Radoslav Latal: "Na treningach drużyna...robi wszystko dobrze"

27.09.2016
Przez 89. minut spotkania pomiędzy Piastem, a Śląskiem działo się nie wiele. Ale w końcówce emocji nie zabrakło. Przy Okrzei kolejny horror w wykonaniu miejscowych!
Łukasz Laskowski/Press Focus
Biorąc pod lupę całe spotkanie można stwierdzić, że mecz w wykonaniu obu drużyn był słaby. - Nie graliśmy najlepiej, ale udało się wywalczyć punkt. Mogę nawet powiedzieć, że zagraliśmy źle. Na treningach drużyna ciężko pracujemy i robi wszystko dobrze, ale na boisku nie idzie. W pierwszej połowie jedno podanie było dobre, a drugie już złe i tak to wyglądało – skomentował Radoslav Latal. W trochę innym nastroju wypowiadał się trener Śląska Wrocław - Trzy ostatnie spotkania kończyliśmy z dużym bagażem bramek, więc chcieliśmy zagrać przede wszystkie solidnie w defensywie. Nie przegraliśmy, ale w kontekście całego meczu i naszych sytuacji, jest to strata dwóch punktów. 

W pierwszej części gry z boiska wiało nudą, a sytuacji na strzelenie bramek było jak na lekarstwo. Pod tym kątem druga połowa (nie licząc końcówki meczu) wypadła jeszcze bladziej. Jednak inne zdanie na ten temat ma czeski szkoleniowiec Piasta - Po przerwie wszedł Josip Barisić i zagraliśmy na dwóch napastników. Nasza gra wyglądała lepiej, co spowodowało pojawienie się okazji do strzelenia bramki. Musimy dalej pracować i mamy nadzieję, że to przyniesie pozytywny efekt. W końcówce wszedł także Paweł Moskwik i spróbowaliśmy nawet zagrać trójką z przodu – przekonywał Latal.

Nieporadność gospodarzy w ofensywie była bardzo widoczna, a okazje były stwarzane tylko i wyłącznie po stałych fragmentach gry. Lekarstwem na tą sytuacje miał być Sandro Gotal, jednak zabrakło go w meczowej osiemnastce. - Sandro nie mógł wystąpić, bo nie dotarły do nas wszystkie jego dokumenty. Wciąż na nie czekamy i mam nadzieję, że szybko do nas przyjdą – tłumaczył sytuację Latal.

Po raz kolejny gliwiczanie stracili bramkę w końcowych fragmentach spotkania. - Chwała za to, że po straconym golu całkiem się nie załamaliśmy. Takie bramki w końcówce potrafią podłamać morale, a w nas wzbudziła się sportowa złość - przyznał Paweł Moskwik dodając - W drugiej połowie lepiej czuliśmy się na murawie, już myśleliśmy, że zdobędziemy to upragnione trafienie. Stało się jednak to, co się stało i Śląsk wyszedł na prowadzenie. Wiedzieliśmy, że mamy mało czasu, ale za wszelką cenę musimy odwrócić losy spotkania. Jeszcze mocniej zmotywowani ruszyliśmy do przodu, co przyniosło nam bramkę Heberta. 

Moskwik nie krył swojego niezadowolenia z wyniku spotkania. - Wiadomo, że w naszej sytuacji ważny jest każdy punkt, jednak nie możemy być zadowoleni z tego remisu. Podział punktów nigdy nie powinien satysfakcjonować – w każdym meczu celem jest zwycięstwo, więc jego brak pozostawia niedosyt.
autor: MG

Przeczytaj również