Smyła: Potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Proszę kibiców o cierpliwość

22.03.2009
GKS zremisował bezbramkowo z Zawiszą Bydgoszcz. Po dwóch spotkaniach rundy wiosennej tyszanie zgromadzili na swoim koncie zaledwie jeden punkt. Nie tak wyobrażano sobie początek wiosny w ekipie Mirosława Smyły.
Przed sezonem mówiono w Tychach o awansie. W trakcie rozgrywek musiano jednak zrewidować swoje aspiracje. W rundzie wiosennej GKS czeka batalia o utrzymanie w lidze. W minioną sobotę drużyna rozegrała trzeci mecz pod wodzą Mirosława Smyły. - Jesteśmy w trakcie budowy zespołu. Ktoś może powiedzieć, że za późno się za to wzięliśmy, ale w zimie przyszło kilku nowych zawodników i potrzebujemy czasu, by to wszystko zaskoczyło - tłumaczy opiekun ekipy z ulicy Edukacji.

Tyszanie zajmują obecnie 14. pozycję, która powoduje konieczność gry w barażach o utrzymanie. Spotkanie z Zawiszą było okazją, by dogonić bydgoszczan, a ci zajmują pierwszą bezpieczną lokatę w tabeli. - Do końca rozgrywek pozostało jeszcze sporo kolejek. Po meczu moi chłopcy siedzieli w szatni ze spuszczonymi głowami. Ja jednak kazałem podnieść im je do góry, bo skoro ja wierzę, że będzie dobrze, to oni też muszą - wyjaśnia Smyła.

Pozytywnym akcentem spotkania był powrót po kontuzji do gry Ziaji. Pomocnik GKS-u prezentował wysoką dyspozycję i dyrygował poczynaniami swoich kolegów w drugiej linii. - Ziaja zagrał bardzo dobre zawody. Musiałem go jednak zmienić, bo sam poprosił o to. Widać było, że brakowało mu już sił, ale po takiej przerwie jest to normalna sprawa - mówi trener tyszan. - Czekamy jeszcze na powrót Ambroziaka i to da nam jeszcze większe pole manewru. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by to zaczęło funkcjonować tak jak sobie wyobrażamy. Proszę kibiców o cierpliwość - kończy szkoleniowiec.
autor: Tomasz Mucha

Przeczytaj również