Górnika Zabrze. Dzięki dzisiejszej wygranej goście przeskoczyli w tabeli gospodarzy.
Łukasz Laskowski/Press Focus
Dzisiejsze spotkanie było niezwykle istotne dla układu tabeli. Zabrzanie mieli tylko dwa punkty przewagi nad opolanami, co oznaczało, że w razie zwycięstwa NMC Górnik mógł odskoczyć na bezpieczną przewagę. Gdyby jednak górą z pojedynku wyszli goście - to oni awansowaliby na trzecie miejsce w tabeli grupy pomarańczowej.

Wydawać by się mogło, że stawka meczu spowoduje nieco zachowawczą grę i uważną grę w obronie, a było... zupełnie odwrotnie! Obie drużyny ruszyły do ataku i wymieniały ciosy, pozostawiając w defensywie sporo miejsca rywalom, bramkarze praktycznie nie odbijali piłek. Trener Ryszard Skutnik zareagował już po pięciu minutach i przy stanie 4:4 zdjął Sebastiana Kickiego, a między słupki posłał Martina Galię.

Trener gości wytrzymał ciśnienie i cały czas w bramce stał Adam Malcher - i opłaciło się. W drugim kwadransie gry reprezentacyjny bramkarz zaczął zatrzymywać  zabrzan. Jedynym zawodnikiem, który potrafił wygrywać pojedynki z Malcherem był jego kolega z kadry - Marek Daćko. Mimo że w pierwszej połowie obrotowy rzucił celnie aż pięć razy, to jednak goście z Opola zdołali odrobić dwubramkową stratę (13:11, 14:12) i na przerwę obie drużyny schodziły przy remisie po 16.

Trener NMC Górnika znów zmienił bramkarza - na drugą połowę wyszedł Mateusz Kornecki. On również nie dorównał Malcherowi, który utrzymywał skuteczność interwencji z końcówki pierwszej części. Gra Górnika w ataku wyglądała coraz gorzej, w dodatku gospodarze łapali sporo kar - gdy na dwie minuty musieli zejść Michał Adamuszek i Adrian Niedośpiał, opolanie objęli prowadzenie 25:22.

W bramce zabrzan ponownie pojawił się Galia. Czech zaczął odbijać piłki, a także zanotował niezwykle istotną asystę - rzutem przez całe boisko podał do Daćki, którego uprzedzić chciał Malcher - bramkarz Gwardii zaryzykował, wyszedł z bramki, ale lekko pchnął zawodnika gospodarzy, który utrzymał się na nogach i rzucił na 23:25. Sędziowie po krótkiej konsultacji ukarali Malchera czerwoną kartką.

Wydawało się, że dzięki temu wydarzeniu gospodarze będą mieć ułatwione zadanie i szybko odrobią straty. Tak się jednak nie stało - "Trójkolorowi" marnowali sytuacje w ataku, a w bramce Malchera godnie zastąpił Damian Zając. Kluczowy moment był przy stanie 30:31 - Galia obronił rzut Antoniego Łangowskiego, jednak sędziowie dopatrzyli się przewinienia Adamuszka. Jako że była to trzecia kara tego zawodnika, to musiał on opuścić boisko. Była to dosyć kontrowersyjna sytuacja, która zaważyła na wyniku - zamiast szansy na doprowadzenie do remisu, po chwili była kolejna bramka dla gości.

Gwardia odniosła niezwykle ważne zwycięstwo i teraz to ona zajmuje trzecie miejsce w grupie pomarańczowej. Ma punkt przewagi nad NMC Górnikiem, który we wtorek jedzie do Kielc na spotkanie z Vive Tauronem. Tam o zdobycz będzie jeszcze trudniej niż dzisiaj...

NMC Górnik Zabrze - Gwardia Opole 30:32 (16:16)

Górnik: Galia, Kicki, Kornecki 1 - Adamuszek 5, Buszkow, Daćko 7, Gliński 4, Gromyko, Kryński 2, Niedośpiał, Sluijters 5, Tatarincew, Tomczak 6.
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również