Szalona połówka. "Czerwona latarnia" postawiła się Górnikowi

31.03.2018
To był bardzo dobry mecz do oglądania. O ile w pierwszej połowie piłkarze Górnika Zabrze i Sandecji Nowy Sącz nie strzelili ani jednej bramki, tak po przerwie padły aż cztery gole - po dwa dla każdej z ekip.
Norbert Barczyk/Press Focus
Sparing z Hajdukiem Split okazał się przepustką do wyjściowego składu dla dwóch zawodników Górnika Zabrze - Daniela Liszki i Wojciecha Pawłowskiego. Warto podkreślić, że w meczowej "18" znalazło się aż ośmiu młodzieżowców - czterech z nich zaczęło spotkanie w "11". Byli w niej Maciej Ambrosiewicz, Szymon Żurkowski i Damian Kądzior, którzy ostatnio leczyli urazy.

Sandecja, grająca trójką środkowych obrońców, od początku była nastawiona na bronienie - i co ważne, robiła to dobrze. Goście wręcz postawili mur i odcięli zabrzan od możliwości skutecznego dośrodkowania piłki w pole karne. Górnik przeważał, stwarzał wiele okazji, ale nie wykorzystywał ich - chociaż raz piłka wpadła do bramki. Igor Angulo po wrzutce Kądziora uderzył ręką i po analizie video Szymon Marciniak nie uznał trafienia. Co ważne, napastnik otrzymał za to zagranie żółtą kartkę, co oznacza, że w spotkaniu z Lechem Poznań nie będzie mógł zagrać.

Hiszpan przed przerwą miał najwięcej okazji do strzelenia gola - próbował głową, nogą, ale przeważnie jego próby były niecelne. Dwa razy świetnie do Angulo zagrywał Łukasz Wolsztyński. Za pierwszym razem efektownym wślizgiem napastnika zatrzymał Dawid Szufryn, a za drugim zawodnik Górnika nieznacznie się pomylił. Sandecja głównie się broniła, ale też miała swoje okazje - po rzucie rożnym głową obok bramki uderzył Aleksandr Kolew, kilka razy strzelał Filip Piszczek, ale za słabo, by zaskoczyć Pawłowskiego.

Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Górnik miał przewgę, ale... gola strzeliła Sandecja - i to po jakiej akcji! Efektowny rajd lewą stroną przeprowaził Pawło Ksionz, który sprzed linii końcowej zagrał o  Wojciecha Trochima, który z niewielkiej odległości wpakował piłkę do siatki. Dzięki temu gości mogli już na dobre cofnąć się i skupić na kontrach. Zabrzanie raz za razem bili głową w mur i marnowali kolejne okazje. Bardzo blisko gola był Kądzior, który w ciągu kilku minut dwa razy wykonywał rzut wolny sprzed pola karnego. Za pierwszym razem trafił w słupek, a za drugim uderzył tuż obok celu.

Trudno było pokonać niezwykle szczelną defensywę Sandecji i trzeba było liczyć na jakiś błąd rywali - i w końcu popełnił go Alexandru Benga, który w polu karnym nieprzepisowo zatrzymał Daniego Suareza, przez co Marciniak podyktował rzut karny. Mimo że Angulo już kilka karnych zmarnował, to jednak napastnik pewnie podszedł do piłki i równie pewnie ją skierował do siatki. Podbudowani zabrzanie chwilę później wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się ten, który chwilę wcześniej wywalczył "11".

Górnik jednak nie dowiózł powadzenia do końca - zaledwie kilka minut po trafieniu Suareza z prawej strony Jakub Bartosz zagrał do Kolewa, który strzałem z pola karnego doprowadził do wyrównania. Mimo starań obu ekip, więcej goli już nie było. Podział punktów tak naprawdę nie zadowala żadnej z drużyn.

Zaznaczyć trzeba, że Angulo może nie być jedynym zawodnikiem, którego zabraknie w Poznaniu. Zaledwie kwadrans na boisku przebywał Michał Koj, który z powodu uraz mięśnia nie był w stanie o własnych siłach opuścić murawę. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy na noszach zniesiony został także Wolsztyński...

Górnik Zabrze - Sandecja Nowy Sącz 2:2 (0:0)
0:1 - Trochim, 56'
1:1 - Angulo, 75' (rzut karny)
2:1 - Suarez, 79'
2:2 - Kolew, 82'

Górnik: Pawłowski - Ambrosiewicz (62' Urynowicz), Wieteska, Bochniewicz, Koj (17' Gryszkiewicz) - Liszka, Matuszek, Żurkowski, Kądzior - Ł. Wolsztyński (46' Suarez), Angulo. Trener: Marcin Brosz.

Sandecja: Gliwa - Bartosz, Benga, Kraczunow, Szufryn, Mraz - Kasprzak, Grić (46' Trochim), Ksionz (84' Sovsić), Piszczek, Kolew. Trener: Kazimierz Moskal.

Żółte kartki: Angulo - Benga.
Sędziował Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 13 101.
autor: AW

Przeczytaj również