Siatkarskie emocje wróciły do "Spodka". GieKSa walcząca do końca!

17.01.2017
Takie mecze chce się oglądać! GKS Katowice - w swoim powrocie do "Spodka" - pokonał po tie-breaku Lotos Trefl Gdańsk.
Łukasz Laskowski/Press Focus
GKS Katowice na co dzień swoje mecze gra w Szopienicach. Hala ta zdecydowanie ustępuje "Spodkowi", który jest większy, ma łatwiejszy dojazd - no i posiada wspaniałą, siatkarską historię. Dla GieKSy było to drugie spotkanie w tym sezonie, rozgrywane w tym obiekcie - pierwsze, w październiku, zakończyło się porażką z niżej notowanym rywalem, Effectorem Kielce. Co prawda teraz przyjechał przeciwnik będący w tabeli przed katowiczanami, ale nie było tajemnicą, że problemy zdrowotne miało dwóch przyjmujących Lotosu Trefla Gdańsk - Miłosz Hebda i Mateusz Mika. Ten pierwszy grał tylko przez 1,5 seta, a drugi - nie wszedł w ogóle na parkiet.

Po pierwszych dwóch setach wydawało się, że dojdzie do powtórki niespodzianki z pierwszej rundy, gdy GieKSa pokonała gdańszczan na wyjeździe w trzech setach. Gospodarze - wspierani przez około 3 tysiące widzów - zwłaszcza drugą partię, rozegrali koncertowo, wygrywając ją do 13. Trzecia cześć rozpoczęła się od prowadzenia śląskiej drużyny 4:1 i... nagle gra stanęła.

Podopieczni trenera Piotra Gruszki zaczęli popełniać błędy i oddali prowadzenie rywalowi (5:6), który przewagę już tylko powiększał. W siatkówce często bywa tak, że trzeci set bywa przełomowy - tak też było dzisiaj. W czwartym secie gospodarze ustępowali gościom w każdym elemencie gry i wysoko przegrali, przez co o wygranej musiał przesądzić tie-break.

Decydującego seta lepiej rozpoczęli goście, którzy po ataku Szymona Jakubiszaka i bloku na Rafale Sobańskim objęli prowadzenie 2:0. GKS nie dał jednak odjechać rywalowi i po asie serwisowym Serhieja Kapelusa doprowadził do remisu 5:5, a po dobrym rozegraniu Marco Falaschi'ego i ataku Karola Butryna GieKSa objęła prowadzenie 7:6. Na zmianie stron gospodarze prowadzili 8:7.

Po zmianie stron gdańszczanie zdobyli trzy punkty z rzędu, jednak gospodarze w porę się obudzili i doszli gdańszczan. W decydującym momencie GieKSa zaczęła dobrze grać blokiem - gdy Kapelus zatrzymał Jakubiszaka zrobiło się 12:11, a gdy zablokowany został Damian Schulz, zespół z Katowic miał pierwszą piłkę meczową (14:12) - zmarnował ją jednak Butryn, który zaserwował w aut. Drugą wykorzystał już - atakiem po bloku - Kapelus, który został MVP spotkania.

Dzięki tej wygranej katowiczanie mają na koncie 23 punkty i dalej plasują się na dziewiątym miejscu. Kolejne spotkanie GKS również rozegra w "Spodku" - w najbliższy poniedziałek zmierzy się z BBTS-em Bielsko-Biała.

GKS Katowice - Lotos Trefl Gdańsk 3:2 (25:22, 25:13, 20:25, 16:25, 15:13)

GKS: Falaschi, Kapelus, Pietraszko, Butryn, Sobański, Krulicki, Stańczak (libero) oraz Stelmach, Kalembka, Błoński, Mariański (libero) Van Walle, Fijałek.

Lotos: Masny, Hebda, Gawryszewski, Schulz, Pietruczuk, Paszycki, Gacek (libero) oraz Stępień, Romać, Jakubiszak, Grzyb, Niemiec.
 
źródło: SportSlaski.pl

Przeczytaj również