Rzucic to wszystko i wyjechać w... Puszczę

23.09.2018
Bez przełomu, bez rewolucji, bez optymistycznych akcentów. GKS Katowice po rozstaniu z trenerem Jackiem Paszulewiczem wciąż prezentuje się na boisku koszmarnie. Punkt wywalczony z Puszczą Niepołomice nastrojów i wrażeń wśród kibiców z Bukowej absolutnie nie poprawia, a pasmo rozczarowań zdaje się nie mieć w tym przypadku końca...
Rafał Rusek/PressFocus
Ci, którzy po cichu liczyli na przełom w grze ekipy z Katowic rozczarowali się już w pierwszych fragmentach spotkania. Od samego początku to przyjezdni wyglądali bowiem na zespoł, którzy z dużą konsekwencją i pewnością siebie realizuje przedmeczowe założenia. Gracze Puszczy stawiali na kontrataki i polowali na ciekawie rozgrywane później stałe fragmenty gry. Jeden z nich mógł dać im prowadzenie już na wstępie - po rzucie wolnym pozostawiony bez opieki Marcin Stefanik dostał piłkę w polu karnym, na szczęście dla katowiczan miał na tyle niewygodną pozycję do oddania strzału, że nie był w stanie pokonać Mariusza Pawełka.

Mizerii w wykonaniu podopiecznych trenera Jakuba Dziółki nie zmienił fakt, że już w 13. minucie objęli prowadzenie. Adrian Błąd pokonał Miłosza Mleczko z rzutu karnego, na którego swoim dość teatralnym upadkiem w starciu z dwójką obrońców rywala mocno popracował Bartosz Śpiączka. W żaden sposób nie poprawiło to jednak wrażenia, jakie zostawiał po sobie zespół z Bukowej. Na domiar złego już w 24. minucie w wyniku kontuzji boisko na noszach opuścił Arkadiusz Woźniak, zmieniony po chwili przez Damiana Michalika.

Podopieczni trenera Tomasza Tułacza doprowadzili do remisu niespełna kwadrans po stracie gola. Piłkę wrzuconą z... autu dostał pozostawiony bez jakiejkolwiek opieki Hubert Tomalski, który uderzeniem z kilku metrów nie dał szans na interwencję Mariuszowi Pawełkowi. Goście przed przerwą mogli nawet objąć prowadzenie. Po kolejnym z rzutów wolnych defensorzy GKS-u nie potrafili skutecznie pozbyć się piłki ze swojego pola karnego, ta trafiła w końcu do Stefanika, który przegrał swój pojedynek z w porę wychodzącym z bramki Pawełkiem.

Druga połowa? Nie ma o czym pisać. Największą atrakcją dla zgromadzonej widowni było bowiem "uderzenie" Grzegorza Piesio, po którym piłka... wyleciała poza obekt przy Bukowej! Napastnik GKS-u odrobinę poprawił się w 70. minucie, gdy z ostrego kąta posłał futbolówkę tuż nad poprzeczką bramki gości. Jeśli mielibyśmy jednak doszukiwać się jakiejkolwiek konsekwencji u którejś z ekip, z pewnością prędzej znaleźlibyśmy ją w zespole z Niepołomic. Przyjezdni wciąż polowali na kontry i faule katowiczan, co jednak efektu w postaci drugiego trafienia im nie przyniosło.
 
Remis i kolejna strata punktów oznaczają, że "GieKSa" w tabeli grzęźnie w strefie spadkowej. Atmosfera na trybunach gęstnieje z kolejki na kolejkę. Spada za to frekwencja. Fanów, którzy wierzą w nagłą poprawę tego co prezentują zawodnicy Jakuba Dziółki z meczu na mecz jest coraz mniej...

GKS Katowice - Puszcza Niepołomice 1:1 (1:1)
1:0 - Adrian Bład 13'-k
1:1 - Hubert Tomalski 26'

GKS: Pawełek - Frańczak, Lisowski, Remisz, Puchacz - Błąd (73' Anon), Piesio, Poczobut, Kurowski, Woźniak (24. Michalik) - Śpiączka (75' Rumin). Trener: Jakub Dziółka.

Puszcza: Mleczko - Furtak, Czarny, Stawarczyk, Mikołajczyk - Szczepaniak (77' Ryndak), Stefanik, Uwakwe, Żytek - Drzazga (63' Orłowski), Tomalski. Trener: Tomasz Tułacz.

Sędzia: Mateusz Złotnicki (Lublin)
Żółte kartki: Frańczak, Poczobut, Puchacz (GKS), Uwakwe, Drzazga (Puszcza)
autor: ŁM

Przeczytaj również