Raczkowski idzie na rekord - cztery karne przeciwko Górnikowi
18.08.2017
Szósty mecz i... szósty raz Górnik Zabrze rozpoczął spotkanie w takim samym zestawieniu. Zdolny do gry był Michał Koj, który w poprzednim pojedynku mocno ucierpiał. Obrońca śląskiej drużyny grał, ale w specjalnym kasku, który, jak się później okazało, w ogóle nie przeszkadzał w grze.
Już pierwsza akcja przyniosła Cracovii gola. Piłkę w środku pola przejął Mateusz Szczepaniak, który popisał się świetnym, długim podaniem w kierunku Sergeia Zenjova. Estończyk wbiegł w pole karne i uderzeniem przy bliższym słupku wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. "Pasy" były lepsze w pierwszych fragmentach gry i niewiele brakowało, by krakowianie podwyższyli prowadzenie. Kilka razy strzelał Krzysztof Piątek, niewiele nad poprzeczką głową uderzył Ołeksij Dytiatjew. Górnik poza ciekawie rozegranym rzucie rożnym - gdy Kurzawa zagrał po ziemi do niepilnowanego Szymona Żurkowskiego - w pierwszych 30 minutach nie miał groźnych sytuacji podbramkowych.
Zabrzanie rozkręcili się dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Odważniejsza gra dała rzut rożny, który tradycyjnie wykonany został przez Kurzawę - zagrana wzdłuż bramki piłka minęła wielu zawodników i trafiła do stojącego bliżej dalszego słupka Koja. Obrońca Górnika uciekł dwóm piłkarzom Cracovii i z niewielkiej odległości doprowadził do wyrównania. Zabrzanie jako pierwsi w lidze zdobyli 10 bramek. To nie był jednak koniec strzelania przyjezdnych.
Tuż przed przerwą Grzegorz Sandomierski w świetnym stylu wygrał pojedynek z Łukaszem Wolsztyńskim, ale po chwili Górnik - za sprawą odbioru Kurzawy - znów był przy piłce. Po dośrodkowaniu pomocnika Igor Angulo uderzył głową, ale ponownie dobrą interwencją popisał się bramkarz Cracovii. Z mocną dobitką Wolsztyńskiego już sobie nie poradził.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Górnika - ponownie uderzał Łukasz Wolsztyński, ale tym razem piłka nieznacznie minęła słupek. Mimo prowadzenia zabrzanie nie zostali zepchnięci do defensywy i prowadzili wyrównaną grę z gospodarzami, z których uszło powietrze 20 minut przed końcem - po fatalnym błędzie Piotra Malarczyka.
Piłkę obrońcy Cracovii zabrał - wprowadzony niecałe 10 minut wcześniej - Rafał Wolsztyński, dzięki czemu zabrzanie wyszli dwóch na dwóch. Wychowanek Concordii Knurów przebiegł kilkadziesiąt metrów i uderzył na bramkę, a piłka po nodze Sandomierskiego wpadła do siatki. Górnik zaczął grać na luzie i stwarzał kolejne sytuacje, ale prowadzenia nie utrzymał.
W końcówce emocji było nadspodziewanie dużo, bo na kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry Michał Helik wywalczył - kontrowersyjny - rzut karny, którego wykorzystał Krzysztof Piątek. Chwilę później zabrzanie znów mogli wyjść na dwubramkowe prowadzenie, ale sytuacji sam na sam nie wykorzystał Kurzawa, przez co przypomniała się sytuacja z meczu z Jagiellonią. Tym bardziej, że w doliczonym czasie gry Paweł Raczkowski (czyli... ten sam sędzia, który gwizdał Górnikowi w Białymstoku) podyktował drugi rzut karny dla Cracovii. Tym razem za ewidentne trzymanie rywala przez Adama Wolniewicza, który musiał opuścić boisko.
Do piłki ponownie podszedł Piątek, który tym razem nie dał żadnych szans Losce. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.
Cracovia - Górnik Zabrze 3:3 (1:2)
1:0 - Zenjov, 3'
1:1 - Koj, 39'
1:2 - Ł. Wolsztyński, 45'
1:3 - R. Wolsztyński, 71'
2:3 - Piątek, 85' (rzut karny)
3:3 - Piątek, 90' (rzut karny)
Cracovia: Sandomierski - Wójcicki, Malarczyk (79' Helik), Dytiatjew, Sowah - Covilo, Drewniak - Zenjov, Szczepaniak (70' Wdowiak), Mihalik (64' Hernandez) - Piątek. Trener: Michał Probierz.
Górnik: Loska - Wolniewicz, Wieteska, Suarez, Koj - Kądzior (62' R. Wolsztyński), Ambrosiewicz, Żurkowski, Kurzawa - Ł. Wolsztyński (66' Urynowicz), Angulo (81' Matuszek). Trener: Marcin Brosz.
Żółte kartki: Sowah, Dytiatjew, Wójcicki - Żurkowski, Wolniewicz, R. Wolsztyński, Loska, Wieteska, Suarez.
