Świerczok strzela, GKS bliski utrzymania

25.05.2017
Dzięki dzisiejszej wygranej tyszanie mogą już nieco odetchnąć. Na dwie kolejki przed końcem mają 5 punktów przewagi nad Wisła Puławy. Po raz kolejny wygraną zapewnia znakomity duet Grzeszczyk - Świerczok.
Łukasz Sobala/PressFocus
Po raz pierwszy od wielu tygodni piłkarze na Stadionie Miejskim Tychy grać mogli na doskonałej murawie. Kilka dni temu zakończył się proces wymiany nawierzchni. Dziś piłkarze już nie mogli swoich niedokładności tłumaczyć nierówną murawą.

W porównaniu do poprzedniego meczu trener Szatałow dokonał tylko jednej zmiany w wyjściowym składzie: kontuzjowanego Machovca zastąpił Maciej Mańka. Sporo zmienił natomiast trener gości: miejsca w składzie stracili Penkovec, Hiszpański, Patejuk oraz Szczotka. W ich miejsce wskoczyli Witan, Sedlewski, Głaz oraz Konrad Nowak.

Początek meczu był dość niemrawy. Nie można powiedzieć, że stawka spotkania sparaliżowała piłkarzy, ale z pewnością wprowadziła w ich poczynania sporo nerwowości. Najlepszym tego przykładem była sytuacja z 9 minuty, kiedy to w dogodnej sytuacji znalazł się Jakub Kowalski, który powinien uderzać z 7 metrów, ale zbyt długo zwlekał i obrońcy zdołali wybić mu piłkę. Pierwszy celny strzał zobaczyliśmy chwilę później, kiedy to na uderzenie z dystansu zdecydował się Grzeszczyk, ale z tym strzałem bez problemu poradził sobie Witan. Ciekawiej zrobiło się w ostatnim kwadransie. Groźnie uderzał Świerczok, swoją sytuację miał także Smektała, ale oba te uderzenia były niecelne. W 39 minucie Wisła miała najlepszą okazję do objęcia prowadzenia. W ekwilibrystyczny sposób strzał z 5 metrów oddawał Konrad Nowak, ale świetnym refleksem popisał się Paweł Florek. Minutę później tyszanie przeprowadzili fantastyczną akcję, po której objęli prowadzenie. Na własnej połowie piłkę Smektale odebrał Mańka, zagrał do Grzeszczyka, ten "puścił" lewą stroną Radzewicza, a "Radza" posłał płaskie dośrodkowanie w pole karne, które pięknym strzałem lewą nogą na bramkę zamienił Jakub Świerczok.

Na drugą połowę goście wyszli z założeniem, by jak najszybciej odrobić straty, ale grali nerwowo i niedokładnie. To była woda na młyn dla gospodarzy, którzy mieli zdecydowanie więcej miejsca na połowie Wisły. W 56 minucie byli nawet bliscy podwyższenia prowadzenie. Grzeszczyk z rzutu rożnego posłał świetną piłkę do Mańki, który uderzył z powietrza, ale piłka poszybowała kilka centymetrów nad poprzeczką. Od tego momentu na boisku było już zdecydowanie spokojniej. Głównie dzięki temu, że tyszanie grali bardzo mądrze. Bronili się większą ilością graczy, ale nie stali we własnym polu karnym oglądając się na rywali, ale raczej starali się jak najczęściej przebywać z piłką na połowie gości. Ta taktyka okazała się bardzo skuteczna, gdyż piłkarze z Puław nie byli w stanie zagrozić bramce Florka. W 89 minucie meczu tyszanie przypieczętowali zwycięstwo po fantastycznej akcji Grzeszczyka, który wpadł w pole karne, zwiódł obrońców i bramkarza, po czym zagrał do Świerczoka, który z 2 metrów wpakował piłkę do pustej bramki. Współpraca tej dwójki układa się w tym roku wysmienicie i to głównie dzięki ich postawie GKS jest dziś już praktycznie pewny utrzymania w Nice 1 lidze.

GKS Tychy - Wisła Puławy 2:0 (1:0)

1:0 Świerczok, 40 min.
2:0 Świerczok, 89 min.

GKS: Florek - Grzybek, Boczek, Tanzyna, Mańka - Kowalski (90' Bukowiec), Pruchnik (60' Gancarczyk), Mączyński, Grzeszczyk, Radzewicz (82' Szywacz) - Świerczok

Wisła: Witan - Sedlewski, Poznański, Żemło, Lytvyniuk - Maksymiuk (86' Szczotka), Głaz, Popiołek, Smektała (46' Patejuk), Pożak (66' Darmochwał) - K.Nowak

Żółte kartki: Boczek - Głaz, Żemło

 
źródło: SportSlaski.pl
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również