Stomil płaci Ruchowi za przyjazd. Leszczyński dorzuca punkcik!

24.04.2018
Stomil Olsztyn nie potrafił przygotować boiska przed pierwszym terminem meczu z chorzowskim Ruchem, musiał więc zapłacić "Niebieskim" za ponowny przyjazd do stolicy Warmii. O tym fakcie wiedzieliśmy jeszcze przed meczem, tymczasem w jego trakcie mały bonus 14-krotnym Mistrzom Polski dorzucił bramkarz gospodarzy.
Norbert Barczyk/PressFocus
Po koszmarnym jubileuszu trener Dariusz Fornalak zdecydował się na kilka zmian w swoim zespole. Na środek obrony pod nieobecność pauzującego za czerwoną kartkę Bartłomieja Kulejewskiego wrócił Bojan Marković. W wyjściowej jedenastce znalazło się również miejsce dla Kamila Słomy, Mateusza Zawala i Giacomo Mello. Na ławce usiedli za to Paweł Wojciechowski i Mateusz Bogusz.

Mimo zmian początek spotkania przypominał to, co działo się w kompromitującym meczu z Pogonią Siedlce, tyle że... Ruch gole dawał sobie wbijać szybciej niż w ubiegły piątek. Przypadkowy błąd defensywy "Niebieskich" sprawił, że piłka odbita od Grzegorza Lecha wpadła do siatki Libora Hrdlicki już w 9. minucie. Obrona chorzowian znów nie była monolitem, co w 21. minucie drugi raz wykorzystali gospodarze. Dośrodkowanie z rzutu rożnego celnym strzałem głową wykorzystał Adrian Karankiewicz i było 2:0. Na 6 minut przed przerwą mogło być jeszcze gorzej, ale tym razem piłka po uderzeniu Piotra Głowackiego poleciała tuż obok słupka bramki Ruchu.

"Niebiescy" wrócili do meczu tuż przed końcem pierwszej połowy. Strzałów z dystansu próbował Mello, ale tym który podał tlen swojej drużynie był Miłosz Przybecki. Sprawnie przeprowadzona kontrę zainicjował Brazylijczyk,  piłka zagrywana przez Kamila Słomę i Mateusza Hołownię trafiła pod nogi skrzydłowego, który pokonał Michała Leszczyńskiego.

Ruch po zmianie stron gonił wynik, bliski szczęścia był zwłaszcza Mello, bo po jego kolejnym już strzale z dalszej odległości sporo napocił się Leszczyński wybijając piłkę na róg. Do siatki - tyle że swojej - mógł trafić również Bojan Marković, ale i tym razem skończyło się stałym fragmentem gry. Gdy wydawało się, że rezultat w końcu uda się poprawić gospodarzom kuriozalny błąd popełnił wychodzący z bramki olsztynian Leszczyński. Nabił Mateusza Majewskiego na tyle pechowo, że piłka wpadła do jego bramki.

Wpadka golkipera Stomilu kosztowała olsztynian wygraną. Z niedosytem spotkanie kończyli jednak jedni i drudzy. Ruch też miał bowiem swoje okazje na przechylenie szali na własną korzyść. Remis sprawił tymczasem, że dystans do plasujących się na barażowym miejscu olsztynian wciąż wynosi cztery punkty. Na domiar złego poprzeczka przed podopiecznymi trenera Dariusza Fornalaka powędruje teraz w górę. Chorzowianie nie wykorzystali żadnego ze starć z bezpośrednimi rywalami w grze o utrzymanie, teraz będą wiec musieli punktować głównie w meczach przeciwko zespołom walczącym o awans do Ekstraklasy. I liga dla "Niebieskich" wciąż jest jednak jeszcze do uratowania!

Stomil Olsztyn - Ruch Chorzów 2:2 (2:1)
1:0 - Grzegorz Lech 9'
2:0 - Adrian Karankiewicz 21'
2:1 - Miłosz Przybecki 45'
2:2 - Mateusz Majewski 60'

Stomil: Leszczyński - Kuban, Baranowski, Sołowiej, Szywacz - Zając (57' Ziemann), Stromecki (83' Biedrzycki), Karankiewicz, Lech (73' Dani), Głowacki - Siemaszko. Trener: Kamil Kiereś.

Ruch: Hrdlicka - Kowalski, Marković, Kowalczyk, Hołownia - Przybecki, Zawal (76' Bogusz), Urbańczyk, Mello (71' Wojciechowski), Słoma - Majewski (90' Balicki). Trener: Dariusz Fornalak.

Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk)
Żółte kartki: Sołowiej (Stomil), Słoma (Ruch)
źródło: SportSlaski.pl/niebiescy.pl
autor: ŁM

Przeczytaj również