Sensacja! GKS rozbity przez Raków! Ekstraklasa nie dla Tychów

14.05.2018
Tego chyba nikt się nie spodziewał. GKS do dziś grał pewnie, odpowiedzialnie i skutecznie. Dziś jednak był bezradny wobec świetnie dysponowanej ekipy Rakowa, która wybiła gospodarzom z głowy marzenia o Ekstraklasie.
Łukasz Sobala/PressFocus
Piłkarze obydwu zespołów wychodzili na boisko ze świadomością, że tylko wygrana daje im możliwość pozostania w walce o awans do Ekstraklasy. Presję związana ze stawka spotkania było widać szczególnie po piłkarzach GKS-u, którzy grali dość nerwowo i mieli problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy, a gdy już się udawało, to nadziewali się na kontrę Rakowa. Tak było właśnie w 13 minucie, gdy po rzucie rożnym dla tyszan, goście wyszli z szybkim atakiem, po którym w sytuacji sam na sam znalazł się Radwański, ale w ostatniej chwili fantastyczną interwencją powstrzymał go Grzybek. 5 minut później Raków w końcu dopiął swego. Piłkarze Marka Papszuna długo wymieniali piłkę na połowie GKS-u, a gdy ta trafiła do Formelli, ten długo się nie namyślając uderzył w krótki róg bramki Jałochy i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Goście nie mieli zamiaru poprzestawać na jednobramkowym prowadzeniu. Zdobyty gol tylko dodał im animuszu, a ich ataki stawały się z minuty na minutę coraz groźniejsze. W 28 minucie Formella wykorzystał zawahanie Abramowicza i odebrał mu piłkę, po czym dośrodkował na 6 metr, a tam Karol Mondek precyzyjnym strzałem głową skierował piłkę tuz przy prawym słupku bramki Jałochy, nie dając mu szans na skuteczna interwencję. Chwile później oglądaliśmy kolejny błyskawiczny kontratak częstochowian. Malinowski po rajdzie lewą stroną zagrał do Formelli, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Jałochą. W 40 minucie było już. Sprytnie rozegrany rzut wolny na 40 metrze kompletnie zaskoczył tyska defensywę, która tylko przyglądała się jak Radwański posyła piłkę obok bezradnego Jałochy.

Na druga połowę tyszanie wyszli bardzo ofensywnie usposobieni. Cóż jednak z tego skoro Raków był na to przygotowany i raz po raz wyprowadzał groźne kontry. W 51 minucie powinno być już 0:4, ale po dośrodkowaniu Formelli z rzutu wolnego fatalnie przestrzelił Radwański, który będąc 2 metry od bramki uderzył głową nad poprzeczką. Chwilę później po raz kolejny w tym meczu bez problemu Formella ograł Abramowicza, ale tym razem od utraty gola ofiarną interwencją swój zespół uratował Jałocha. Raków miał jeszcze kilka bardzo dogodnych sytuacji, ale w drugiej połowie goście nie byli już tak skuteczni jak w pierwszej odsłonie.

Piłkarzom Ryszarda Tarasiewicza z pewnością nie można odmówić zaangażowania, bo do końca walczyli o odwrócenie losów spotkania. Raków jednak był perfekcyjnie zorganizowany w defensywie, a w poczynaniach Trójkolorowych sporo było nerwowości i niedokładności. To wszystko sprawiało, że tyszanie nie byli w stanie pokonać ekipy z Częstochowy, która dzięki dzisiejszej wygranej doskakuje do czołówki Nice 1 ligi.

GKS Tychy - Raków Częstochowa 0:3 (0:3)

0:1 Formella, 18 min.
0:2 Mondek, 28 min.
0:3 Radwański, 40 min.

GKS: Jałocha - Grzybek, Biernat, Tanżyna, Abramowicz (58' Fidziukiewicz)- Mańka, Daniel, Bernhardt (88' Biegański), Grzeszczyk, Kaczmarczyk (84' Piątek) - Zapolnik

Raków: Lis - Rachmanow, Niewulis, Góra - Mondek, Łabojko, Sapała, Formella (80' Figiel), Radwański, Malinowski (88' Kościelny) - Embalo (63' Czerkas)

Żółte kartki: Daniel, Bernhardt, Tanżyna, Grzeszczyk, Mańka - Formella, Rachmanow
Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin)
Widzów: 5019
źródło: SportSlaski.pl
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również