Czerwona kartka Wolniewicz (90' za dwie żółte).
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 8346
Już pierwsza akcja przyniosła Cracovii gola. Piłkę w środku pola przejął Mateusz Szczepaniak, który popisał się świetnym, długim podaniem w kierunku Sergeia Zenjova. Estończyk wbiegł w pole karne i uderzeniem przy bliższym słupku wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. "Pasy" były lepsze w pierwszych fragmentach gry i niewiele brakowało, by krakowianie podwyższyli prowadzenie. Kilka razy strzelał Krzysztof Piątek, niewiele nad poprzeczką głową uderzył Ołeksij Dytiatjew. Górnik poza ciekawie rozegranym rzucie rożnym - gdy Kurzawa zagrał po ziemi do niepilnowanego Szymona Żurkowskiego - w pierwszych 30 minutach nie miał groźnych sytuacji podbramkowych.
Zabrzanie rozkręcili się dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Odważniejsza gra dała rzut rożny, który tradycyjnie wykonany został przez Kurzawę - zagrana wzdłuż bramki piłka minęła wielu zawodników i trafiła do stojącego bliżej dalszego słupka Koja. Obrońca Górnika uciekł dwóm piłkarzom Cracovii i z niewielkiej odległości doprowadził do wyrównania. Zabrzanie jako pierwsi w lidze zdobyli 10 bramek. To nie był jednak koniec strzelania przyjezdnych.
Tuż przed przerwą Grzegorz Sandomierski w świetnym stylu wygrał pojedynek z Łukaszem Wolsztyńskim, ale po chwili Górnik - za sprawą odbioru Kurzawy - znów był przy piłce. Po dośrodkowaniu pomocnika Igor Angulo uderzył głową, ale ponownie dobrą interwencją popisał się bramkarz Cracovii. Z mocną dobitką Wolsztyńskiego już sobie nie poradził.
Druga połowa zaczęła się od mocnego uderzenia Górnika - ponownie uderzał Łukasz Wolsztyński, ale tym razem piłka nieznacznie minęła słupek. Mimo prowadzenia zabrzanie nie zostali zepchnięci do defensywy i prowadzili wyrównaną grę z gospodarzami, z których uszło powietrze 20 minut przed końcem - po fatalnym błędzie Piotra Malarczyka.
Piłkę obrońcy Cracovii zabrał - wprowadzony niecałe 10 minut wcześniej - Rafał Wolsztyński, dzięki czemu zabrzanie wyszli dwóch na dwóch. Wychowanek Concordii Knurów przebiegł kilkadziesiąt metrów i uderzył na bramkę, a piłka po nodze Sandomierskiego wpadła do siatki. Górnik zaczął grać na luzie i stwarzał kolejne sytuacje, ale prowadzenia nie utrzymał.
W końcówce emocji było nadspodziewanie dużo, bo na kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry Michał Helik wywalczył - kontrowersyjny - rzut karny, którego wykorzystał Krzysztof Piątek. Chwilę później zabrzanie znów mogli wyjść na dwubramkowe prowadzenie, ale sytuacji sam na sam nie wykorzystał Kurzawa, przez co przypomniała się sytuacja z meczu z Jagiellonią. Tym bardziej, że w doliczonym czasie gry Paweł Raczkowski (czyli... ten sam sędzia, który gwizdał Górnikowi w Białymstoku) podyktował drugi rzut karny dla Cracovii. Tym razem za ewidentne trzymanie rywala przez Adama Wolniewicza, który musiał opuścić boisko.
Do piłki ponownie podszedł Piątek, który tym razem nie dał żadnych szans Losce. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie.
Cracovia - Górnik Zabrze 3:3 (1:2)
1:0 - Zenjov, 3'
1:1 - Koj, 39'
1:2 - Ł. Wolsztyński, 45'
1:3 - R. Wolsztyński, 71'
2:3 - Piątek, 85' (rzut karny)
3:3 - Piątek, 90' (rzut karny)
Cracovia: Sandomierski - Wójcicki, Malarczyk (79' Helik), Dytiatjew, Sowah - Covilo, Drewniak - Zenjov, Szczepaniak (70' Wdowiak), Mihalik (64' Hernandez) - Piątek. Trener: Michał Probierz.
Górnik: Loska - Wolniewicz, Wieteska, Suarez, Koj - Kądzior (62' R. Wolsztyński), Ambrosiewicz, Żurkowski, Kurzawa - Ł. Wolsztyński (66' Urynowicz), Angulo (81' Matuszek). Trener: Marcin Brosz.
Żółte kartki: Sowah, Dytiatjew, Wójcicki - Żurkowski, Wolniewicz, R. Wolsztyński, Loska, Wieteska, Suarez.
Czerwona kartka Wolniewicz (90' za dwie żółte).
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 8346
Polecane
Ekstraklasa
Przeczytaj również
07.08.2022
07.08.2022
Główka Paluszka metodą na wicemistrzów