Rekordu nie będzie, przełamania tyszan także. Małe śląskie derby na remis

11.04.2018
W swojej historii występów w pierwszej lidze piłkarze Podbeskidzia nigdy nie zachowali czystego konta sześć razy pod rząd. Wiadomo już, że takiego wyniku na razie nie osiągną, bowiem choć "Górale" w końcu zdobyli bramkę, to po raz pierwszy na wiosnę ją również stracili. Tym samym bielszczanie zremisowali 1:1 z GKS-em Tychy, który na zdobycie 3 punktów na wyjeździe czeka od 30 lipca. 
Łukasz Sobala/PressFocus
Po ostatnim meczu z Górnikiem Łęczna trener Adam Nocoń nie był zadowolony z poczynań ofensywnych piłkarzy zespołu i zastanawiał się, jak dobrze odpowiedzieć grą w ataku na świetną postawę defensywy. Szkoleniowiec Podbeskidzia postanowił dość szybko przejść od słów do czynów i po raz pierwszy od listopadowego meczu z Bytovią Bytów, zdecydował się na wystawienie w składzie dwóch napastników. Można stwierdzić, że roszada była spowodowana nie tylko całkowitym powrotem Pawła Tomczyka do zdrowia (popularny „Pawka” w dwóch ostatnich meczach wchodził na plac gry jedynie z ławki), ale także kontuzją mięśnia dwugłowego uda Adriana Rakowskiego. Z kolei Ryszard Tarasiewicz miał przed meczem w Bielsku spory problem, by zestawić linię defensywną. Za kartki pauzował bowiem podstawowi zawodnicy w jego talii - Mateusz Grzybek i Daniel Tanżyna, którzy wiosną nie opuścili jeszcze ani jednej minuty. W ich miejsce do składu wskoczyli Maciej Mańka i Łukasz Matusiak, natomiast do środka defensywy został przesunięty Łukasz Bogusławski.
 
Podobnie jak w piątkowym spotkaniu „Górale” szybko zdominowali przebieg rywalizacji, zaatakowali jako pierwsi i mogli objąć prowadzenie już w czwartej minucie. Bardzo aktywny od początku spotkania Miłosz Kozak oddał mocne uderzenie z okolic 16 metra, ale bardzo dobrze pomiędzy słupkami spisał się golkiper drużyny gości. Skrzydłowy Podbeskidzia ponownie dał o sobie znać dwanaście minut później, kiedy wraz z Pawłem Tomczykiem starał się zaskoczyć eksperymentalnie zestawioną defensywę GKS-u. Dobrą akcję wspomnianej dwójki mógł wykończyć Łukasz Hanzel, ale ten w dogodnej sytuacji spudłował.
 
Od tamtej próby tempo spotkania się wyrównało, a na murawie bielskiego stadionu oglądaliśmy widowisko, idealnie wpasowujące się w ramy „meczu walki”. Jeżeli już ktoś próbował swoich sił w ofensywie, byli to zawodnicy GKS-u, którzy w ciągu trzech minut dwukrotnie zmusili Leszczyńskiego do interwencji. Najpierw golkiper Podbeskidzia poradził sobie ze strzałem głową Zapolnika, a chwilę później wybił piłkę przed siebie po pięknym uderzeniu Vojtusa z okolic 30 metra.
 
Druga połowa, w której kibice liczyli na nieco więcej emocji, rozpoczęła się dla Podbeskidzia najlepiej jak mogła. Już w 50. minucie bardzo dobrą wrzutkę wykończył główką Valerijs Sabala, mający już tym samym na koncie osiem zdobytych goli w barwach „Górali”. Co ciekawe, wiosenne bramki Łotysza stanowią obecnie aż 75% zdobytych goli przez bielszczan od początku marca. Od pięćdziesiątej minuty spotkanie na nowo się rozkręciło, ale stroną dominującą wcale nie byli walczący o odrobienie strat tyszanie. Piłkarze Podbeskidzia przynajmniej dwukrotnie stanęli przed szansą podwyższenia swojego prowadzenia, ale przy finalizacji akcji Sierpiny i Sabali brakowało jednak skuteczności.  Zawodnicy GKS-u, gdy już dali się wyszumieć bielszczanom, bezwzględnie wykorzystali jedną z niewielu stworzonych przez siebie okazji. Do piłki, zaadresowanej z rzutu wolnego, najwyżej wyskoczył Marcin Biernat i ustalił wynik spotkania na 1:1. Obrońca gości przerwał tym samym trwającą 528 minut passę Rafała Leszczyńskiego bez puszczonej bramki, ale nie zapewnił swojej ekipie pierwszej wyjazdowej wygranej od 30 lipca. 
 
Podbeskidzie Bielsko-Biała – GKS Tychy 1:1 (0:0)
1:0 – Valerijs Sabala 50'
1:1 – Marcin Biernat 78'
 
Składy:
 
Podbeskidzie: Leszczyński – Oleksy, Bougaidis, Malec, Modelski – Kozak (80' Chmiel), Guga, Hanzel, Sierpina – Sabala, Tomczyk (73' Kostorz). Trener: Adam Nocoń
GKS: Jałocha – Mańka, Bogusławski, Biernat, Abramowicz -  Daniel, Matusiak (68' Ćwielong, 83' Kaczmarczyk) – Zapolnik, Grzeszczyk, Wróblewski – Vojtus (68' Fidziukiewicz). Trener: Ryszard Tarasiewicz
 
 
Sędzia: Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska)
Żółte kartki: Hanzel, Kostorz, Chmiel, Sabala (Podbeskidzie) - Daniel, Bogusławski, Wróblewski, Grzeszczyk (GKS)
 
Widzów: 4066
autor: Piotr Porębski

Przeczytaj również