Sylwester czasem podsumowań. Przebojowych!

31.12.2017
Sylwester jest dniem wielu szalonych zabaw oraz pewnych podsumowań. Tak jak w zeszłym roku, postanowiliśmy spojrzeć na piłkarskie sprawy nieco z przymrużeniem oka i sporządzić nowy ranking śląskich, piłkarskich szlagierów. Które utwory warto zadedykować naszym zespołom, ale także niektórym trenerom i zawodnikom?
 
Norbert Barczyk/Pressfocus
GKS Jastrzębie – Doniu „Czuje, że wygrywam” - imprezy nie sposób nie zacząć od jednego ze sztandarowych przebojów nurtu hip-hopolo, który podbijał listy przebojów na początku XXI w. Utwory z tego gatunku miały być dla słuchacza lekkie, łatwe i przyjemne, jednak obecnie większość z nich budzi pewne politowanie i niestrawność. Mimo tego fragment z piosenki Donia:
 
„To jest dzień kiedy czuję, że wygrywam
I że spełnia się ten jeden sen
Jestem jak nieuchwytny cel” - idealnie oddaje poczynania rewelacyjnego klubu z Jastrzębia-Zdroju. Rok temu zawodnicy trenera Jarosława Skrobacza mogli cieszyć się z awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski oraz z pozycji lidera w swojej grupie trzecioligowej, a obecnie dzierżą pierwszą pozycje już na wyższym szczeblu. Dość powiedzieć, że w mijającym roku jastrzębianie przegrali zaledwie pięć spotkań ligowych (licząc rozgrywki drugiej i trzeciej ligi), w dodatku ani na moment nie opuścili pozycji, dających awans wyżej. Choć trener Skrobacz stara się za wszelką cenę unikać zapewnień, związanych z walką o Nice 1. Ligę, na ten moment jego zawodnicy mają aż 9 punktów przewagi nad miejscem barażowym. Oczywiście, łatwo jest taką przewagę stracić, jednak u zawodników beniaminka, jeżeli chodzi o umiejętności oraz atmosferę, wszystko jest w jak najlepszym porządku.

 
Mirosław Smyła (Odra Opole)  – Sobota „Z buta wjeżdżam” - chyba nie było w tym sezonie szkoleniowca w pierwszej lidze, na którego wylano takie wiadro hejtu przed rozpoczęciem rozgrywek. Kibice zespołu z Opola byli zszokowani bowiem decyzją działaczy ich ulubionej drużyny, bowiem ci postanowili zrezygnować z usług Jana Furlepy, który w ciągu półtorarocznej pracy w Odrze wywalczył dwa awanse - najpierw z III do II ligi, a w zeszłym sezonie na zaplecze ekstraklasy. Zasłużonego szkoleniowca zastąpiono z kolei Smyłą, nie mającego wcześniej dobrej passy z powodu słabych wyników w Rozwoju Katowice. Mimo wszystkich negatywnych opinii 48-latek zabrał się spokojnie do pracy, osiągając z drużyną takie wyniki, o których jeszcze lat wcześniej można było tylko pomarzyć. Na ten moment opolanie znajdują się na bardzo wysokim drugim miejscu w tabeli, aktualnie promującym Marcina Wodeckiego i spółkę do LOTTO Ekstraklasy. Choć styl gry Odry może nie powala swoją efektownością (pięć z dziesięciu meczów wygrała w stosunku 1:0), jest pragmatyczny, efektywny i dzięki temu właściwie Odra jest tu gdzie jest. 


 
Górnik Zabrze – Bracia „To jest mój dzień” - to że mijający rok był udany dla Górnika Zabrze, to jakby nic nie powiedzieć. Choć jeszcze w kwietniu zabrzanie potrafili przegrać mecz z pierwszoligowym outsiderem z Kluczborka, a jego szanse na awans oceniano na ok. 0,02%, zdołał awansować do Ekstraklasy i zrobić w niej niemało szumu. Swoje momenty chwały mają obecnie tacy zawodnicy jak Igor Angulo, Szymon Żurkowski i Rafał Kurzawa, a piłkarskich eksperci jasno twierdzą, że zabrzanie prezentują aktualnie najciekawszy futbol w naszej lidze. Na tym pięknie zdobionym szkle co prawda pojawiła się ostatnio rysa (w postaci klęski u siebie z Cracovią 0:4), jednak strata Górnika do lidera z Warszawy wynosi zaledwie 2 punkty i jeżeli w klubie nie dojdzie do wyprzedaży kluczowych zawodników, walka o mistrza zapowiada się pasjonująco. Czy pierwsze miejsce dla Górnika na zakończenie sezonu wydaje się być realne? Przy Roosevelta w tym roku zdążyli już udowodnić, że niemożliwe nie istnieje.

 
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Maanam „Raz dwa raz dwa” - z niemałą zazdrością na poczynania Górnika spoglądają pod Klimczokiem, gdyż wymarzony przez "Górali” powrót do Ekstraklasy najprawdopodobniej znowu się nie ziści. Co prawda Podbeskidzie w tabeli, obejmującej cały 2017 rok, zajmuje wysokie czwarte miejsce, jednak nikt specjalnie w Bielsku nie będzie się tym szczycił. Ostatnie 12 miesięcy w Bielsku-Białej wyglądało jak sinusoidalne pasmo małych sukcesów oraz nieco większych wtop. Sporo Podbeskidziu mogą zawdzięczać Robert Gumny i Paweł Tomczyk, którzy bardzo rozwinęli się poprzez pobyt w Bielsku i obecnie stanowią o sile polskiej młodzieżówki. Na plus zdążyli się wyróżnić także m.in. Łukasz Sierpina (aktualnie jeden z najlepszych skrzydłowych na zapleczu Ekstraklasy), bramkarze oraz niektórzy obrońcy. Całość jednak po pierwszoligowej jesieni wypada bardzo blado, a mając na uwadze jeszcze zamieszanie z trenerem Janem Kocianem otrzymujemy „falowanie i spadanie” niczym na rollercoasterze, z którego „Górale” chcieliby jak najszybciej wysiąść. 

