"Sami nie wiemy czy gramy u siebie, czy na neutralnym stadionie"

02.03.2015
Przeciągająca się w nieskończoność budowa stadionu w Zabrzu przeszkadza piłkarzom, którym brakuje gorącej atmosfery i głośnego dopingu, z jakiego słyną kibice Górnika.
Rafał Rusek/Pressfocus
Efektowne bramki, dobre tempo, zmieniający się co chwila wynik - jakże pięknie wyglądałby sobotni mecz Górnika Zabrze ze Śląskiem Wrocław, gdyby na trybunach mogło zasiąść ponad 20 tysięcy fanów. Wypełniony stadion to jedyny element, którego brakowało do pełni szczęścia.

- Czekamy z niecierpliwością na stadion. Na pewno brakuje nam "Torcidy", która by nas niosła. Nie chcemy się tłumaczyć, ale po części te słabe wyniki u siebie mogą być spowodowane tym. Sami nie wiemy czy gramy u siebie, czy na neutralnym stadionie - przyznał po meczu Mariusz Magiera.

Wiadomo, że do końca tego sezonu piłkarze Górnika są skazani na wsparcie jedynie trzech tysięcy ludzi. jak będzie w przyszłych rozgrywkach? Jedno jest pewne - mecze będzie mogło oglądać więcej kibiców bowiem zwiększa się minimalna dopuszczalna pojemność.

Władze Górnika już jakiś czas temu sygnalizowały pomysł, by otworzyć chociaż jedną trybunę, aby mecze mogło oglądać wymagane 4,5 tysiąca ludzi. Jeśli ten plan nie zostanie zrealizowany - będzie trzeba wynająć inny obiekt. W grę wchodzi m.in. stadion przy Bukowej, który wczoraj był wizytowany przez przedstawicieli zabrzańskiego klubu. By móc grać w Katowicach, trzeba by poczynić pewne inwestycje, więc w grę może też wchodzić... obiekt w Bielsku-Białej.
 
autor: Adrian Waloszczyk

Przeczytaj również