Przegrywający odpada z walki o Ekstraklasę

14.05.2018
GKS Tychy w meczu kończącym 31 kolejkę Nice 1 ligi podejmuje u siebie Raków Częstochowa. Przegrany tego spotkania będzie mógł uznać sezon za zakończony.
Łukasz Sobala/PressFocus
Wydawać by się mogło, że na 4 kolejki przed końcem sezonu spotkanie 7 i 8 drużyny w tabeli nie będzie miało większego znaczenia. Tymczasem dzięki temu, że w czołówce jest bardzo ciasno, dzisiejszy mecz będzie bardzo emocjonujący. ścisk w górnej połówce tabeli jest ogromny i każde spotkanie ma ogromne znaczenie. Końcówkę ligi można porównać do rozgrywek pucharowych, gdzie przegrywający żegna się z rozgrywkami.

Zwycięzca dzisiejszego pojedynku doskoczy do ścisłej czołówki i będzie miał tylko 3 oczka straty do zajmującego 2 miejsce Zagłębia Sosnowiec. Przegrany natomiast odpada z walki o awans. Remis również nie urządza żadnego z zespołów i taki wynik sprawi, że zarówno GKS, jak i Raków szanse na awans będą miały już tylko matematyczne. 

Drużyna z Częstochowy kiepsko rozpoczęła ten rok, ale w ostatnich tygodniach forma piłkarzy trenera Marka Papszuna jest coraz lepsza i dzięki zdobyciu 7 punktów w 3 ostatnich meczach Raków wciąż ma o co grać. Ekipa spod Jasnej Góry świetnie prezentuje się na wyjazdach. Z 15 wyjazdów Raków przywiózł aż 26 punktów, co jest najlepszym wynikiem w lidze.

W poprzedniej kolejce częstochowianie wygrali u siebie z Ruchem 2:1. Wynik może mało przekonujący, ale szczególnie w pierwszej połowie Raków miał jeszcze kilka bardzo dogodnych sytuacji do podwyższenia prowadzenia. Tyszanie w 30 kolejce przewieźli 3 punkty z bardzo trudnego terenu w Niepołomicach, gdzie pokonali Puszczę 2:1. Po porażce w Bytowie piłkarze Ryszarda Tarasiewicza odnieśli 3 kolejce zwycięstwa. Wydaje się więc, że to oni są faworytami dzisiejszego meczu, a w tym sezonie już nie raz udowodnili, że w tej roli czują się bardzo dobrze i potrafią poradzić sobie z towarzyszącą temu presją.

Przypuszczalny skład GKS

Jałocha - Grzybek, Biernat, Tanżyna, Abramowicz - Bernhardt, Bogusławski, Daniel, Grzeszczyk, Wróblewski - Zapolnik



 
źródło: SportSlaski.pl
autor: Michał Piwoński

Przeczytaj również