 
Marcin Radzewicz (GKS Tychy) – Sarah Brightman, Andrea Bocelli „Time to say goodbye” - w piłce nożnej ostatni dzień roku może służyć jako okres zakończenia obowiązującego kontraktu zawodnika z klubem. Dokładnie dziś kończy się umowa Marcina Radzewicza z tyskim GKS-em i wiadomo już, że nie zostanie ona przedłużona. Tym samym rudowłosy pomocnik opuszcza klub po 3,5 roku gry, zamykając swój bilans gier na 115 występach, 8 bramkach i 15 asystach. W minionej rundzie jesiennej 37-latek pojawił się na placu gry w 15 meczach, a w rankingu InStat na najlepszego lewego pomocnika ligi zajął 30. miejsce. Na pozycję tą złożyło się m.in. 66% celnych podań, 30% wygranych pojedynków w ataku oraz 47% udanych zwodów. Kibice GKS-u z pewnością zdążą jeszcze zatęsknić za doświadczonym pomocnikiem, bowiem swoim uporem i zaangażowaniem byłby w stanie obdzielić kilku następnych zawodników. 
 

 
Adam Nocoń, Piotr Mandrysz, Waldemar Fornalik - Anna Jantar „Najtrudniejszy pierwszy krok” - co łączy trójkę szkoleniowców, prowadzących odpowiednio Podbeskidzie, GKS Katowice i Piasta Gliwice? Fakt, że w swoim debiucie w nowym klubie zanotowali porażkę, zazwyczaj dosyć bolesną. Zdecydowanie najgorsze wejście do drużyny zanotował pierwszy z wymienionych szkoleniowców, bowiem zaledwie 2 dni po objęciu „Górali” Nocoń musiał przełknąć gorzką pigułkę w Chojnicach. Jego nowi podopieczni gładko ulegli miejscowej Chojniczance 0:4, tracąc wszystkie bramki w pierwszej połowie spotkania. Wymierny wpływ na wynik meczu miała jednak czerwona kartka, którą po kwadransie gry zobaczył obrońca bielszczan, Marcin Sierczyński. Pozostali trenerzy zanotowali bolesne wpadki, ale już na własnych stadionach. Mandrysz i jego GieKSa na inauguracje ligi ulegli Pogoni Siedlce 1:2, natomiast Fornalik wraz z zawodnikami Piasta przegrał po fatalnym meczu z Arką Gdynia 0:1. Trójkę wspomnianych trenerów łączy jednak nie tylko porażka w pierwszym meczu, ale także udana odbudowa zespołu po początkowych wpadkach. W końcu dzięki fantastycznej końcówce jesieni GKS awansował do górnej połowy tabeli, „Górale” przestali tracić bramki seriami, natomiast Piast co prawda nie wykaraskał się ze strefy spadkowej, ale zaczął prezentować znacznie lepszy styl gry.

Kamil Jadach (GKS Jastrzębie) - Lech Makowiecki „Zostaje” - sporo list przebojów wyróżnia się skrajnością znajdujących się w niej piosenek. Pomiędzy rapem, popem oraz legendarnymi utworami z lat 80. nie mogło zabraknąć piosenki.. patriotycznej, której tekst idealnie odpowiada karierze Kamila Jadacha.
 
Ja tu zostaję!
Obchodzi mnie, co będzie dalej...     
 
Ja tu zostaję!
Nie dla pieniędzy i zaszczytów...
 
Ja tu zostaję!
Wytrwam gdy inni się poddali...
 
Mimo zaledwie 27 lat na karku, pomocnika śmiało można uznać za legendę GKS-u Jastrzębie. Jadach reprezentuje jego barwy od początku swojej seniorskiej i pozostał w nim mimo wielu ofert z klubów wyższego szczebla, a także pomimo sporych problemów finansowych i organizacyjnych w GKS-ie. Aktualnie zawodnik ten dzierży w zespole opaskę kapitańską, a w taktyce trenera Skrobacza pełni kluczową rolę. W 19 spotkaniach Jadach aż siedmiokrotnie wpisał się na listę strzelców, a każdy drugoligowy mecz rozpoczynał w pierwszym składzie. W obecnych czasach takiego piłkarza to ze świecą szukać.

 
Bytomski Sport – Boys „Przypomnij Mi”  - w naszym podsumowaniu musiała zostać uwzględniona piosenka z nurtu disco-polo, bo w końcu co to za impreza bez polskiej muzyki tanecznej? Kibice Polonii Bytom (a obecnie Bytomskiego Sportu) zapewne chcą sobie przypominać jak smakuje szczęście i dobrobyt, bowiem blisko 7 lat temu ich ulubiony zespół był w stanie zająć 7. miejsce w Ekstraklasie, a także wygrać w lidze z np. Legią Warszawa. Obecnie przyszłość bytomskiej piłki ponownie stoi pod znakiem zapytania, bowiem Rada Miejska podjęła decyzje, że wraz z dniem 30 czerwca spółka Bytomski Sport ma zostać rozwiązana (więcej informacji na ten temat w tym miejscu). Czy zatem w przyszłym roku będziemy mogli w naszym podsumowaniu umieścić jeszcze bytomski zespół? Czas pokaże.


autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również